Miesiąc: kwiecień 2009

Mela Verde pół roku później

W restauracji Mela Verde byliśmy już jakieś pół roku temu. Wtedy, na fali wielkiego sukcesu – nominacji do konkursu Gazety Wyborczej Knajpa Roku – wszystko prezentowało się bardzo dobrze. Kuchnia była świetnie przygotowana, obsługa bardzo pomocna. Dziś, po pół roku, sytuacja zmieniła się diametralnie. Zapraszam na na fanpage, Twitter i Instagram Frobloga. Zachęcam też do prenumerowania newslettera Frobloga. Co tydzień w piątek wysyłam podsumowanie moich relacji. Wystarczy podać swój adres e-mailowy tutaj: Email *

Za jakie grzechy („New in Town”)

Czy byliście kiedyś na komedii, w trakcie której ani razu się nie uśmiechnęliście? Ja właśnie wróciłam z kina i ciągle nie mogę wyjść z podziwu, komu się chce robić takie filmy. Omijajcie tę „komedię” szerokim łukiem. Naprawdę jest kompletnie denna. Coraz więcej niestety takich obrazów w kinie się pojawia. Całkiem niedawno narzekałam na „Kobiety” i „Kobiety pragną bardziej”, teraz narzekam na „Za jakie grzechy” (oraz zwyczajowo na tłumaczy, którzy wiedzą lepiej). Z Renee Zellweger umknęła cała zabawność, którą miała w Bridget Jones. Nie wiem, jak to się stało. Jest totalnie nudna. Jeden z recenzentów napisał, że głównie robi „buzię w ciup” i to prawda. Wydyma jeszcze policzki i pakuje się w kłopoty. Ale to wszystko już znamy, poza tym wydanie jest o 200% gorsze niż przy Bridget. Cała fabuła jest mocno przewidywalna. Właściwie można się po pierwszych kilku ujęciach zorientować jak „Za jakie grzechy” się rozwinie. Wszyscy oczekują happy endu, wszyscy go dostają. W pierwszych scenach wiadomo między kim będzie romans, a kto będzie głównym wrogiem. Jedyna jasną postacią na całym firmamencie jest Harry Connick …

Bistro de Paris Michela Morana

To kolejne już podejście do najlepszej – w mojej opinii – restauracji w Warszawie. Michel Moran przygotował właśnie nową, odświeżoną wiosenna kartę, a to zawsze duże wydarzenie. Oczywiście w karcie pozostają standardy, jednak jest też sporo nowości i – po raz pierwszy – wprowadził menu za z góry ustaloną cenę z kilkoma pozycjami w przystawkach, daniach głównych i deserach do wyboru. Zapraszam na na fanpage, Twitter i Instagram Frobloga. Zachęcam też do prenumerowania newslettera Frobloga. Co tydzień w piątek wysyłam podsumowanie moich relacji. Wystarczy podać swój adres e-mailowy tutaj: Email *

Casillero del Diablo Chardonnay 2008 Chile

Casillero del Diablo Concha y Toro, bez względu na to jaki kolor i szczep, mają w sobie coś pysznego. To bardzo przyzwoite wina, praktycznie w każdej odmianie. Tym razem padło na Chardonnay. W opisie dystrybutorów to: „Świeże wino o wyważonej kwasowości; delikatnych, eleganckich i słodkich nutach beczki. Lekko maślane z wyraźnymi cytrusowymi aromatami. Polecane do delikatnych ryb: okoń, sola, łosoś.”. Dziś zjadłam do łososia. Jak na Chardonnay to bardzo dobre. Jak wiecie nie jestem dużym zwolennikiem tego szczepu, ale w tym przypadku to udany przedstawiciel. Szczególnie wyczuwalna jest jego lekko maślana nuta. Pani w sklepie w moim bloku powiedziałaby „mineralne”. 😉 Polecam. Dostępne m.in. tutaj, ale ja kupiłam taniej w hipermarkecie. Jest bardzo popularne i – co się nieczęsto zdarza – bardzo dobre jak na taką popularność. W skali od 1 do 10 daję 7 Zapraszam na na fanpage, Twitter i Instagram Frobloga. Zachęcam też do prenumerowania newslettera Frobloga. Co tydzień w piątek wysyłam podsumowanie moich relacji. Wystarczy podać swój adres e-mailowy tutaj: Email *

Sushi Zushi

Sushi Zushi to jedno z tych miejsc, gdzie sobotnimi wieczorami spotyka się cała plejada obcokrajowców, celebrytów i jeszcze kilka osób szukających miejsca odpowiedniego na tzw. lans. Czyli Żurawia pełną gębą. Na szczęście, poza „śmietanką” towarzyską jest też jeszcze kilka dobrych rzeczy do zjedzenia. Zapraszam na na fanpage, Twitter i Instagram Frobloga. Zachęcam też do prenumerowania newslettera Frobloga. Co tydzień w piątek wysyłam podsumowanie moich relacji. Wystarczy podać swój adres e-mailowy tutaj: Email *

Vicky Cristina Barcelona

Wszyscy dobrze mówią o tym filmie, więc swoją pozytywną opinią nie odkryję Ameryki. Najnowszy Wooda Allen reklamowany jest jako „humor Allena w świecie Almodovara” i muszę przyznać, że to wyjątkowo trafne podsumowanie. Oczywiście Almodovar to bardziej Madryt niż Barcelona i ciekawsze nieco okolice niż kilka najsławniejszych miejsc jak park Gaudiego, ale klimat, kolory, zdjęcia, no i Penelope – wszystko to jest bardziej Almodovar niż Allen. Jednak poczucie humoru głównych bohaterów od początku do końca jest allenowskie. Narrator jest również cały jego. Od początku do końca przedstawia całą historię z właściwym sobie dystansem powodując niejeden uśmiech. Klimat uzupełnia muzyka. Z niesamowitym przewodnim motywem „Barcelona” w wykonaniu Giulii y Los Tellarini. Muzyka głównie na gitarę i wokal, ale gitarę wybitną, momentami słychać nawet Paco De Lucia. Allen – nie wiem czy świadomie – wprowadza też podobne do Almodovara sytuacje podszyte muzyką. Pamiętacie scenę z „Porozmawiaj z nią”, gdzie przepiękną pieśń „La Paloma” na gitarze gra i śpiewa Caetano Veloso? Tutaj mamy podobną scenę, wszyscy zgromadzeni siedzą na krzesłach zasłuchani z muzykę – nikt wprawdzie nie śpiewa, ale gitara …

T.E.O.R.E.M.A.T w TR Warszawa

Wybrałam się na przedpremierowy spektakl z przyjaciółką. Wprawił mnie w takie zdumienie, że przez kilka dni nie potrafiłam właściwie powiedzieć na ten temat nic. W samochodzie, w drodze powrotnej próbowałyśmy sobie zsyntetyzować historię, jakby pozbierać fakty, złożyć całość do kupy. Po trosze się udało. Ale jakież było moje zdumienie, kiedy po premierze zaczęły się pojawiać kolejne podsumowania, recenzje, wywiady z aktorami. Ich interpretacja była niejednokrotnie totalnie inna niż moja, nawet niż nasza. Spektakl powstał na podstawie filmu „Teoremat” Piera Paolo Pasoliniego i ponoć sam twórca twierdził, że nie do końca rozumie swój film. Spektakl jest w reżyserii Grzegorza Jarzyny, można go zobaczyć w TR Warszawa. Biorą udział m.in. Jan Englert, Danuta Stenka, Rafał Maćkowiak i Jadwiga Jankowska-Cieślak. Wszystkie te nazwiska przyćmiewają wielkością. I powiem tak – takich mistrzów się pewnie nie ocenia, takich mistrzów się po prostu czasami nie rozumie. T.E.O.R.E.M.A.T, TR Warszawa, Warszawa Zapraszam na na fanpage, Twitter i Instagram Frobloga. Zachęcam też do prenumerowania newslettera Frobloga. Co tydzień w piątek wysyłam podsumowanie moich relacji. Wystarczy podać swój adres e-mailowy tutaj: Email *

Restauracja BIO Porta 13

Dla każdej restauracji test w Wielki Piątek może okazać się zabójczy. Z dużym prawdopodobieństwem można zaryzykować twierdzenie, że gości nie będzie. Pytanie więc brzmi, czy restauracji będzie się opłacało utrzymywanie pełnej karty świeżych produktów tylko na wypadek „gdyby jednak przyszli”. Można było się więc spodziewać sporych braków w karcie dań Porty 13, a jednak miejsce obroniło się znakomicie, dlatego mogę z czystym sumieniem polecić. Zapraszam na na fanpage, Twitter i Instagram Frobloga. Zachęcam też do prenumerowania newslettera Frobloga. Co tydzień w piątek wysyłam podsumowanie moich relacji. Wystarczy podać swój adres e-mailowy tutaj: Email *

Gran Torino

Strasznie mi żal głównego bohatera filmu Gran Torino – Walta Kowalskiego. Ma – kolokwialnie rzecz ujmując – przerąbane. Nie dość, że umiera mu żona, a synowie i wnuczęta zupełnie nie spełniają jego oczekiwań, to jeszcze w jego okolicy coraz więcej przedstawicieli innych niż biała ras. Najbliżsi sąsiedzi to rodzina Hmongów – uchodźców z Laosu. W okolicy mieszkają i pracują praktycznie sami „kolorowi”, którzy nie potrafią nawet wymówić poprawnie jego nazwiska. Na dodatek, jeden z sąsiadów, nastolatek z rodziny Hmongów, próbuje ukraść jego piękny samochód – stary model Forda Gran Torino. Na to wszystko Walt Kowalski spluwa z niesmakiem. Tak mniej więcej Clint Eastwood rysuje swojego bohatera w pierwszych scenach Gran Torino. A ja po prostu nie mogę wyjść z podziwu. Jak to jest możliwe, że ten człowiek, który przez tyle lat grywał w tak kiepskich filmach (ok., dzisiaj już uważanych za klasykę, ale przecież Brudny Harry to nie jest jakiś szczyt osiągnięć X muzy!) nagle, kilka lat temu zaczął kręcić genialne filmy. Jak to jest możliwe? Co on robił z mózgiem wtedy, kiedy grał w …

Petit Chablis La Cour du Roy Francja 2007

Muszę przyznać, że to pierwsze francuskie wino, które kupiłam samodzielnie. Jak wielokrotnie pisałam na tym blogu, nie darzę ich szczególnym podziwem, nie przepadam za nimi aż tak bardzo, jak większość specjalistów ds. wina. Uważam zresztą, że być może wynika to właśnie z mojej małej jeszcze w tematach winnych wiedzy. Chablis to wina z Burgundii, jednego z najbardziej znanych winnych regionów Francji. Petit Chablis to wina najniższej jakości, jednak najprzystępniejszej cenie. Zazwyczaj pija się je jako wina młode, ale to, z 2007 roku, również całkiem nieźle daje sobie radę. Do zakupu wina, nie w jakimś niezwykle wysublimowanym sklepie winnym, ale zwykłej piwniczce w Leclrercu, sprowokował mnie najbardziej fakt, że Petit Chablis jest do Polski sprowadzane przez spółkę Vinarius, a jak wiecie, zaufałam im w sprawie wina już raz i nie żałowałam. Teraz jest podobnie. Wino ma delikatne posmaki kwiatowe i owocowe, lekka cytryna i jakby trochę grejpfruta. Nie jest przesadzone w żadną stronę, ani zbytnio ożywiające, ani zbytnio lekkie. W sam raz. Swój pierwszy zakup wina francuskiego zaliczam do udanych. Polecam! Zapraszam na na fanpage, Twitter …