Bistro 8 i pół zaczęło działać ponad tydzień temu na Kruczej. Na ulicy o prawdopodobnie najwyższych czynszach w Warszawie powstaje nowe bistro. Czym chce się wyróżnić? Czym chce przyciągnąć odpowiednią liczbę gości, która pozwolą pokryć tak wysokie koszty? Wydaje się, że miejsca powstające w tej lokalizacji powinny mieć na siebie naprawdę znakomity pomysł. To trudna ulica i wielu się już o tym przekonało zamykając swoje lokale po kilku miesiącach funkcjonowania. Jak jest w Bistro 8 i pół i czy pomysł jest naprawdę znakomity, sprawdzałam w niedzielę późnym popołudniem.
Bistro 8 i pół z pewnością nie wyróżnia się wystrojem. Na sali wzrok przyciąga najbardziej bar, długi i przestronny. Poza tym jest wszystko w raczej prostych i minimalistycznych kształtach. Dominujące kolory to zieleń i niebieski. Na ścianach wiszą jakieś zdjęcia, ale przyznam, że trudno mi było znaleźć na nich nawiązanie do słynnego filmu Felliniego „8 i pół”, stąd też i nazwa miejsca pozostaje dla mnie zagadką. Być może film pamiętam zbyt mgliście, by nawiązania odczytać, równie prawdopodobne jest jednak, że w ogóle ich nie ma.
Zaczynam od przejrzenia karty i pierwsze, co zwraca moją uwagę to wysokie ceny. Przystawki i sałaty w cenach ok. 30zł, dania główne powyżej 40zł. Wiem, że Krucza jest droga, rozumiem. Jednak jestem zdania, że na takiej ulicy powinno się raczej konkurować atrakcyjną ofertą w dobrej cenie, by przyciągnąć wiele osób. Rekompensowanie sobie wysokiego czynszu wysokimi cenami dań… moim zdaniem się nie uda.
Jedzmy jednak. Tutejsza kuchnia przejawia międzynarodowy charakter – widoczne są wpływy śródziemnomorskie, ale i azjatyckie. Sprawdźmy, czy jakość rekompensuje cenę. Nadzieję na taki obrót spraw daje Trio tatarów z ryb (34zł). Danie jest proste i estetyczne, porcje dość oszczędne, ale to w końcu przystawka. Trzy rodzaje ryb – tuńczyk, łosoś i miecznik – przełożone są cienką warstwą posiekanych kaparów i cebulki. Na talerzu znajduje się jeszcze kawior, mus z wasabi i cytryna. W sumie to bardzo udane danie. Niestety udane nie jest bardzo podsuszone pieczywo i twarde masło podane do tej przystawki. Tak, była niedziela, ale czasy, kiedy w niedzielę nie dało się kupić świeżego pieczywa należą do przeszłości. Nie mówiąc już o takim pomyśle, jak pieczenie własnego. Szkoda.
Sałatka Tajska z rostbefem (33zł) nie jest niestety dobrym daniem. Podana jest na ogromnej ilości mieszanych sałat i właściwie najwięcej w niej sałat i ogórka. Przy tej cenie to poważny zarzut. Drugi poważny zarzut to sam bohater główny, czyli rostbef. Miał być różowy, a wyszło jak zawsze. Może zróbmy tak, poniżej zdjęcie różowego rostbefu.
Proponowałabym, żeby restauratorzy sobie zapamiętali ten kolor i nie karmili nas trupami, zwłaszcza, kiedy wyraźnie prosimy o kolor różowy lub krwisty. Trzeci zarzut dotyczy ponownie pieczywa – tym razem jest to dość spalona fatalna grzanka. Poza tym kompozycja jest klasyczna, zarówno nerkowce, sezam jak i mięta z kolendrą ładnie tu grają. Trochę za mało jest pomidorków, za to smaczny dressing.
Do deseru podchodzę z pewną nieśmiałością, Bistro 8 i pół miało bowiem gościć ciasta Cukierni Misianka. Pani obsługująca (a obsługa jest akurat mocną stroną tego miejsca) tłumaczy jednak, że w piątek była impreza i poszła szyba w lodówce na ciasta. W związku z tym do wyboru mamy tylko trzy desery z karty. Kończy się na Bezie z mascarpone i musem z mango (19zł) i to jest bardzo dobry wybór. Beza ma znakomitą konsystencję – ciągnącą wewnątrz i chrupką na zewnątrz. Przełożona jest mascarpone z mango, a całość polana jeszcze dodatkowym sosem mango. Nie jest za słodko i jest smacznie, choć nie prezentuje się to wybornie.
Pierwsze wrażenia z Bistro 8 i pół są bardzo mieszane. Jest kilka plusów i sporo minusów. Powinnam teraz napisać, że wrócę i sprawdzę za jakiś czas. Jednak nie mam przekonania, czy chcę tu wracać. Ceny trochę straszą, kuchnia aż tak nie przyciąga, może te ciasta będą mocną stroną tego miejsca, a może koktajle? Moim zdaniem hitu nie ma.
Bistro 8 i pół, Krucza 45, Warszawa
Po więcej zdjęć Bistro 8 i pół zapraszam na fanpage, Google+ i Instagram Frobloga. Zachęcam do prenumerowania newslettera Frobloga. Co tydzień w piątek wysyłam podsumowanie moich relacji. Wystarczy podać swój adres e-mailowy tutaj: