Punkt widzenia
komentarze 2

Dziewięć lat Frobloga

Piszę do was ten tekst w samolocie. Jestem gdzieś pomiędzy Warszawą i Londynem. Mam dokładnie 90minut do lądowania i tyle też czasu na podsumowanie kolejnego roku. Ostatnio na wszystko mam ograniczony czas, przywykłam do tego. Jednak nie mogłam się obejść bez tego corocznego tekstu. To był dobry rok dla Frobloga i jeszcze lepszy dla mnie osobiście. Zapraszam na podsumowanie mojego kolejnego roku.  

Nowe logo czyli fokus na jedzeniu

Froblog w tym roku otrzymał nowy layout i nowe logo, które symbolizuje mój fokus na jedzeniu. Ten fokus wyznacza, o czym tutaj piszę. Zajmuję się opisywaniem restauracji. Nie zajmuje się life stylem, kontrowersją, bulwersującymi tytułami, click bitem i tysiącami innych rzeczy, którymi się zajmują blogi mające komercyjny cel. Nie zarabiam na Froblogu, nigdy nie chciałam tu zarabiać. Nie przejmuję się więc zbytnio statystykami, nie muszę tego robić. Skupiam się na jedzeniu. To jest blog hobbystki. Był i będzie niszowy, ale gromadzi grupę czytelników zainteresowanych tematem restauracji.

Nowy system oceny restauracji

Jestem prawdopodobnie jedyną osobą w Polsce, która wyjaśnia, jakimi kryteriami się kieruje oceniając restauracje. Wyjaśniam dokładnie. Ponownie – skupiam się na jedzeniu. Show jest dla mnie sprawą drugorzędną. Dlatego nie przepadam ani za eksperymentowaniem w celu eksperymentowania (a jeżeli to nie na klientach!) ani za kuchnią molekularną, która ten show stawia w centrum. Smaczny kurczak czy dopracowany sos zawsze zrobi na mnie większe wrażenie niż molekularna kreacja, w której jedna rzecz udaje rzecz drugą, a całości towarzyszy puder, piana i koniecznie dymy. Nie lubię nudy, nie w tym rzecz. Lubię jednak, żeby smak był na pierwszym planie. Jeśli do tego dochodzi poczucie humoru, to jest już fantastycznie. Dzisiejszy kulinarny świat zmierza w stronę uproszczeń, a kuchnia molekularna to kuchnia sprzed 20 lat. Jeśli ktoś ją dziś nazywa nowoczesną, to stracił kontakt z rzeczywistością lub próbuje sprzedać agar i xantanę.

Kolekcjonowanie gwiazdek

Odwiedziłam w tym roku miejsca absolutnie niesamowite. Na czele z najlepszą restauracją na świecie El Celler de Can Roca*** (i ciągle mam nadzieję, że jak złapię dłuższą chwilę czasu, napiszę Wam o tej wizycie). Ogromne wrażenie zrobiło też na mnie Tickets* i – zupełnie nieoczekiwanie – Disfrutar* i Hoja Santa*. Barcelona to było moje miejsce w tym roku.

Tickets: Mini poduszki powietrzne z pianką z sera Manchego

Tickets: Mini poduszki powietrzne z pianką z sera Manchego

Najlepsi w Polsce

Nowy system narzucił mi pewien sposób obiektywnej oceny, właściwie narzuciłam go sobie sama. Przy tej okazji okazało się, że najlepsza dziś restauracja w Polsce mieści się we Wrocławiu i nazywa się Aquario, a jej szefową kuchni jest Justyna Słupska – Kartaczowska. To było prawdziwe moje odkrycie w tym roku.

Acquario-Homar i zielone migdały

Acquario: Homar & Zielone migdały

Nowe miejsca w Warszawie

W Warszawie ten rok był w gastronomii bardzo trudny. Mało się otwierało, dużo zamykało. To bez wątpienia rok weryfikacji. Słabe koncepty gastronomiczne coraz częściej padają po kilku miesiącach, nawet jeśli stoją za nimi duże pieniądze. O zamknięciach napisałam osobny tekst, więc już nie będę się pastwić. Ciekawe nowe otwarcia były, ale znacznie mniej niż w poprzednich latach. Wyróżniłabym Sato Gotuje, Plato, Reginę, Kieliszki na Hożej i Bez Gwiazdek.

Plato: Ośmiornica - Serrano - fregula - bakłażan

Plato: Ośmiornica – Serrano – fregula – bakłażan

Stałe fragmenty gry

Z przyjemnością wracałam w tym roku do miejsc, które uwielbiam od lat. Nie omijałam La Rotisserie, Opasłego Tomu, Kieliszków na Próżnej. Niestety za mało bywałam w AleWino (ale też zarezerwowanie tam stolika to nie jest łatwa sprawa!) i Concepcie 13. Nadrobię.

La Rotisserie Sorbet

La Rotisserie: Sorbet mango i marakuja

Edukacja

Pierwszą część roku spędziłam studiując podyplomowe Food Studies na SWPS. Wielką radość przyniosło mi pisanie pracy dyplomowej o Kierunkach zwrotnych nowoczesnej gastronomii europejskiej – od Escoffiera do współczesności. Zupełnie mnie te studia zajęły. Potem przyszło lato, a zaraz po nim, choć obiecywałam sobie, że ze studiami dam sobie już spokój, zaczęłam kurs o Kulinariach Francji na Uniwersytecie Otwartym.

Wyrzuty i zarzuty

Do samej siebie. Za mało tutaj piszę. Froblog powstaje jednak nieustająco po godzinach. Po całym dniu pracy zabieram się do pisania tekstów na Warsaw Foodie, do Magazynu USTA, Food Service’u i do Stołecznej Wyborczej, z którą w tym roku rozpoczęłam współpracę. Te wszystkie rzeczy konkurują o mój czas. Dodatkowo, ciągle upieram się przy pisaniu po przynajmniej dwóch wizytach. To się raczej nie zmieni. Ciągły brak czasu to mój stały życiowy partner, na szczęście nie jedyny i na pewno nie najważniejszy 🙂 W każdym razie, robię tu to, co lubię. I to daje mi siłę do działania.

 

Jak co roku, dziękuję Wam, że jesteście. Bez Was to nie miałoby sensu.

 

Standardowo zapraszam na fanpage, Twitter i Instagram Frobloga. Zachęcam też do prenumerowania newslettera Frobloga. Co tydzień w piątek wysyłam podsumowanie moich relacji. Wystarczy podać swój adres e-mailowy tutaj: