Kultura
Skomentuj

Edukacja Rity w Teatrze 6. piętro

Małgorzata Socha i Piotr Fronczewski występują w sztuce Willy’ego Russella w reżyserii Macieja Wojtyszki na deskach Teatru 6. piętro. Edukacja Rity jest o ambitnej fryzjerce, która postanawia odnaleźć siebie, w związku z czym zapisuje się na zajęcia niedzielnego uniwersytetu, gdzie spotyka na swojej drodze Franka – nauczyciela akademickiego. Dzieli ich przepaść, a jednak w trakcie nauki, udaje im się wzajemnie polubić, zaprzyjaźnić, a może nawet więcej. Oczywiście tak, to współczesny Pigmalion.

Rita, a właściwie Susan, która tylko przybrała sobie pseudonim, uczy się coraz więcej, rozwija, poszukuje sensu życia, zastanawia się nad nim. Frank niestety jest w innym momencie swojego życia, coraz więcej pije i jego rozwój przebiega w drugą stronę, jest coraz bardziej zgorzkniały, cyniczny, rozczarowany, coraz mniejsze ma szanse wyjść na prostą. Z dnia na dzień, ona jest coraz mądrzejsza, a jemu alkohol wypłukuje coraz więcej komórek mózgowych. Oczywiście proces ten przebiega w dowcipnym klimacie, na szczęście nie studiujemy w trakcie tej sztuki psychologii alkoholizmu. Całość jednak ma dość gorzki wymiar.

Sztukę ogląda się z przyjemnością. Dużą przyjemnością. Ogromnie miło popatrzeć na aktorów, którzy wiedzą, co robią. Zbudowali swoje postaci, przemyśleli je, dopracowali, a potem całość wprowadzili na scenę. Fronczewski to Fronczewski, od lat jest wybitnym aktorem, może nie zaskakuje, ale trzyma bardzo dobry wysoki poziom.

Świetnie dotrzymuje mu tonu Socha. Jestem pełna podziwu dla tej, młodej przecież bardzo, aktorki. Wydawałoby się, że nie ma prawa mieć czasu na dopracowanie roli. Jest przecież wszędzie. Widzimy ją w serialach, w reklamach, w teatrze, po prostu wszędzie. Może nawet jest jej zbyt dużo. Ale to zdecydowanie jej czas, jej moment, który umiejętnie wykorzystuje. Jej Rita początkowo wygląda jak Doda. Dosłownie. Ma różowe plastikowe buty, białe legginsy, natapirowane włosy i przesadnie mocny makijaż. (na tych załączonych filmach tego nie widać, co sugeruje, że Rita Sochy ma kilka twarzy) Śmieje się ciut inaczej, ale równie komicznie. Po transformacji, wraz z naukami pobieranymi od Franka, staje się elegancką młodą dziewczyną, wystylizowaną, przypominającą samą Sochę. Bardzo to ciekawa rola i sądzę, że daje aktorce duże pole do popisu. Zadziwia mnie ciągle, jak to możliwe, że i ona i Marta Żmuda-Trzebiatowska skończyły tę samą Akademię Teatralną. Są dwubiegunowo różne.

Edukacja Rity to bardzo dobra sztuka. Warto ją zobaczyć, bo w przystępny, dość komiczny sposób poddaje ważne tematy do przemyślenia. Do tego aktorzy, którzy wiedzą, co robią. Miła odmiana w stosunku do wielu innych sztuk, o telewizji i kinie już nie wspominając.

Edukacja Rity, Teatr 6. Piętro, Warszawa