Kultura
Skomentuj

Jiro śni o sushi

Na ekrany kin wchodzi dziś dokumentalny film „Jiro śni o sushi”. Zupełnie niesamowita opowieść o 85-letnim Jiro Ono, który jest sushimanem od 75 lat, a od 40 lat prowadzi swój sushi bar w Tokyo. Sukiyabashi jest najmniejszą na świecie restauracją, która uzyskała trzy gwiazdki Michelin. Ma tylko 9 miejsc.

„Jiro śni o sushi” to film o niezwykłym poświęceniu, o pasji, ale też o wielkiej pokorze. Jiro pomimo wieku nieustająco pracuje w swojej restauracji. Jak twierdzi ciągle się uczy, ciągle usprawnia to, co już i tak było znakomite. W restauracji zatrudnia swojego syna, drugi syn ma drugą restaurację sushi, która zresztą jest lustrzanym odbiciem tej pierwszej. Całe ich życie podporządkowane jest sushi. Pracują od rana do wieczora.

Muzykę do filmu stworzył Philip Glass, ten sam, który jest autorem muzyki do filmów „Godziny” i kultowego „Koyaanisqatsi”. Genialnie akompaniuje ona temu, co dzieje się na ekranie. Szczególnie wybitne są sceny w hali sprzedaży tuńczyków, kiedy z melodyjnych okrzyków sprzedawców stworzone jest małe dzieło muzyczne.

Ten film pokazuje, jak można uczynić sztukę z jedzenia, jak można mu całkowicie podporządkować wszystko inne. Oczywiście sushi Jiro to nie tylko jego sztuka, to również sztuka dobierania sobie dostawców. Ci, od których zamawia Jiro, oceniają każdą krewetkę czy tuńczyka w kategorii „ta krewetka jest warta sztuki Jiro”. Jego dostawca tuńczyka chodzi po hali pełnej ryb i mówi „tylko jeden na dziesięć tuńczyków jest najlepszy i ja go wybieram”. To znakomicie obrazuje, że dobra restauracja zaczyna się tak naprawdę znacznie wcześniej niż w kuchni.

Jiro jest niezwykle skromny. Jak twierdzi, kiedyś wydawało mu się, że potrafi przygotowywać mięso ośmiornicy, a masował je tylko 30 minut, dzisiaj już wie, że trzeba to robić 40-50 minut, żeby nie było gumowe. Tę myśl dedykuję wszystkim restauracjom, które podają gumowe ośmiornice, kalmary i mątwy. Jiro twierdzi również, że ma dobre poczucie smaku, ale jego mistrzem jest Joel Robuchon. „Gdybym miał tak znakomity zmysł smaku, mógłbym robić jeszcze lepsze sushi”.

W dążeniu do doskonałości nie ma końca, Jiro ma już 85 lat, ale twierdzi, że nie osiągnął jeszcze doskonałości, ciągle chce się wspinać na szczyt, choć nikt nie wie, gdzie ten szczyt jest. Jakże to skrajnie przeciwne wobec amerykańskiego (i nie tylko) poczucia bycia najlepszym przy marnych umiejętnościach i doświadczeniu. Zdumiewająca historia.

W skali od 1 do 10 daję 8