Skąd ten wysyp francuskich bistr w Warszawie? Nie wiem. Jak nie było, to żadnego (bo Bistro de Paris, choć znakomite, z bistrem nie ma jednak nic wspólnego), a jak się otwierają, to trzy jednocześnie. Wcale mnie to nie martwi, uważam, że gatunek ten był mocno nie doreprezentowany do tej pory. O Bisto La Cocotte już pisałam, do Bistro Pigalle jeszcze nie doszłam, w ostatnią sobotę odwiedziłam Le Bistro Rozbrat i o nim będzie dzisiaj.
Le Bistro Rozbrat powstało w grudniu w tej samej kamienicy, gdzie swoją siedzibę ma Na Lato. Właściciel miejsca Alain Budzyk to Francuz, który porzucił korporację i postanowił otworzyć własną restaurację. Szefową kuchni jest tutaj Virginie Germain, niegdysiejsza szefowa kuchni nieodżałowanego francuskiego Absyntu na Wspólnej.
Miejsce jest bardzo przestronne, na kilkadziesiąt osób. Francuski styl zauważalny jest w wystroju. Siedzimy na wygodnych sofach w kolorze czerwonego wina lub na krzesłach giętych przy prostych drewnianych stolikach. Lampy są proste, białe i okrągłe, podobne do tych z Brasserie Warszawskiej. Ściany białe. Dość ciemne światło, pewnie robi tu nastrój, ale nie wpływa pozytywnie na jakość zdjęć, co widać. Miejsce stopniowo się zapełnia po naszym przyjściu, na ujęcie pustych stolików musiałam czekać do późnego końca wieczoru.
Wybieramy menu degustacyjne, bo to wygodna opcja na sprawdzenie oferty restauracji, a poza tym jego cena – 120zł za 6 dań – robi na nas wrażenie. Bardzo dobra jest tu także karta win. Wina domowe niczym nie przypominają zwyczajowych sikaczy, które podaje się w tej kategorii. Piję tutaj pierwsze Chardonnay w moim życiu, które mi smakuje. Zaliczam siebie do kategorii ABC (Anything But Chardonnay), jest to więc spore osiągnięcie twórcy tutejszej karty win.
Zaczyna się bardzo dobrze. Sałatka z łososiem na bitej śmietanie to bardzo sympatyczny amuse bouche. Ładnie prezentujący się w kieliszku, z dobrze wyeksponowanym łososiem i przyjemną łagodną bitą śmietaną. Obiecujący start.
Dorada marynowana w cytrusach z sałatką z soczewicy z kolendrą (pierwsza przystawka) oraz Dorsz w bulionie z trawą cytrynową podawany z grzanką ze szpikiem (pierwsze danie główne) lekko rozczarowują. Dorada ginie w dużej ilości soczewicy, za mało cytrusów jak na ceviche, nie ratuje sytuacji nawet granat, który – swoją drogą – świetnie tu pasuje. Danie wymaga dosmaczenia, jest po prostu zbyt delikatne. Podobnie z Dorszem, a właściwie z bulionem. Wyobraziłam sobie przez moment w tej roli esencjonalne consomme i trochę się zmartwiłam, że tak dobrze znane mi z Paryża intensywne eksponowanie smaku, nie wystąpiło w tych dwóch daniach.
Jednak na tym koniec marudzenia i czepiania się. Wszystko inne jest bowiem znakomite. Krem kalafiorowy z grzankami i suszoną szynką jest świetny. Delikatny słodkawy kalafior, cudownie przełamany słonawym mocnym smakiem suszonej szynki. Kiełbasa z Lyonu „Koneser”, puree z chrzanem stanowi osobną kategorię. Po pierwsze kiełbasa jest naprawdę znakomitej jakości, tłuszczyk dodaje jej smaku, bardzo intensywna. Po drugie puree ziemniaczane z odrobiną chrzanu jako towarzystwo tej kiełbasy to strzał w dziesiątkę. Proste ale pyszne.
Piąte danie to sery – w tej roli Brillat savarin oraz Saint Nectaire. Prawdziwe, francuskie. Zostałam natychmiastową fanką intensywnego w smak Saint Nectaire, nie raz po niego jeszcze sięgnę. Doceniam niepopularny wybór tych serów i ich autentyczność, a także zaproponowanie serów jako części menu degustacyjnego.
No i deser. Zadrżałam, bo – jak wiadomo – w temacie deserów raczej jest u nas słabo. Pływająca wyspa czyli klasyczny przedstawiciel deserów francuskich prezentuje się i smakuje doskonale. Na dodatek to niezwykle lekki deser, taka wręcz mgiełka, co w przypadku pochłaniania sześciu dań nie jest kwestią bagatelną.
Moje wrażenia z Le Bistro Rozbrat są bardzo dobre. Rozumiem różnicę pomiędzy bistro i restauracją typu fine dining, rozumiem istotę menu degustacyjnego w tym pierwszym. Nie mamy tu do czynienia z wyrafinowanymi kreacjami szefa kuchni, a raczej z prostym jedzeniem, przygotowywanym na autentycznych jakościowych składnikach. Dodatkowym atutem są tu starannie dobrane wina. Nie mogę też pominąć milczeniem przemiłej obsługi oraz osoby właściciela kręcącego się po Le Bistro Rozbrat, rozmawiającego z gośćmi. Bardzo się cieszę, że takie miejsce powstało. Jeśli takie mają być te francuskie bistra w Warszawie, to niech się ich otwiera nawet trzydzieści.
Le Bistro Rozbrat, Robrat 44, Warszawa, tel. 22 881 78 08
Po więcej zdjęć Le Bistro Rozbrat zapraszam na fanpage, Google+ i Instagram Frobloga.