Kiedy kupiłam sobie tę nienową autobiografię Marco Pierre White’a i ogłosiłam na fanpage’u, że zabieram się za lekturę, większość komentarzy odnosiła się do słynnej reklamy Knorr. Ludzi intryguje, dlaczego bezkompromisowy Szef, który zasłynął między innymi oddaniem swoich gwiazdek Michelin, zgodził się wystąpić w reklamie i tłumaczyć widzom, że kurczak potraktowany kostką Knorra jest najsmaczniejszy. Czy ta książka odpowiada na pytanie dlaczego to zrobił?
Trochę tak i trochę nie. Oczywiście autobiografia jest nienowa, jak wspomniałam, nie dotyka więc w ogóle tematu tej reklamy. Marco Pierre White jednak jest ten sam. I po przeczytaniu jego historii znacznie mniej mnie ta decyzja dziwi.
Marco poznajemy jako kilkulatka, właśnie po raz ostatni zobaczył swoją matkę. Jest zagubionym malcem, wychowywanym przez szorstkiego ojca, o którym jednak wypowiada się z szacunkiem przez całą książkę (co nie przeszkadza mu oczywiście także nie odzywać się do niego latami). O okresie dzieciństwa opowiada z bólem, bo nie jest to radosny i beztroski fragment jego życia, jak zresztą chyba żaden.
Autobiografia ta nie jest jednak pisana jako dzieło poważne, psychoanaliza, czy wyjaśnienie jakichkolwiek motywów działań. Nie, to po prostu opis i być może przedstawienie swojej wersji wydarzeń. Często bardzo zabawny, zawsze bardzo interesujący, wciągający i przede wszystkim bardzo poszerzający horyzonty. Robert Trzópek powiedział mi niedawno, że czytał tę książkę pięć razy i poleca każdemu, kto z branżą ma coś wspólnego.
Marco opowiada o swojej historii z Albertem Roux, potentatem branży, u którego pracował wiele lat, z którym dzisiaj nie rozmawia. Opowiada o Gordonie Ramsey’u, na którego wywarł ogromny wpływ, z którym także nie rozmawia. Opowiada o utracie szacunku do Michelin, o rzekomym pobiciu żony, o procesach z mediami sugerującymi, że ćpa i pije. Po przeczytaniu tej książki wiem na pewno – nie jest łatwo być Marco Pierre Whitem.
Bywa też mniej dramatycznie, a bardziej merytorycznie. Z tej autobiografii dowiemy się też o tym, że zdaniem Macro szef kuchni powinien być w kuchni, a nie w telewizji. Dowiemy się, co to naprawdę jest cusine nouvelle. Marco wyjaśnia, jak ważne jest dla szefa, by być w pewnym momencie kariery odpowiedzialnym za desery, radzi także jak zawstydzić klienta, który narzeka tylko po to, by nie zapłacić rachunku. No i podaje najważniejszą lekcję – żeby do czegoś dojść, trzeba piekielnie ciężko pracować.
Marco Pierre White po kolei zabiera nas do wszystkich restauracji, z którymi miał styczność przez lata. Począwszy od Hotelu St George i Box Tree, poprzez La Gavroche braci Roux, Le Manoir Raymonda Blanca, gdzie ponoć nauczył się najwięcej. Jest wreszcie historyczne jego własne The Harvey’s, w którym zdobył dwie gwiazdki Michelin i The Restaurant Marco Pierre White, gdzie jako pierwszy brytyjski szef w historii został nagrodzony trzema gwiazdkami Michelin.
Spędziłam w towarzystwie tej autobiografii kilka wieczorów i poranków, czytałam powoli i dokładnie, choć język nie jest szczególnie wymagający. Kilkakrotnie się głośno śmiałam, często uśmiechałam, czasem blisko byłam płaczu. To nie jest historia człowieka, obok którego przejdziecie bez emocji. Przeciągnie na swoją stronę, przyzwyczai do swojej osoby, uzależni i zostawi tęskniących. Lub odwrotnie. Zdenerwuje Was nieprzeciętnie i nie będziecie chcieli go znać. Marco się albo kocha, albo nienawidzi, nie można przejść obok niego obojętnie. Ja zdecydowanie zapisałam się do grupy pierwszej. Do Was mam jedną prośbę, nie sprowadzajcie jego osoby do reklamy Knorra, można mu tego nie wybaczyć, ale zredukować go tylko do tego, po prostu nie przystoi.
Marco Pierre White ‘The Devil in the Kitchen’, Orion Publishing Group, 2006 (Published in hardback as ‘White Slave’)