Bistro, Nowe miejsce, Restauracje, Ursynów, Włoska
komentarzy 16

Pook Pasta

W natłoku przeróżnych blogów kulinarnych, które śledzę, zupełnie umknął mi taki, który akurat umknąć mi nie powinien. Nie dlatego, że nagle chcę porzucić swój zwyczaj odwiedzania restauracji i zająć się gotowaniem dla siebie, nie, zupełnie nie dlatego. Dlatego, że autorzy tego bloga postanowili nie tylko pokazać swoje dania w pięknych wystudiowanych ujęciach, postanowili je także zaserwować w rzeczywistości zupełnie niewirtualnej. W tym celu powołali do życia Pook Pasta, małą restauracyjkę, a właściwie włoskie bistro na Kabatach.

Przestrzeń kabacka jest mi dobrze znana, swoje pierwsze lata w Warszawie spędziłam na Kabatach. Wiem, że knajpki przy KENie cieszą się wielkim powodzeniem, w weekendy biją rekordy popularności. Spokojnie mogą konkurować ilością obsłużonych gości z zatłoczonym Starym Miastem w lecie. Wybierając się więc na późny obiad w niedzielę, wiedziałam, na co się decyduję. Biegająca wszędzie nie-cicha dzieciarnia, długi czas oczekiwania i prawdopodobnie duża ilość błędów, których przy takim natężeniu ruchu po prostu nie da się uniknąć. Uzbrojona w anielską cierpliwość, ruszyłam skonfrontować swoje oczekiwania z rzeczywistością.

Pook Pasta

Pook Pasta to małe bistro przy KENie. W wystroju oszczędne, bardzo skromne w kolorystyce. Białe ściany bez dekoracji, białe kafle, jasne drewniane stoliki w przyjemną kratkę, popielate sofy pod ścianami i czarno – szare plastikowe krzesła dookoła stolików. Najbardziej wybijającym się elementem jest konstrukcja świetlna będąca połączeniem wielu rurek czasami zakończonych żarówkami. Z tego wystroju, jak się dowiaduję chwilę po moich pierwszych wrażeniach, wnosić należy, że to jedzenie ma stanowić kolorowy element w restauracji, cała reszta ma być tłem.

Pook Pasta Sala

Szczęśliwa, że udało mi się znaleźć jedno wolne miejsce tuż za lodówką, czekam z cierpliwością na menu. Ilość dzieci się zgadza z oczekiwaniami, ich głośność już niekoniecznie, w każdym razie jest tu rodzinnie i pełno. W dwunastej minucie cierpliwego oczekiwania, zaczynam robić miny do właściciela/szefa kuchni stojącego za barem, gdzie ulokowała się otwarta kuchnia. Po chwili przybiega osobiście. Zamawiam.

Pook Pasta Ice tea

Kiedy po raz pierwszy zobaczyłam Makrelę po nicejsku (26zł) na fanpage’u Pook Pasta, wiedziałam już, że będzie moja. To wariacja na temat sałatki nicejskiej. Zgadzają się wszystkie składniki poza tuńczykiem wymienionym tu na makrelę. Filet ryby jest pysznie przygotowany, ma chrupką skórkę, soczyste wnętrze, jest dobrze przyprawiony i polany gęstym sosem pietruszkowym z oliwą i cytryną, konsystencją przypominającym pesto. Ułożony jest na kawałeczkach ziemniaków, fasolki szparagowej, ćwiartkach jajek i oliwkach. To jest proste, ale pomysłowe danie, pysznie wykończone. Zresztą, jeśli blogerzy prowadzą restaurację, to mogę swój opis uprościć, tutaj znajdziecie przepis na makrelę po nicejsku i znacznie bardziej reprezentatywne zdjęcie.

Pook Pasta Makrela po nicejsku

Ponieważ Pook Pasta słynie z własnoręcznie przygotowywanej pasty, na danie główne musi być makaron. Ravioli z kaczką i kasztanami (29zł). Kiedy przymierzam się do zdjęcia i lekko kryję z aparatem, podchodzi właściciel i zerkając na mojego Lumixa, mówi „pani się czai z aparatem? Restaurantica czy Fro?”. 🙂 Taaa… My blogerzy rozpoznajemy się w oka mgnieniu. Ravioli były obłędne. Pyszny farsz z kaczki i kasztanów, genialne ciasto na ravioli, ale przede wszystkim, odrobina demi glace z kości kaczych, którym polane zostały pierożki … no i ten czerwony pieprz dla wykończenia. Ech, to jest dopracowanie smaków, którego nie powstydziliby się najwięksi szefowie kuchni. Znakomite danie. Przepis na ravioli.

Pook Pasta Ravioli z kaczką i kasztanami

Gawędzimy sobie trochę z panem właścicielem, choć nie wiem, jak znajduje dla mnie czas na pogawędkę jednocześnie gotując dla całego lokalu. Opowiada, że spędził kilka lat we Włoszech, potem był menadżerem w kilku restauracjach, wreszcie z żoną doszli do wniosku, że pora na swoje. Pook Pasta otworzyli miesiąc temu. Są wprawdzie z Żoliborza, ale Kabaty wydawały im się skazane na sukces, stąd lokalizacja. Przerywa, biegnie coś znowu podać, ugotować, upiec, a ja już wiem, że bez deseru stąd nie wyjdę.

Pook Pasta Bar

Gruszka z karmelem zapiekana w cieście (17zł). Jadłam sobie ten smaczny deser i miałam takie przemyślenia. To bistro ma jeden piec i małą kuchnię, w której pracują dwie osoby. W takich warunkach jednak da się podać deser, który nie jest fondantem, tiramisu ani panna cottą, da się przygotować może nie dzieło sztuki, ale bardzo smaczny niesztampowy deser. Bo wszystko się da, jeśli tylko jest chęć. Gratuluję więc deseru i wciągam Pook Pasta na listę fondant-free. Przepis na gruszkę.

Pook Pasta Gruszka z karmelem zapiekana w cieście

Wyszłam z Pook Pasta, choć wychodzić nie chciałam. Tu po prostu jest przepysznie. To taka kuchnia bez kompromisów i bez oszukiwania. Wszystko tu przygotowuje się naprawdę. Karta zmienia się codziennie, pasty są własnej roboty, ice tea jest domowe, właściciele zadają sobie nawet trud zrobienia demi glace’a, choć przecież można byłoby sobie podarować i polać wszystko wyłącznie oliwą. Można byłoby też pójść na łatwiznę i wstawić fondant z mrożonki do deserów, ale się tego tutaj nie robi. W kuchni nie chodzi się tu na skróty, w kuchni się tu dosmacza i dba o szczegóły. Żeby tak jeść, mogę poczekać i mogę posiedzieć w tłumie. Trzymam kciuki za Pook Pasta, a Wam serdecznie polecam.

Pook Pasta, Al. KEN 21, Warszawa, tel. 793 206 406

Po więcej zdjęć Pook Pasta zapraszam na fanpage Frobloga.