Kultura
Skomentuj

Poradnik Pozytywnego Myślenia Soundtrack

Muzyka z filmu Poradnik Pozytywnego Myślenia zwraca uwagę już w trakcie oglądania filmu. Czułam się nią pozytywnie doenergetyzowana. Była tak genialnie spójna z bohaterami i historią, że koniecznie postanowiłam kupić sobie ścieżkę dźwiękową. Nie było to jednak proste. Jeśli spróbujecie poszukać frazy Poradnik Pozytywnego Myślenia Soundtrack … prawdopodobnie przekieruje Was na niniejszą notkę, a dopóki jej nie napisałam, kierowało raczej w las. Swój egzemplarz kupiłam na brytyjskim Amazonie, co i Wam polecam.

Ten sountrack to dla mnie przede wszystkim Dave Brubeck. Na płycie (i w fimie) znalazły się aż dwa utwory słynnego jazzmana. Obydwa pokręcone jak bohaterowie Poradnika Pozytywnego Myślenia. Pierwszy – Unsquare Dance, zagrany jest w tempie nierównym na 7/4. Kto spróbuje się tu doliczyć wybicia na raz nie mając świadomości tej siódemki, ten poczuje się pewnie jak główny bohater filmu Pat Solitano po przeczytaniu Hemingway’a.

Poradnik Pozytywnego Myślenia Soundtrack

Drugi utwór Brubecka w filmie to Maria, znany standard jazzowy, tu jednak nagrany jest z tak mieszającym rytmem w tle, że melodia i rytm wydają się nie mieć ze sobą nic wspólnego. Dobranie obydwu utworów do filmu o ludziach z chorobą dwubiegunową, jest moim zdaniem strzałem w dziesiątkę. W swoich zachowaniach są nierówni jak rytmy Brubecka.

Na płycie jest oczywiście o wiele więcej muzyki. Jest słodki i cukierkowy The Moon Of Manakoora  w wykonaniu Mary Ford, Les Paul. Są Bob Dylan i Johnny Cash w “Girl From The North Country”. Jest też nowy singiel Jessie J pod tytułem … “Silver Lining”. Ten utwór wydaje mi się zresztą najmniej trafionym wyborem.

Mieszanka stylistyczno-klimatyczna jest tu solidnie psychodeliczna. Mamy do czynienia z utworami z kompletnie różnych epok i stylistyk. Zróżnicowanie tych nastrojów jest dla mnie ponownym odniesieniem do wahań samopoczucia osób z chorobą dwubiegunową. W tym sensie muzyka towarzysząca filmowi jest z nim znakomicie spójna. Całości świetnie się słucha, miło też jest przypomnieć sobie, co w poszczególnych fragmentach muzycznych robili bohaterowie filmu. Zwłaszcza, że sam film niesie ze sobą tak pozytywny ładunek emocjonalny.

W trakcie kolejnego odsłuchiwania, a zdążyłam przesłuchać ten soundtrack już pewnie z pięćdziesiąt razy, zauważyłam bardzo ciekawe zjawisko. Stevie Wonder i jego „My Cherie Amour”, skądinąd bardzo dobrze znany mi wcześniej utwór, zaczyna denerwować mnie w stopniu maksymalnym. Wydaje się przesłodzony, irracjonalny i irytujący w tym zestawie. Jeszcze nie doszłam do etapu, w którym działa na mnie tak, jak na bohatera filmu, ale jestem dość blisko 🙂

Polecam tę ścieżkę dźwiękową. W kinie bywam często, ale rzadko sięgam po sountrack z filmu. Tę płytka jednak to naprawdę dobry kawałek muzyki filmowej.

Pisząc ten tekst oglądam jednym okiem Kac Vegas. I bardzo, naprawdę bardzo mnie cieszy, że Bradley Cooper postanowił jednak grać w filmach wartych uwagi. Swoje wrażenia po obejrzeniu filmu Poradnik Pozytywnego Myślenia opisywałam tutaj.