Pogoda była dziś przeciętna – niby pierwsze dni lata, niby słońce, a jednak chłodno i przelotnie deszczowo. Muzyka też była przeciętna – niby jazz, ale smooth i to w jakimś wydaniu a la Kenny G. Jedzenie wpisało się więc w ten klimat. Było przeciętne jak wszystko inne. Włoskie, bo jakież inne najlepiej otworzyć w Warszawie? Tysiąc-pięćset-osiemdziesiąta-czwarta włoska restauracja to z pewnością coś, bez czego nie przeżyjemy. Semolino Hand Made Pasta & Pizza otworzyło się w nowych budynkach przy Woronicza. Pasta, pizza, otwarta kuchnia i stół socjalny.
W wystroju jest dość ładnie. Raczej jasno i przestronnie. Zwraca uwagę otwarta kuchnia, sporych rozmiarów piec do pizzy i pracujący tu kucharze i pizzaiolo. Ładne są zielone drzewka wewnątrz. Przyjemnie się patrzy na ścianę z włoskimi produktami, choć nie znajdziemy tu niczego szczególnie wyjątkowego. Średnio już wygląda duży stół tzw. socjalny, większość gości go omija wybierając bardziej kameralne stoliki.
Pierwsze menu to tylko pizza i pasta. Właściwie nie jest to menu, a taki konfigutator pizzy czy pasty. Goście dostają kartkę, na której mogą zaznaczyć, czego sobie życzą na pizzy – po jednej stronie – lub w paście – po drugiej stronie, wybierzemy tak rodzaj makaronu, składniki i sosy. Jednak poza tym menu jest też menu główne, w którym dodatkowo znajdziemy kilkanaście rodzajów pizzy i pasty. Poza nimi trzy przystawki, dwie zupy, dwie sałatki, pięć dań głównych – w tym trzy mięsne i dwie ryby – łosoś i dorada.
Po pierwszym rzucie oka na to menu, zaczyna mi wiać wiatr. To wieje nudą. Postanawiam jednak wytrwać w decyzji zjedzenia w tym miejscu. Pani kelnerka poleca sałatki. Są dwie. Z krewetkami z szynce parmeńskiej i z kurczakiem. Nie lubię zabijania smaku krewetek szynką czy boczkiem, mało kto (patrz Tapas Gastrobar) potrafi to dobrze przygotować, nie ryzykuję. Wybieram więc Insalata di pollo marinato (32zł). Jest to mieszanka sałat z kurczakiem marynowanym w balsamico, serem caciocavello, suszonymi pomidorami i oliwkami. Ocet balsamiczny zatopił i zabił zupełnie jakikolwiek smak kurczaka. Fajny był ser, ciekawy, nieco inny niż standard. Sporych rozmiarów smaczne czarne oliwki to mocniejszy element tej sałatki, jednak całość strasznie przeciętna.
Tagliatelle alla siciliana (32zł) to domowej roboty tagliatelle z anchois, krewetkami, kaparami, oliwkami i bakłażanem w sosie pomidorowym. Przyjemne jest to, że można patrzeć, jak danie jest przygotowywane. Dobry jest też makaron, dość al dente, ale bez przesady. W końcu od mąki Semolino, z której przygotowywany jest makaron, restauracja wzięła swoją nazwę. Za mało anchois, przydałoby się nieco więcej, dodałoby to charakteru. Krewetki są jędrne i świeże, jednak całość jest mocno za tłusta, pływa w oliwie. To danie miało potencjał i mogło być o wiele lepiej wykonane. Zastanawiam się, jak przygotowałby je tutejszy szef kuchni Massimiliano Boscaro, którego dziś w restauracji nie było.
Semolino wprawdzie jest włoskie, ale nie oferuje lodów. Na deser można wybrać stojące w witrynie mus jogurtowy z truskawkami lub Tiramisu (12zł) – obydwa gotowe w pucharkach. Choć mam mocne wątpliwości, wybieram to drugie, w końcu w włoskiej knajpce powinno być doprowadzone do perfekcji. Dostaję niestety przysuszone i przyciężkie mascarpone. Temu deserowi zdecydowanie brakuje świeżości i lekkości. Chwilę się zastanawiam, ile stał w gablocie, ale ostatecznie postanawiam o tym nie myśleć. Gdybym się miała uczyć o włoskich deserach na podstawie tej oferty, uznałabym, że Włosi o deserach pojęcia nie mają.
Prosta kuchnia włoska. Czy na pewno tak łatwo to zrobić? Czy ja tak źle dzisiaj trafiłam? Wiem, wiem, to jest kuchnia osiedlowa, pewnie skierowana do pracowników biur i mieszkańców nowych apartamentów. Ale włoska osiedlowa kuchnia np. ta w Basico w Miasteczku Wilanów może być przepyszna, może budzić emocje, nawet jeśli jest prosta. Gdyby Semolino było tuż obok mojego miejsca zamieszkania prawdopodobnie dałabym mu jeszcze jedną szansę. Mieszkam jednak w zupełnie innej części Mokotowa, więc więcej mnie tam nie zobaczą, co pewnie przyjmą z ulgą. To nie jest miejsce dla mnie, nie wykluczam jednak, że znajdzie grono wielbicieli.
Semolino, ul. Woronicza 31, Warszawa, tel. 22 115 00 00
Po więcej zdjęć zapraszam jak zwykle na fanpage, Google+ i Instagram Frobloga. Zachęcam też do prenumerowania newslettera Frobloga. Co tydzień w piątek wysyłam podsumowanie moich relacji. Wystarczy podać swój adres e-mailowy tutaj: