Zacznę od przekształcania równań. Było kiedyś takie słynne równanie: ‘dziecko plus zapałki = ogień’. Można było z niego w prosty sposób wywnioskować, że ‘dziecko = ogień minus zapałki’. Rzecz jasna wszyscy, którzy wiedzą jak się robi dzieci od razu zrozumieją, że nie każde tego typu równanie po przekształceniu ma jakikolwiek sens. Dlatego nie zdziwiło mnie wcale, że wprawdzie ‘przekąska plus melanż = hałas’ żadnego sensu ze sobą nie niesie, ale już jego kosmopolityczny odpowiednik ‘tapa + melange = tapage’ coś jednak znaczy.
Znaczy z pewnością wiele dla właściciela znanego wszystkim warszawskim foodies Kaskruta, który wczoraj otworzył swoją drugą restaurację o nazwie Tapage przy Placu Zbawiciela. Kiedy ostatnio pisałam o Kaskrucie, jeszcze nie mogłam nic powiedzieć, ale dzisiaj to już zupełnie inna sprawa.
Tapage zajął lokalizację po słynnym Rumburaku. Słynnym o tyle, że na początku było tam smacznie, a potem się zrównało do poziomu reszty placu. Tapage ma kilka krzeseł przy barze na parterze, stoliki na zewnątrz, będzie także mieć kilka stolików na piętrze. W głośnikach donośna hiphopowa muzyka. Menu jest całkowicie przekąskowe, tapas w stylu międzynarodowym i to tapas podawane na jednorazowych talerzykach. Karta ma się zmieniać co miesiąc, w tej pierwszej sporo jest inspiracji azjatyckich. Znajdziemy tu kilka pozycji wegańskich, wegetariańskich, rybnych i mięsnych. Są też kanapki i desery. Z założenia ma być niebanalnie, ale trochę prościej niż w Kaskrucie. Za kuchnię odpowiada – podobnie jak w Kaskrucie – Piotr Ceranowicz. Tapage to także koktajl bar, w pierwszym koktajlowym menu znalazło się kilka koktajli. Nie eksplorowałam tematu zbyt dogłębnie, wypiłam tylko dwa – jeden soft i jeden z alkoholem – ale wygląda na to, że i pod tym względem będzie tu interesująco.
Odwiedzam to miejsce w pierwszym dniu funkcjonowania, mam więc ogromną tolerancję na niedociągnięcia i takich oczekuję. Zadziwiająco mało ich mnie tu jednak spotyka, jak na taki totalny debiut. Jajko / panko / daikon (10zł) to świetny start. Wolałabym, żeby jajko miało płynne żółtko i tak pewnie było w założeniu, ale to początek, staram się o tym pamiętać. Panierka pięknie chrupie, marynowana japońska rzodkiew ładnie kontrastuje smaki, do tego odrobinę łagodnego wasabi i paseczki chrupkiego pora. Proste i sympatyczne.
Byłam pewna, że Wołowina / gorczyca / por (14zł) będzie gwiazdą. A jednak nie była i to wcale nie dlatego, że czegokolwiek jej brakowało. Surowa pyszna wołowina, do niej musztarda francuska, czyli prawie same ziarna gorczycy i sporo pora. To danie w porównaniu z kolejnym wydało mi się jednak – jak by to powiedział Maciej Nowak – „zaledwie poprawne”.
Prawdziwa gwiazda to Łosoś / fenkuł / pomarańcza (14zł). Ryba jest idealna, z pięknie chrupką skórką. Przyjemne chrupkie są też suszone chyba marchewki, dodają daniu słodyczy. Natomiast za kwaskowatą nutę odpowiada pyszny pomarańczowy sos, a w nim zanurzone plasterki cukinii, marchewki i fenkułu. Bardzo to jest proste, smaczne i ładnie skomponowane.
Zjadam jeszcze deser Mango / Czekolada / Kokos (12zł), który jednak niepotrzebnie zupełnie konkuruje mi w głowie z tym obłędnym deserem, który jadłam ostatnio w Kaskrucie. Czekolada i mango to właściwie pewniak, deser jest więc smaczny, choć nie powala mnie na kolana. Naprawdę imponujące są za to koktajle. Bissap (12zł) to soda z hibiskusem dosłodzona baobabem. Świetne, bardzo orzeźwiające i z pięknym kolorem. Bardzo ciekawy jest także Sake / matcha / elderflower (23zł), który intryguje swoją zielenią i wybornie smakuje. Daje też poczucie, że w tutejszych koktajlach z pewnością nie wieje nudą.
Pierwsze menu, pierwszy dzień, a jednak da się pokazać poziom już na takim etapie. Można też mieć od razu możliwość płacenia kartą i koncesję na alkohol. Da się. Można ładnie i nowocześnie prezentować dania na jednorazowych talerzach. I można serwować dobrą kuchnię na Placu Zbawiciela. Co jeszcze można? Można też nie mieć jeszcze swojego logotypu, szyldu, ani nawet strony na Facebooku. Bo jedzenie ma pierwszeństwo. Wracając do równań… ‘Tapage plus Plac Zbawiciela = Hit’? Sami sprawdźcie, czy to równanie ma sens.
Tapage, Plac Zbawiciela 5, Warszawa
Po więcej zdjęć z Tapage zapraszam na fanpage, Google+ i Instagram Frobloga. Zachęcam do prenumerowania newslettera Frobloga. Co tydzień w piątek wysyłam podsumowanie moich relacji. Wystarczy podać swój adres e-mailowy tutaj: