Kultura
Skomentuj

Urszula Dudziak: Wyśpiewam Wam wszystko

Przeczytałam tę książkę w poprzedni weekend. Połknęłam w 3 dni zarywając noce. Nie mogłam się oderwać. Jest genialnie napisana. Dokładnie tak, jakby mówiła Urszula Dudziak. Jeśli kiedykolwiek ją słyszeliście, jak emocjonalnie, szybko i energicznie mówi, będziecie ją słyszeć również przechodząc przez kolejne frazy tej książki. Choć od przeczytania ostatniej strony minął dopiero tydzień, już tęsknię do tego świata i bardzo chciałabym czytać kolejne części. To się pewnie nie wydarzy tak szybko. Lekkość, z jaką prowadzona jest narracja i jednoczesna, równoległa mądra treść, którą ze sobą niesie, jest uzależniającym połączeniem.

Nie ma chronologii. Nawet się nie zastanawiałam do tej pory, jak uciążliwe są dla mnie biografie, jeśli zaczynamy od wieku młodego itd. Tutaj mamy do czynienia z rozdziałami nazywanymi tytułami piosenek, które Urszuli Dudziak towarzyszą i towarzyszyły. Piosenek przeróżnych  – od standardów jazzowych do utworów Lady Gaga.

Urszula Dudziak opowiada nam swoje historie poprzez rożne ciekawe i zabawne wydarzenia z jej życia. Bez cienia autokreacji, z pełną szczerością opisuje swoje gafy. Z wielką skromnością podkreśla swoje osiągnięcia.

Urszula Dudziak to osoba, która przyjaźniła się i śpiewała z największymi postaciami muzyki – nie tylko jazzowej – na świecie, z Bobym McFerrinem, ze Stingiem, z Gilem Evansem, Jaco Pastoriusem. Down Beat umieszczał ją w pierwszej trójce najlepszych wokalistek jazzowych na świecie. Była żoną Michała Urbaniaka, a potem był w niej szaleńczo zakochany Jerzy Kosiński.

Wzrusza mnie ogromnie, kiedy ta sama osoba pisze, jak bardzo czuła się brzydka i beznadziejna, kiedy Urbaniak odszedł od niej do ślicznej gwiazdki serialu telewizyjnego. Wzrusza otwarte pisanie o tym, jak się bała, że ktoś w końcu oznajmi światu, że nie potrafi śpiewać. Wzrusza, jak pisze o Kosińskim, który wyniósł ją ponad to wszystko i zbudował na nowo. Niesłychane wrażenie robi opowieść, jak bała się przyjechać do Polski na Jazz Jamboree po raz pierwszy bez Urbaniaka i wystąpić z Bobbym McFerrinem, którego wtedy niewiele osób jeszcze znało.

Nie wiem, kiedy ostatnio zdarzyło mi się wzruszać tak bardzo przy czytaniu czyjejś opowieści. To jest książka która zmienia Wam 30 minut, które macie do wyjścia. Zmienia ze stanu „wychodzę za 30 minut” w stan „mam jeszcze całe 30 minut, żeby poczytać”. Niezwykły świat Urszuli Dudziak, niesamowitej kobiety, która kompletnie w swoją ponad-normalność nie wierzy, mieszka przy placu Unii Lubelskiej, jada śniadania w Delikatesach Esencji. I jest tak normalna, osiągalna, obecna, a jednocześnie taka przecież wielka.

Po więcej opisów wrażeń i informacji kulinarno-kulturalnych zapraszam na Fanpage Frobloga na Facebooku.