Restauracje, Śródmieście, Włoska
Skomentuj

Doppio Cuore

Zawsze z dużym optymizmem podchodzę do małych włoskich knajpek. Mają w sobie jakąś obietnicę bardzo dobrego jedzenia. Jeśli do tego dowiaduję się jeszcze, że prowadzą je prawdziwi Włosi, to już wskakuję w buty i biegnę. Nie wiem zupełnie, dlaczego tak dużo czasu zabrało mi odwiedzenie Doppio Cuore, zeszłorocznego finalisty plebiscytu Knajpa Roku.

Weszłam tu i lekko oniemiałam. Wystrój nie zachęca do pozostania. W większości panuje dość przygnębiające drewno, są włoskie napisy na ścianach, zdjęcia celebrytów. Jest też zupełnie szalona część z migającymi światełkami, głośniejszą muzyką i białymi sofami. Szczerze przyznam, że pierwsze wrażenie nie było dobre. Nie wyszłam. Byłam głodna.

Na starter zamówiliśmy Mix carpacci e insalata di mare dla dwóch osób. Całość podano na wielkiej metalowej tacy … Lekko zamarłam, ale potem zaczęłam jeść. Trzy różne carpacci – z łososia, tuńczyka i ośmiornicy – i wszystkie trzy genialne. Zjawiskowo doprawione, bosko pyszne. Ośmiornica po prostu wybitna. Do tego sałatka z owoców morza, ale nie mrożonych! Nie były żylaste, czy gumowe, były po prostu takie, jakie miały być. Carpaccio z ośmiornicy przebija wszystko w tym zestawie, ale sądzę, że każdy z elementów obroniłby się solo.

Danie główne wybrałam odważnie. Można było polec kompletnie. Plastry polędwicy wołowej na rucoli z oliwą truflową, płatkami parmezanu i pomidorkami cherry. Kelnerka od razu pyta o stopień wysmażenia polędwicy. Była idealnie krwista. To pewnie nie jest jakaś odkrywcza kompozycja, ale dobrze zrobiona, mięciutka polędwica w towarzystwie prawdziwego parmezanu i oliwy truflowej, zawsze będzie na mnie robiła wrażenie.

Po pysznej przystawce i bardzo dobrym głównym daniu, od deseru już wiele wymagam. I tu niespodzianka – niestety wybór nie zachwyca. Czekoladowa babeczka z nadzieniem z gorącej, płynnej czekolady podana z lodami waniliowymi. I powiemtylko tyle – taka sama, jak w tysiącu innych miejsc w Warszawie, choć kelnerka zapewnia, że nie jest to mrożonka. Nie wiem, czy to gotowiec czy nie, ale wiem, że po deserach w włoskiej knajpce, spodziewam się więcej.

Zadziwia towarzystwo. Przez cały wieczór schodzą się młodzi ludzie, zamawiający głównie pizzę. Oglądają przy tym intensywnie mecze na dużych telewizorach wystawionych na dwóch końcach restauracji. Na pojedynek bokserski, ponoć ważny tego wieczoru, schodzi się naprawdę spora grupka i Doppio przestaje być miejscem, w którym jest przyjemnie.

Przyznam, że nie rozumiem do końca tej restauracji. Reprezentuje nieco filozofię „dla każdego coś dobrego”. Kto tu ma przyjść? Jacy goście? Z jednej strony młodzież na piwo i pizzę. Rozumiem, że bardzo dobrą i prawdziwie włoską. Z drugiej strony zamożniejsza klientela na bardzo dobre, momentami wybitne, wcale nie tanie włoskie dania i wina. Do tego mamy jeszcze telewizory ze sportem, zdjęcia ze sławnymi ludźmi, migające światełka, białe sofy i głośną muzyka. Sądzę, że to z 30 pomysłów na różne miejsca w jednym. Powiem więc tak – jedzenie było pyszne, ale ja tego Doppio nie rozumiem kompletnie.

Restauracja Doppio Cuore, ul. Gałczyńskiego 3, Warszawa