Miesiąc: październik 2010

Mario Vargas Llosa Szelmostwa niegrzecznej dziewczynki

Poniższe dwie notki napisałam dawno temu na innym blogu. Jego już nie ma, a Llosa właśnie dostał Nobla. Przypomniała mi o nich Pusta Literatka. Publikuję je tutaj, żeby mieć pod ręką i podzielić się swoim zdaniem o tej genialnej prozie z czytelnikami tego bloga. Szelmostwa /26.09.2007/ Szczerze się przyznam, że trochę nie mam ochoty pisać. Nie mam ochoty pisać, bo mam ochotę czytać. Stało się ze mną tak, jak już dawno nie było. Zaczytałam się totalnie. Nie pamiętam już kiedy ostatnio tak bardzo. Kiedy pisałam o Houellebecqu, że czas go zacząć, tak naprawdę muszę przyznać, że nie było czasu go skończyć. Dzisiaj patrzę na przeczytane do 300. strony „cząstki elementarne” z poczuciem winy. Wiem, że powinnam je skończyć. Ale nie mam ciągu na tę książkę, nie rzucam się na nią, nie myślę o niej w ciągu dnia, nie zastanawiam się co się stanie i nie bardzo mnie to obchodzi. Dlatego leży porzucona na stole. Oczywiście, że ją skończę, ale bardziej z poczucia obowiązku niż z prawdziwej pasji. Tym razem jest inaczej. „Szelmostwa niegrzecznej dziewczynki” są …

Wine Bar Vinares

Nasz pierwszy pobyt w Vinaresie po zmianach oceniam dość dobrze, choć z pewnością zmiany powinny być tu jednak komunikowane wyraźniej. Vinares to bardzo ładne, niezwykle sympatyczne miejsce na Bednarskiej. Zadziwiające, że w takiej lokalizacji miejsce nie jest oblegane. Dodatkowo restauracja połączona jest ze sklepem winnym, co zwykle oznacza dość dobre ceny wina. Zapraszam na na fanpage, Twitter i Instagram Frobloga. Zachęcam też do prenumerowania newslettera Frobloga. Co tydzień w piątek wysyłam podsumowanie moich relacji. Wystarczy podać swój adres e-mailowy tutaj: Email *

Wall Street: Money Never Sleeps

To pewnie jedno z większych rozczarowań w tym roku. Nie dlatego, że film jest jakiś szczególnie beznadziejny, jest przyjemny, dość przyzwoity, nawet momentami zabawny. Niemniej jednak oczekiwania ustawione były na bardzo wysokim poziomie, a z nimi to już tak jest, że trudno je zmienić. Będzie krótko, bo film widziałam już jakiś czas temu, a dotychczas nie zmobilizował mnie do opisu. Michael Douglas wygląda świetnie. Krótka wstawka z pojawiającym się nagle Charlie Sheenem jest mistrzostwem. Bardzo dobra jest też przemowa Douglasa na uczelni – zwłaszcza ostatnie zdanie 😉 Cały film jest jednak przedstawicielem klasycznych stanów średnich. Co mnie bardzo dziwi, bo pierwsza część była przecież świetna, a przynajmniej bardzo dobra. Jeśli dobrze ją pamiętam po latach to znaczy, że musiało coś mocnego w tamtym filmie być. Zwłaszcza zadziwiające jest, że zrobiono średni film z tak znakomitego tematu. W czasach, kiedy Wall Street i cały system finansowy USA jest oskarżany o gigantyczne przekręty, na tle których wina Gordona Gekko wydaje się jedynie drobnym cwaniactwem o tzw. niskiej szkodliwości społecznej, powrócenie z tematem Wall Street od początku miało …

Social Network

Świetny film wczoraj widziałam. I momenty były. Tak dokładnie, to nie wczoraj tylko w weekend, ale film faktycznie świetny i polecam wszystkim, nie tylko tym, którzy mają jakiś (negatywny bądź pozytywny) stosunek do Facebooka. David Fincher to praktycznie marka sama w sobie. Potrafi zrobić tak mroczne filmy jak Siedem i tak mocne thrillery jak Gra z Michaelem Douglasem. Nie wszystkie jego filmy szczególnie lubię, ale muszę przyznać, że to nie są obrazy, które się zapomina czy też, obok których przechodzi się bez wrażenia. Podobnie jest z Social Network, choć tu, dodatkowo jeszcze, filmowi towarzyszy otoczka historii mniej lub bardziej prawdziwej i to o jednym z najbogatszych ludzi na świecie.   Social Network jest świetny. Szybki, inteligentny, mocny, z przesłaniem. Ma wyborne dialogi. Bohaterowie są znakomicie stworzeni, a aktorzy świetnie wpisali się w swoje role. Jesse Eisenberg w roli głównej jest po prostu genialny. Sądzę, że duża przyszłość przed tym aktorem. Drugi plan mu nie ustępuje. W ogóle w całym filmie gra głównie młode pokolenie, bo przecież rzecz odbywa się na Harvardzie i dotyczy grona studentów, …

Epicuro Pinot Grigio Umbria 2009

„Bardzo eleganckie Pinot Grigio. Wyczujemy w nim aromaty dojrzałej moreli i brzoskwini. Stosunkowo niska kwasowość sprawia, że można je śmiało pić bez dodatków kulinarnych.” Tyle dystrybutorzy – teraz ja. Dawno nie piłam pinot grigio, będę teraz sobie o nim przypominać od czasu do czasu. To jest faktycznie dobre. Mało kwaśne, o lekkiej mineralności, takie trochę wspomnienie lata, bo to już jesień przecież, choć czasem słońce za oknem i to momentami bardzo mocne. Może to wino nie jest jakimś porywem niesamowitości, ale jest niezwykle przyjemne. W skali od 1 do 10 daję 7   Zapraszam na na fanpage, Twitter i Instagram Frobloga. Zachęcam też do prenumerowania newslettera Frobloga. Co tydzień w piątek wysyłam podsumowanie moich relacji. Wystarczy podać swój adres e-mailowy tutaj: Email *

R 20 po raz ostatni

Pora to przyznać, R 20 się skończyło. Jadanie tam nie ma już żadnego sensu. Szkoda, bo było dobrze i ciekawie, zaczynało się bardzo interesująco, potem nastąpiło absolutne apogeum, którego uwieńczeniem był tytuł Knajpy Roku 2009. I to tyle. Potem było nieco gorzej, a to, co wydarzyło się tam w ostatni weekend przekonało mnie ostatecznie, że R20 już nie ma po co odwiedzać. Zapraszam na na fanpage, Twitter i Instagram Frobloga. Zachęcam też do prenumerowania newslettera Frobloga. Co tydzień w piątek wysyłam podsumowanie moich relacji. Wystarczy podać swój adres e-mailowy tutaj: Email *

Opasły Tom PIW

Obok znanej już restauracji Chianti Kręglickich na Foksal, powstało nie tak dawno nowe bistro tych samych właścicieli – księgarnia Opasły Tom PIW. Bardziej to miejsce na szybki lunch z przyjaciółmi niż na długą kolację randkową, ale widać po zainteresowaniu, że sporo osób już to miejsce odkryło. Zresztą, po dość imponującej promocji w dwutygodniku Viva trudno pewnie było nie zauważyć. Zapraszam na na fanpage, Twitter i Instagram Frobloga. Zachęcam też do prenumerowania newslettera Frobloga. Co tydzień w piątek wysyłam podsumowanie moich relacji. Wystarczy podać swój adres e-mailowy tutaj: Email *

Annette Messager w Zachęcie

Zupełnie niesamowita ta wystawa i naprawdę warta zobaczenia. W Zachęcie zdarza mi się czasem bywać, natomiast niczego tak spektakularnego jeszcze chyba tam nie widziałam. Nie umiem oczywiście ocenić Annette Messager w kategorii, w której tworzy. Nie znam się na sztuce tego rodzaju i nie roszczę sobie praw do żadnej oceny. Podobnie zresztą jak większość wpisów na tym blogu jest raczej opisem wrażeń niż jakąkolwiek recenzją. Odbieram tego typu dzieła jako pewien rodzaj pobudzenia umysłu do działania, inspiracji. Annette Messager jest dość niesamowitą artystką, której nie ogranicza forma. Łączy w swoich dziełach fotografie, rysunek, malarstwo, haft, materiał. Często są to bardzo skomplikowane instalacje i podziw wzbudza staranność ich ułożenia, dopracowanie w kolejnych ekspozycjach. Podejrzewam, że każda wystawa jej prac łączy się z bardzo długim procesem przygotowywania ich ekspozycji, a dodatkowo większość z nich ma szczegółowe instrukcje w jaki sposób to zrobić. Fascynujące. W Zachęcie znajdziecie więc dzieła zajmujące cały pokój, których częścią staniecie się wchodząc do pomieszczenia, zwisają bowiem z sufitu, tworząc zupełnie niesamowity klimat. Znajdziecie też przepiękne dzieło pt. Historie o sukienkach, które łączy kilka …

Jedz, módl się, kochaj

Strasznie dużo psów powieszono na tym filmie i na tej książce. Ileż to pojawiło się w recenzjach świętego oburzenia, że to biblia czterdziestolatek, że rozwodu im się zachciało, że popaprana była już singielka Bridget Jones, a teraz jest jeszcze bardziej popaprana Liz Gibert, która się rozwodzi „zupełnie bez powodu” i wyrusza w idiotyczną podróż. Jedna z recenzji, w dodatku „Kultura” do Dziennika, posunęła się nawet do podsumowania, że zrobienie filmu o „pracującej matce z wielkiego miasta” byłoby znacznie większym wyzwaniem … jakby to od ilości dzieci bohaterki zależał talent autora/autorki powieści/scenariusza. Zadziwiające. Przyznaję, że głównie dziwi mnie totalny szał związany z tą książką i tym filmem. Jakby to faktycznie było coś ważnego. Nie mam pojęcia, o co w tym zamieszaniu chodzi. Książka była dla mnie miła, poza drugą częścią, która się nieco dłużyła. Film zjawiskiem nie jest, ale to w końcu masowe kino z Julią Roberts, a nie jakiś Bergman czy Fellini. O co więc cały ten hałas? Nie rozumiem. Ten film jest dość dobry jak na swój gatunek. W kilku miejscach wzruszył mnie bardzo. …

Restauracja Le Regal

Już od dłuższego czasu rzucały mi się w oczy billboardy w okolicach Galerii Mokotów reklamujące francuską restauracje na Ursynowie.  Nastąpił więc w końcu moment sprawdzenia. Restauracja jest oklejona plakatami „festiwal owoców morza”, co jest dużą zachętą dla wszystkich fanów krewetek, przegrzebków i tym podobnych. Zapraszam na na fanpage, Twitter i Instagram Frobloga. Zachęcam też do prenumerowania newslettera Frobloga. Co tydzień w piątek wysyłam podsumowanie moich relacji. Wystarczy podać swój adres e-mailowy tutaj: Email *