Poluzjanci Druga Płyta
Długo zwlekałam z tym opisem. Płytę mam od daty premiery, więc kilka miesięcy, ale chciałam nabrać dystansu, opisać ten krążek z perspektywy profesjonalnego zdystansowanego recenzenta, a nie szalejącej fanki. Myślę jednak, że po kilku miesiącach słuchania Drugiej Płyty Poluzjantów niewiele w moim podejściu się zmieniło. Znam wprawdzie każdą nutę i każdy fragment tekstu na pamięć, ale większość utworów budzi we mnie dokładnie taki sam entuzjazm jak na początku. Zespół Poluzjanci to duża ciekawostka na polskich rynku muzycznym. Jestem głęboko przekonana, że gdyby panowie choć odrobinę bardziej chcieli zrobić karierę jako zespół, nie byłoby z tym najmniejszego problemu. Problem jednak jest i tkwi w zupełnie innym miejscu. Każdy z Poluzjantów to wybitny muzyk sesyjny, a wokalista zaangażowany jest jednocześnie przynajmniej w kilka projektów muzycznych. To dziwna konfiguracja i dość niespotykana na rynku. Dlatego zespół raczy swoich fanów rzadkimi koncertami i jeszcze rzadszymi płytami. Druga Płyta powstała po kilku latach milczenia. Cała ta sytuacja sugeruje, że Poluzjanci to bardziej projekt niż trwały jednolity twór muzyczny. Publiczność natomiast odbiera to sporadyczne dozowanie artystycznej obecności muzyków jak towar deficytowy …