Precyzując swoje kryteria oceny, chcę wyjaśnić czytelnikom tego bloga, jaki jest mój system oceny restauracji, na co zwracam uwagę, jakie są moje założenia. Możecie się z nimi całkowicie nie zgodzić i wtedy nasze oceny będą zapewne zupełnie różne. Warto jednak przeczytać, na co zwracam uwagę, bo jeśli to i dla Was jest ważne, możecie z większym spokojem zmierzać w stronę miejsc, które polecam i omijać te, które odradzam.
Od teraz pod koniec każdej recenzji restauracji znajdziecie elementy podsumowujące moją ocenę. Wyszczególnione plusy, minusy, informację czy wrócę i ocenę w skali 0 – 20. Na tę ostatnią ocenę składają się cztery elementy (za każdy przyznaję od 0 do 5 punktów): ogólne wrażenie, jedzenie, obsługa, relacja ceny do jakości.
Ogólne wrażenie (0-5)
To najszersza kategoria oceny restauracji. W jej skład wchodzi zarówno klimat danego miejsca, spójność koncepcji, skuteczna realizacja pierwotnego pomysłu, wystrój. Nie ma znaczenia czy miejsce jest restauracją typu fine dining czy fast foodem, chodzi o pomysł i konsekwencje w jego realizacji.
Do ogólnego wrażenia dorzucam jeszcze jeden element, który – w moim przekonaniu – powinien być osobną kategorią oceny, ale ponieważ nie czuję się jeszcze na siłach oceniać jej samodzielnie, będę zwracać uwagę na wybrane elementy. Mam też w planach edukować się w tej dziedzinie. Chodzi o wino, a konkretniej kartę win w restauracji.
Maksymalną ocenę w kategorii Ogólne wrażenie przyznałabym dzisiaj przykładowo Kieliszkom na Próżnej i Alewino.
Jedzenie (0-5)
Oceniam przede wszystkim smak. Mam bardzo indywidualne i jasno sprecyzowane preferencje, jeśli o jedzenie chodzi. Doszłam do tego po wielu latach jedzenia w restauracjach, również wyróżnionych gwiazdkami Michelin. Nie robi na mnie wrażenia jedzenie typu „it’s for show not for taste”. Jeśli ktoś serwuje kawiory, pianki, pudry, piaski, sferyfikacje i inne molekularne techniki, to musi mi naprawdę udowodnić, że nie przysłania tym swojego braku talentu, wyczucia smaku i umiejętności gotowania. Wiem, to nie jest popularne podejście, ale czytając tego bloga warto o tym wiedzieć. W jedzeniu zmierzam znacznie bardziej w stronę minimalizmu, w stronę bistronomii, w stronę trzech elementów na talerzu niż w stronę wyszukanych prezentacji czy kreacji molekularnych. Przykładam dużą wagę do bezpretensjonalności jedzenia. 17 elementów na talerzu to dla mnie kicz i popisówka, mająca na celu zadowolić raczej ego szefa kuchni niż podniebienie klienta. Jednocześnie clou sprawy i cała kreatywność tkwi w tym, żeby minimalizm nie był nudny.
Maksymalną ocenę w kategorii Jedzenie przyznałabym dzisiaj Conceptowi 13 (w porze lunchu), Pop Up Ferment, Opasłemu Tomowi.
Obsługa (0-5)
Bardzo trudny do oceny temat, bo dobra obsługa jest subtelna, ale zawsze na miejscu. Nie chodzi tylko o wiedzę, choć oczywiście deklaracje typu „to mój pierwszy dzień w pracy” nie spotykają się z moim uznaniem. Często, poza wyuczonymi elementami, chodzi o pewien rodzaj wyczucia. Bardzo doceniam kelnerów z wieloletnim stażem, może także dlatego, że w Polsce zdarzają się bardzo rzadko.
W tej kategorii zwracam również uwagę na element „naciągania” mnie na wyższy rachunek. Jeśli kelner dolewa wodę bez pytania, czy otworzyć kolejną butelkę i kończymy wieczór płacąc 60zł za wodę, mamy problem. Jeśli kelner proponuje specjalny kieliszek wina do dania, nie dodając, że kosztuje on 75zł, moja ocena spada.
Maksymalną ocenę w kategorii Obsługa przyznałabym dzisiaj Le Victoria Brasserie Moderne, Bistro de Paris. Zero w tej kategorii dostałoby Bubbles.
Relacja jakości do ceny (0-5)
Dokładając tę kategorię do ogólnej oceny restauracji robię mocny ukłon w stronę miejsc bardziej przystępnych cenowo. Mam świadomość, że wielu recenzentów (w tym brytyjski bloger Andy Hayler) traktuje relację jakości do ceny zupełnie odrębnie. Dla mnie jednak to integralny element oceny. Mam inne oczekiwania od Nolity, gdzie za kolację na 2 osoby z winem, wodą, kawą zapłacę 800zł niż od AleWino, gdzie zapłacę 300zł za ten sam zestaw. To nie znaczy, że Nolita nie jest w stanie uzyskać w tej kategorii najwyższej oceny, to tylko oznacza, że musi się naprawdę bardzo postarać. Podaję akurat przykład Nolity, bo uważam ją za jedną z najlepszych restauracji w Warszawie.
Maksymalną ocenę w kategorii Relacja jakości do ceny przyznałabym dzisiaj Pop Up Ferment, Opasłemu Tomowi, Kotakota.
Tyle o systemie oceny. A teraz jeszcze
Ogólne założenia mojego sposobu recenzowania:
- Każdą recenzję nowej warszawskiej restauracji piszę (od ponad pół roku) po przynajmniej dwóch wizytach.
- Recenzje wyjazdowe, z przyczyn oczywistych, mogą wyglądać inaczej.
- Każda recenzja na Froblogu jest niezależna. Z kolacji, na które jestem zapraszana, można zobaczyć wyłącznie relacje zdjęciowe. (w całej kilkuletniej historii bloga zrobiłam dosłownie 2-3 wyjątki od tej zasady)
- Relacje z zagranicznych restauracji wyróżnionych gwiazdkami Michelin, pozostaną poza systemem oceny. Nie byłoby w porządku wrzucać do jednego worka trzygwiazdkowej restauracji w Hiszpanii i małego bistro w Warszawie. Mam nadzieję, że to się z czasem zmieni, czego życzę wszystkim twórcom i gościom gastronomii w Polsce.
Tak pokrótce wygląda mój system oceny restauracji. Zapraszam do komentowania na fanpage’u Frobloga. Uwagi obiecuję rozważyć, nie obiecuję wprowadzać zmian. Podkreślam, że kieruję się moim własnym gustem, każda moja ocena jest subiektywna. Obiektywizmu nie stawiam sobie za cel, nie uważam zresztą, żeby był możliwy, bo każdy człowiek ocenia przez pryzmat swoich doświadczeń.
Nieustająco zapraszam też na fanpage, Google+, Twitter i Instagram Frobloga. Zachęcam do prenumerowania newslettera Frobloga. Co tydzień w piątek wysyłam podsumowanie moich relacji. Wystarczy podać swój adres e-mailowy tutaj: