Cafe Colombia
Jedząc śniadania i nie tylko na Kruczej, wielokrotnie przechodziłam obok Cafe Colombia. Miejsce intrygowało dużą przestrzenią i kolorowym wystrojem. Ostatecznie postanowiłam się tu wybrać na śniadanie w sobotę.
Jedząc śniadania i nie tylko na Kruczej, wielokrotnie przechodziłam obok Cafe Colombia. Miejsce intrygowało dużą przestrzenią i kolorowym wystrojem. Ostatecznie postanowiłam się tu wybrać na śniadanie w sobotę.
To nie jest moja pierwsza wizyta w Bałkańskim Kotle, pierwszy raz byłam tu kilka miesięcy temu. Zrobiło na mnie wrażenie to, że w bardzo blokowym klimacie Ursynowa, można stworzyć miejsce z fajnym bałkańskim klimatem, gdzie gotuje prawdziwy Serb i na dodatek gotuje tak, że dla samego jedzenia warto wracać.
Chwilę mnie nie było i chwilę jeszcze mnie nie będzie, ale w weekend zbierałam kolejne wrażenia i dzisiaj się nimi dzielę. Powiśle mnie olśniewa od dłuższego czasu, imponuje liczbą świetnych małych knajpek z pomysłem. Dzisiaj trafiłam do miejsca o iście bajkowym klimacie. Dziurka od klucza na Radnej.
Na Francuskiej bywam niezwykle rzadko, za to często to sobie wyrzucam. Jestem przekonana, że jest tam mnóstwo miejsc, które warto odwiedzić i często nawet mam taki plan, ale potem realizacja zawodzi. Tym razem jednak okazja była niepodważalna. Nie zamierzam wprowadzać wątku Euro 2012 na tym blogu, powiem więc krótko – byłam w drodze na mecz.
Socjal jak sama nazwa wskazuje jest miejscem do socjalizowania się. Sprzyja temu stół. A dokładniej – tylko jeden, za to ogromny stół wewnątrz lokalu i dodatkowy, drugi na zewnątrz. Wyobrażam sobie, że wieczorami, kiedy wszyscy goście knajpek przy Foksal tworzą jedną wielką imprezę, Socjal świetnie się w ten klimat wpisuje. My jednak zawitałyśmy tu na śniadanie.
Moje pierwsze spotkanie z Tel-avivem nie było idylliczne. Obsługa miała chyba kiepski dzień, wyglądało na to, że niewiele rzeczy z karty zostało do zamówienia. Goście dookoła byli lekko zdziwieni, ale przyjęli to raczej ze zrozumieniem niż zdenerwowaniem. Tel-aviv to miejsce na dużym luzie. Tym razem zachęcało do weekendowego lunchu all-you-can-eat. Postanowiłam spróbować.
Jeśli jeść śniadanie w Warszawie, to właśnie tak! Zjadłam dziś w przepięknej lokalizacji – na Krakowskim Przedmieściu, gdzie spotkać można tłumy maszerujących kolorowych kibiców. Cafe Baguette – mała piekarnio-kawiarnia z widokiem na turystów. Przyjemnie się siedzi po zacienionej stronie ulicy, mając jednocześnie widok na mocne słońce.
Oglądam ostatnio sporo szwedzkich kryminałów. Wyszło jakoś tak, że Canal+ postanowił przypomnieć wszystkie części szwedzkiego Millenium. Wprawdzie pokazują je późną nocą, ale dziękując nowoczesnej technice za nagrywarki, udaje mi się obejrzeć. Uwielbiam ten mroczny nastrój i ludzi, którzy wyglądają jak ludzie, a nie plastikowe kukły. W ten klimat wpisał się ostatnio również jeden z filmów kinowych Łowcy głów, nakręcony na podstawie prozy Jo Nesbø.
Sądząc po nazwie to miejsce to ideał – nie dość, że tapas to jeszcze steki. Przeczytałam kilka optymistycznych opinii na temat OLE! Tapas Steak Restaurant. I choć blisko Żurawiej, która słynie z zupełnie innego niż kulinarny klimatu, postanowiłam przetestować to miejsce.
W trakcie tego długiego weekendu udało mi się odwiedzić naprawdę sporo nowych ciekawych miejsc. O niektórych już pisałam, opisy innych jeszcze przede mną. Było też trochę czasu, żeby odwiedzić miejsca ulubione, znane od lat. Ośmiornicę w Mamma Marietta już podziwialiście, a dziś Magiel Cafe. Sprawdzałam jak sobie radzi Knajpa Roku Frobloga.