A nuż widelec
Och. Tak sobie zacznę emocjonalnie dzisiaj. I chociaż emocja taka nie przystoi nikomu, kto chce się merytorycznie odnosić do jedzenia, muszę sobie na nie dzisiaj pozwolić. Jakże bowiem nie pozwolić sobie na emocje wobec miejsca, które czaruje urodą, klimatem, prawdą i jedzeniem. Jak się powstrzymać od nieprofesjonalnego zachwytu? Parafrazując powiedziałabym „jak się nie zachwycać, kiedy zachwyca?”. Wielokrotnie już przyznawałam, że od zawodowych recenzentów kulinarnych różnię się właśnie okazywaniem emocji, na co – jak sądzę – na blogu można sobie pozwolić, a w profesjonalnych tekstach już nie bardzo. Ochom i achom końca więc nie będzie. Ich sprawcą jest A nuż widelec, do którego wpadłam dziś na obiad. Zapraszam na na fanpage, Twitter i Instagram Frobloga. Zachęcam też do prenumerowania newslettera Frobloga. Co tydzień w piątek wysyłam podsumowanie moich relacji. Wystarczy podać swój adres e-mailowy tutaj: Email *