Candace Bushnell “Piąta Aleja”
Kończę ten rok opisem moich wrażeń po przeczytaniu bardzo szeroko promowanej „Piątej Alei” Candace Bushnell. To taka lektura pozwalająca zabić trochę zbędnego czasu czy może zająć część umysłu wtedy, kiedy spora druga część jest zaprzątnięta przez coś naprawdę ważnego. Dla mnie to oddech poświąteczny, nabrany w towarzystwie lampki (biorąc pod uwagę 600 stron, to raczej kilku lampek) czerwonego wina i radia Smooth Jazz. Powrót do normalności, może z chwilą zadumy, ale nie dłuższą niż „Venice” Chrisa Bottiego zagrane przez internetową stację akurat w momencie książkowej puenty. Candace Bushnell jest oczywiście bardzo popularną autorką. Jej „Sex w wielkim mieście” przerobiony na serial, a potem niestety na film, zdobył chyba wszystkie szczyty popularności. Zresztą tę popularność, muszę to przyznać, moim zdaniem zdobył zasłużenie. Nie wiem, ile w tym jest osiągnięć autorki, a ile ekipy telewizyjnej, ale serial był inteligentny i zabawny, o „Piątej Alei” powiedzieć tego samego nie można. Przedstawia ona historie bohaterów mieszkających w budynku Piąta Aleja Jeden – niezwykle prestiżowym miejscu w samym centrum Nowego Jorku. To takie miejsce, w którym wszyscy chcą mieszkać, niektórzy …