Miesiąc: grudzień 2011

Knajpa Roku Frobloga

Pora na finał. Bardzo to było trudne, naprawdę. Wybierałam z trzech zupełnie różnych miejsc. Różnych stylem, możliwościami, lokalizacją, po prostu wszystkim. Łączy je tylko przepyszne jedzenie i brak pretensjonalności. Zwycięzcą jest … Magiel Cafe. Są pozbawieni dobrej lokalizacji, wielkich nazwisk w tle, a co za tym idzie pewnie i kapitałów. Znając życie, nie mają pewnie nawet zbyt profesjonalnej kuchni, bo trudno ją sobie wyobrazić w pomieszczeniu po maglu. Mają za to wielką pasję, nieskończoną wyobraźnię, odwagę w eksperymentowaniu, smak i umiejęności, których mogą im zazdrościć wszyscy. Dodatkowo promują produkty polskie i prawdziwe. Kuchnia środziemnopolska wygrywa 🙂 Zapraszam na na fanpage, Twitter i Instagram Frobloga. Zachęcam też do prenumerowania newslettera Frobloga. Co tydzień w piątek wysyłam podsumowanie moich relacji. Wystarczy podać swój adres e-mailowy tutaj: Email *

Knajpa Roku Frobloga

Finalista nr 3 Magiel Cafe (ul. Stępińska 2) – W środku niczego, na totalnej pustyni kulinarnej, pośród bloków i nienajnowszych biurowców (z wyłączeniem Agory), w pomieszczeniu po byłym maglu, znajduje się kameralne, zupełnie szalone, powstałe z powodu fantazji i zapału miejsce serwujące kuchnię śródziemnopolską. Można tu zjeść topinambur, skorzonerę i pasternak, rzeczy, które praktycznie nie występują w menu kart restauracyjnych, no może trochę zaczynają się pojawiać. Miejsce wśród finalistów Knajpy Roku Frobloga za to, że równie świetnie smakuje tu Halibut z pieczonymi burakami i dipem z anchovies jak i zwykłe Fish&Chips, do którego jakby mimochodem dodaje się tapenade z zielonych oliwek, co totalnie zmienia charakter dania, a Anglików przyprawiłoby pewnie o zawał serca. To jest nominacja za łamanie konwenansów i jednoczesny powrót do źródeł kuchni polskiej. Opisy moich wrażeń z Magla tu i tu – i jestem zdziwiona i nieco zawstydzona, że nie napisałam o nich więcej, bo bywałam o wiele częściej. Finał już jutro! Zapraszam na na fanpage, Twitter i Instagram Frobloga. Zachęcam też do prenumerowania newslettera Frobloga. Co tydzień w piątek wysyłam podsumowanie …

Knajpa Roku Frobloga

Finalista nr 2  Opasly Tom PIW (ul. Foksal 17) – Kilka lat temu byłam w Absyncie, takiej małej francuskiej restauracyjce, której niestety już nie ma. Z całej tej wizyty pamiętam do dziś tylko królika w sosie musztardowym, był to pierwszy królik w moim życiu. Potem jadłam ich kilka, ale tamten na zawsze pozostał moim króliczym odniesieniem. Był wybitny. Po kilku latach trafiłam do Opasłego i zobaczyłam w menu Królika w sosie z musztardy Dijon z ziemniakami gratin. Skosztowałam i oszalałam. Ten królik był równie dobry. Wreszcie! Jakież było moje zdziwienie, kiedy okazało się, że obydwa króliki wyszły spod cudownych rąk Agaty Wojdy – szefowej kuchni nigdyś Absyntu, a dziś Opasłego. Agaty Wojdy, która nie ‘gwiazduje’ (choć mogłaby) po telewizjach i magazynach, a w najbardziej zatłoczony sobotni wieczór dzielnie walczy w kuchni Opasłego. To miejsce wśród finalistów Knajpy Roku Frobloga daję za rozpoznawalność królika i jeszcze za Pieczonego bakłażana z masłem orzechowym serwowanego z sałatką z ciecierzycy, pestek granatu i kolendry. Danie zdumiewające i uzależniające. Moje opisy Opasłego tu, tu i tu. Zapraszam na na fanpage, …

Knajpa Roku Frobloga

W ramach podsumowań tego roku wybieram Knajpę Roku. Będzie to mój własny wybór w moim własnym imieniu. Możecie pójść i sprawdzić, czy mam rację i dać mi znak w komentarzach, czy się pomyliłam, czy może mam rację. Podstawa wyboru finalistów jest prosta – do finałowej trójki przeszły te miejsca, w których w tym roku bywałam najczęściej. Wracałam tam chętnie, czekając na nowe odsłony menu i z radością testując kolejne dania, w większości nie zawodząc się wcale. Podstawa wyboru Knajpy Roku z tych trzech finalistów jest znacznie bardziej złożona. Wynika z moich przemyśleń, często nieprzespanych nocy, dyskusji ze znajomymi, którzy czasem mi towarzyszyli. Było rwanie sobie włosów z głowy, używanie argumentów wszelakich i rozważanie opcji pt. ‘a może ex equo wszystkie trzy?’. Nie ma jednak półśrodków. Każde z tych miejsc jest totalnie inne, dlatego ta druga faza była piekielnie trudna. No dobrze, ale do rzeczy. Dziś pierwszy finalista, jutro i po dwójka kolejnych. Finał w Sylwestra. Finalista nr 1 Restauracja Delizia (ul. Hoża 58/60) – Kiedy weszłam tu po raz pierwszy, w całej restauracji unosił się …

Restauracja Poezja

Kiedy ostatnio byłam w restauracji Poezja, uważałam jeszcze Macieja Nowaka za znawcę nieomylnego, było to więc strasznie dawno, ale pora roku podobna. Nie zachwyciła wtedy obsługa, a po Knajpie Roku spodziewałam się więcej. O kuchni miałam natomiast bardzo dobre zdanie. Nieco dziwi mnie fakt, że przez cztery lata nie udało mi się tak wrócić, no ale pora była najwyższa.

Kocha lubi szanuje – Crazy Stupid Love

Obejrzałam tę komedię z dużą przyjemnością i nawet w wielu miejscach się zaśmiałam. Niesłychane, to już od jakiegoś czadu nie zdarzało się na filmach z kategorii ‘komedia romantyczna’. No cóż … nie wiem, czy to do końca jest komedia romantyczna, raczej wygląda na rozgrywkę pomiędzy dwoma osobnikami płci męskiej, ale dość specyficzną i mocno urokliwą.

Delizia ponownie

Będzie krótko, bo o Delizii było już kilkakrotnie, ale to takie miejsce, do którego naprawdę chce się wracać. Na dodatek nominacja do Knajpy Roku spowodowała wzmożone zainteresowanie, tłumy gości, rezerwacje stolików minimum z dziennym wyprzedzeniem. Wszystko to sugeruje, że Delizia święci sukcesy, a my lubimy sprawdzać, jak restauracje radzą sobie z sukcesem. Nie wszystkim się bowiem udaje.

Sylwester w Nowym Jorku

Szkoda. Ogromnie szkoda. Obsada gwiazdorska i hitowy reżyser niestety nie znaczą nic. Nie ma już gwarancji jakości na tym świecie. 🙂 Grają Robert de Niro, Michelle Pfeiffer, Zac Efron, Jessica Biel, Halle Berry, Sarah Jessica Parker, Hilary Swank i mnóstwo innych. Reżyseruje Garry Marshall – ten sam, który nakręcił „Pretty Woman”. I pomimo tego zestawu pierwszej klasy, mamy do czynienia z bardzo cieniutkim filmem. Momentami przyjemnym, momentami sympatycznym, najśmieszniejszym w sumie w scenach typu ‘mock up’ puszczanych pod napisami, na końcu filmu. Zastanawiam się, dlaczego.