Być może słyszeliście, że Joseph Seleetso otworzył niedawno studio kulinarne, a co za tym idzie przestał być szefem kuchni swojej restauracji. Wprawdzie w dalszym ciągu ma w niej udziały właścicielskie, ale miejsce zmieniło nazwę z Joseph’s Wine and Food na Duchnicka Wine and Food. U Josepha już kiedyś byłam i opisywałam swoje wrażenia, ponieważ karta została w dużej części zmieniona, postanowiłam odwiedzić teraz Duchnicką i sprawdzić, jak sobie radzi bez słynnego szefa kuchni rodem z Botswany.
Z wyglądu, poza logotypem, lokal nie zmienił się w ogóle. W dalszym ciągu mamy tu część sklepową z dużym wyborem win i część restauracyjną. Otwarta kuchnia, ogromne lampy, zielony bar – wszystko pozostało, jak było. Na tyle menu pojawił się wizerunek narysowanego kucharza. Pytam kelnera, czy to nowy szef kuchni. Śmieje się odpowiadając, że nie, ale nazywają go Duchnikiem. Karta ma więc Duchnika w rewersie. Nowy szef kuchni nazywa się natomiast Michał Budnik i jest wieloletnim współpracownikiem Josepha.
Zaczynam od dania, które zamawiam prawie zawsze, jeśli jest w karcie, czyli przegrzebków. Małże Św. Jakuba w glazurze cytrusowej (32zł) Dobre jędrne małże przyjemnie się prezentują w cytrusach. Towarzyszy im sos pomarańczowo-cytrynowy i roszponka. Na kolana mnie to nie rzuca, ale jest z pewnością przyjemnie.
Dania główne podzielone są na dwie grupy – dania główne i dania specjalne. Te pierwsze znajdziemy tu w cenach 30-50zł, te drugie kosztują ponad 80zł. W specjalnościach są m.in. jagnięcina nowozelandzka i steki, ale ja tym razem poszłam w lżejszą kombinację. Pappardelle z mięsem kraba (32zł) Po pierwsze cieszę się, że to pappardelle, a nie modne tagliatelle czy penne, najzwyczajniej wolę. Po drugie to danie jest szczytem prostoty, są kawałki mięsa kraba, są pomidorki, jest czosnek i jest dobrze ugotowany makaron. Nic dodać nic ująć. Ponownie bardzo dobrze.
Zaglądając w kartę deserową lekko drżę. Widzę, że w dalszym ciągu można w niej znaleźć fondanta czekoladowego z kozim serem, który był przedmiotem moich wzlotów podczas poprzedniej wizyty w tym miejscu. Nie chcę się jednak powtarzać i wybieram Mus z ciemnej czekolady z imbirem (19zł). Mus dobry, imbir niestety niewyczuwalny. Jedynym orzeźwieniem tego deseru jest physalis na szczycie. To jednak ciut za mało, by stawić czoła moim wspomnieniom o tutejszym deserze czekoladowym.
Trudno mi ogromnie porównać obydwie wizyty. Poprzednio z pewnością trafiałam tu na hity karty, teraz byłam w nieco innym klimacie i nie miałam np. ochoty na mięso. Wydaje się jednak, że Duchnicka Wine and Food pozostaje bardzo dobrym miejscem. Może nie wprawia mnie w zachwyt, ale czy wszystko musi mnie wprowadzać w stany ekstatyczne? Czasami warto po prostu zjeść dobrą kolację. Do tego Duchnicka z pewnością znakomicie się nadaje.
Duchnicka Wine and Food, ul. Duchnicka 3, Warszawa
Po więcej zdjęć Duchnicka Wine and Food zapraszam na fanpage Frobloga na Facebooku.