Na Nowym Świecie powstała kilkanaście dni temu Green Cup. Przechodząc tamtędy w sobotę, postanowiłam sprawdzić, czy różni się czymkolwiek od setek miejsc oferujących kawę i przekąski w tej okolicy. Wygląda na ta to, że Green Cup ma swój charakter i być może uda się temu miejscu obronić na tle innych na Nowym Świeci.
Na pierwszy rzut oka widać, że jest to niezwykle małe i kameralne miejsce, przygotowane na dosłownie kilka stolików. Główne elementy wystroju to czarno-białe krzesła z miękkimi poduszkami i wzorami z giętego metalu oraz wyeksponowana lada z dużą czarną tablicą, na której menu wypisane jest … dla odmiany nie ręcznie. Zjemy tu panini, sałaty i mrożone jogurty, napijemy się kawy (100% Arabica) i kolorowych smoothies.
Stojąc przy kasie moją uwagę przyciąga niezwykle kolorowy regał z dużym wyborem żelków owocowych. Dawno nie widziałam też takiego wyboru różnych form i smaków. Okazuje się, że jest to jedyne miejsce, gdzie w Polsce można kupić owocowe żelki w takim wyborze. Są specjalnie sprowadzane z niemieckiej manufaktury, która ich produkcją się zajmuje. Są produkowane na bazie soków owocowych, zawierają wyłącznie naturalne barwniki, są pozbawione glutenu i laktozy. Diabetycy znajdą tu też wersję bez cukru. Z żelków wybieram sobie paczuszkę Pałeczek imbirowych (15zł) – są to owocowe żelki z nutą imbiru, lekko pikantne, bardzo sympatyczne.
Tropikalne panini z kurczakiem (12zł) to danie, którym zajadam się jako pierwszym. W białym pieczywie z sezamową posypką dostajemy tu kurczaka, żółty ser, krem z mango, sałatę, mandarynki i sos. To dość przyjemny start. Fajnie zestawiony, szczególnie podoba mi się dorzucenie tu mandarynki i kremu mango. W sosie ciut za bardzo dominują nuty curry, ale ogólnie to przyzwoite panini.
Mojemu Latte na podwójnym espresso (10zł) towarzyszy Chlebek bananowy (6zł) i jest on absolutnie pyszny. Świeży, domowej roboty, wprawdzie nie jest pieczony na miejscu, ale dostarczany przez zaprzyjaźnionego pasjonata pieczenia. Jest pachnący, smaczny i ma dobrą konsystencję – nie za suchą i niezbyt kruchą, żeby się nie rozpadać. Taki chlebek to świetny akompaniator kawy. Na stolikach zamiast cukru znajdziemy dwa rodzaje miodu do słodzenia kawy.
Wychodzę z Green Cup trzymając kciuki za to miejsce. Myślę, że pomysł z żelkami jest bardzo fajny, choć nie wiem, czy wystarczająco wyeksponowany. Nie wiem też, czy panini, sałaty, kawa i smoothies zapewnią temu miejscu sukces. Zielony kierunek Green Cup jest dla mnie widoczny, ale czy czytelny dla gości Nowego Świata? Oby tak. Sprawdźcie i dajcie mi znak, jak było.
Green Cup, Nowy Świat 52, Warszawa
Po więcej zdjęć Green Cup zapraszam na fanpage Frobloga.