Nowe miejsce, Polska, Powiśle, Restauracje, Śniadania w Warszawie
komentarze 4

Kafe Zielony Niedźwiedź

Kafe Zielony Niedźwiedź to jedno z miejsc, na które czekałam najbardziej w nowym roku. Wydawało się już po wstępnych informacjach, że będzie inaczej niż wszędzie. Założeniem była wielka troska o jakość produktów, o staranny ich dobór, w końcu właściciel Kafe powszechnie znany jest jako znawca jakościowych produktów regionalnych. Wreszcie przyszła pora na odwiedziny. Szłam do Niedźwiedzia z nastawieniem, że będzie przaśnie i smacznie, acz tłusto. No a jak było?

Pierwsze zdziwienie – wygląd. Centrum Przedsiębiorczości nie kojarzyło mi się z niczym dobrym. Na Facebooku straszyło jakieś zdjęcie przetworzone podłym ciemnym filtrem Instagramu. Miałam wrażenie, że będzie to jakiś starszawy budynek, pawilon wręcz, który co najwyżej lekko ogarnięto, ale i tak nie dało się uniknąć skojarzeń z zajazdem lub karczmą rodem z PRLu. Dlaczego tak myślałam? Nie mam pojęcia. Tymczasem Kafe Zielony Niedźwiedź mieści się w całkiem nowoczesnym budynku na Smolnej, tak nowym, że nie potrafią do niego dotrzeć nawet taksówkarze. Wystrój również całkowicie nowoczesny. Cegła, proste stoły i krzesła, białe obrusy. Jasne, zimne światło. Tablica z wypisanym menu. Na szczęście nie ma stołu socjalnego. Drewniane regały na wino czekają puste na przyznanie lokalowi koncesji. To wnętrze jest przeciętne, jednak zamknęłam na moment oczy i wyobraziłam sobie tu letni wieczór. W zieleni dookoła, pięknym ciepłym świetle zachodzącego słońca. No trzeba się trochę wysilić, jeśli za oknem jesienna zima, ale udało mi się. W lecie będzie tu bosko.

Kafe Zielony Niedźwiedź Sala

Kafe Zielony Niedźwiedź

Przejdźmy do jedzenia. Zaczynam od wielkiego polskiego standardu Tatara wołowego (26zł). Ładnie wygląda. Czerwone zdrowe surowe mięso, wszystkie niezbędne dodatki, dwa masła do pieczywa – solone i kminkowe. Wampir we mnie docenia tę przystawkę. Ciekawszym, choć cięższym starterem były Gęsie pipki z galuszkami (20zł), które wybrał mój towarzysz kolacji. Węgierskie galuszki to fajna odmiana dla naszych kopytek. Żydowskie gęsie pipki są mięciutkie, nie mają w sobie cienia gumowatości charakterystycznej dla drobiowych żołądków.

Kafe Zielony Niedźwiedź Tatar wołowy

Kafe Zielony Niedźwiedź: Tatar wołowy

Na danie główne zamawiam Stek z żubra (80zł), ponieważ żubra nigdy nie jadłam. Żubr przychodzi i jest suchym trupem. Totalnie dopieczony, totalnie suchy, nie dobry. Tylko chwilę zajmuje restauracji przyznanie, że nie jest najlepszy i wymienienie go na Stek z rostbefu (69zł). Ten jest po prostu genialny. Nie dość, że podany w towarzystwie kolorowych pieczonych warzyw, co bardzo zachęca wizualnie, to jeszcze kelner pyta mnie o stopień wysmażenia i po informacji ‘krwisty’, precyzuje czy blue czy rare. Takie miejsca lubimy. Wampir we mnie czuje się szczęśliwy. W międzyczasie patrzę również z podziwem i odrobinę kosztuję (choć nie jestem fanką schabowych) Schabowego z kostką ze złotnickiej (42zł) mojego towarzysza tej mięsnej uczty. Schabowy robi na mnie wrażenie, jest soczysty, gruby na dwa centymetry. Główny adresat tego dania twierdzi jednak, że „doskonały smak i kruchość” charakteryzujące mięso ze świni złotnickiej, nie zostały przez niego rozpoznane.

Kafe Zielony Niedźwiedź Stek z rostbefu

Kafe Zielony Niedźwiedź: Stek z rostbefu

Do Kafe Zielony Niedźwiedź przychodzimy z własnym winem, miejsce będzie miało koncesję dopiero 17. stycznia. Po daniu głównym zwykle robimy sobie przerwę przed deserem. I w tym czasie dostajemy słodką przekąskę w formie Suski sechlońskiej w czekoladzie w towarzystwie domowej roboty nalewki orzechowej. A ja przecież nie tak dawno zostałam wyznawczynią suski, znakowanej Chronionym Oznaczeniem Geograficznym. Bardzo doceniam tę słodką przerwę. Na deser zamawiamy jeszcze Szarlotkę z lodami (16zł) – małą gorącą tartaletkę z jabłkami i gałką lodów makowych. Przyjemna.

Kafe Zielony Niedźwiedź Szarlotka z lodami

Kafe Zielony Niedźwiedź: Szarlotka z lodami

Kafe Zielony Niedźwiedź robi na mnie wrażenie.Jedzenie tu jest proste, ale prawdziwe., w całości oparte o znakomitej jakości składniki. Jeśli wieprzowina to ze świni złotnickiej, jeśli sery to zagrodowe, jeśli śliwka to suska sechlońska. Z deklaracji Niedźwiedzia: „Chcemy na stoliki warszawskich restauracji przywrócić, to co było międzywojenną codziennością Warszawy, Krakowa i Lwowa.” Będzie mi miło obserwować ten powrót w czasie. Myślę, że moja babcia, przedwojenna restauratorka, kiwnęła by głową z aprobatą, a sprostanie jej wymaganiom nigdy nie należało do łatwych.

Kafe Zielony Niedźwiedź, Centrum Przedsiębiorczości Smolna, Smolna 4, Warszawa

Po więcej zdjęć zapraszam oczywiście na fanpage, Google+ oraz instagram.