Kafe Zielony Niedźwiedź to jedno z miejsc, na które czekałam najbardziej w nowym roku. Wydawało się już po wstępnych informacjach, że będzie inaczej niż wszędzie. Założeniem była wielka troska o jakość produktów, o staranny ich dobór, w końcu właściciel Kafe powszechnie znany jest jako znawca jakościowych produktów regionalnych. Wreszcie przyszła pora na odwiedziny. Szłam do Niedźwiedzia z nastawieniem, że będzie przaśnie i smacznie, acz tłusto. No a jak było?
Pierwsze zdziwienie – wygląd. Centrum Przedsiębiorczości nie kojarzyło mi się z niczym dobrym. Na Facebooku straszyło jakieś zdjęcie przetworzone podłym ciemnym filtrem Instagramu. Miałam wrażenie, że będzie to jakiś starszawy budynek, pawilon wręcz, który co najwyżej lekko ogarnięto, ale i tak nie dało się uniknąć skojarzeń z zajazdem lub karczmą rodem z PRLu. Dlaczego tak myślałam? Nie mam pojęcia. Tymczasem Kafe Zielony Niedźwiedź mieści się w całkiem nowoczesnym budynku na Smolnej, tak nowym, że nie potrafią do niego dotrzeć nawet taksówkarze. Wystrój również całkowicie nowoczesny. Cegła, proste stoły i krzesła, białe obrusy. Jasne, zimne światło. Tablica z wypisanym menu. Na szczęście nie ma stołu socjalnego. Drewniane regały na wino czekają puste na przyznanie lokalowi koncesji. To wnętrze jest przeciętne, jednak zamknęłam na moment oczy i wyobraziłam sobie tu letni wieczór. W zieleni dookoła, pięknym ciepłym świetle zachodzącego słońca. No trzeba się trochę wysilić, jeśli za oknem jesienna zima, ale udało mi się. W lecie będzie tu bosko.
Przejdźmy do jedzenia. Zaczynam od wielkiego polskiego standardu Tatara wołowego (26zł). Ładnie wygląda. Czerwone zdrowe surowe mięso, wszystkie niezbędne dodatki, dwa masła do pieczywa – solone i kminkowe. Wampir we mnie docenia tę przystawkę. Ciekawszym, choć cięższym starterem były Gęsie pipki z galuszkami (20zł), które wybrał mój towarzysz kolacji. Węgierskie galuszki to fajna odmiana dla naszych kopytek. Żydowskie gęsie pipki są mięciutkie, nie mają w sobie cienia gumowatości charakterystycznej dla drobiowych żołądków.
Na danie główne zamawiam Stek z żubra (80zł), ponieważ żubra nigdy nie jadłam. Żubr przychodzi i jest suchym trupem. Totalnie dopieczony, totalnie suchy, nie dobry. Tylko chwilę zajmuje restauracji przyznanie, że nie jest najlepszy i wymienienie go na Stek z rostbefu (69zł). Ten jest po prostu genialny. Nie dość, że podany w towarzystwie kolorowych pieczonych warzyw, co bardzo zachęca wizualnie, to jeszcze kelner pyta mnie o stopień wysmażenia i po informacji ‘krwisty’, precyzuje czy blue czy rare. Takie miejsca lubimy. Wampir we mnie czuje się szczęśliwy. W międzyczasie patrzę również z podziwem i odrobinę kosztuję (choć nie jestem fanką schabowych) Schabowego z kostką ze złotnickiej (42zł) mojego towarzysza tej mięsnej uczty. Schabowy robi na mnie wrażenie, jest soczysty, gruby na dwa centymetry. Główny adresat tego dania twierdzi jednak, że „doskonały smak i kruchość” charakteryzujące mięso ze świni złotnickiej, nie zostały przez niego rozpoznane.
Do Kafe Zielony Niedźwiedź przychodzimy z własnym winem, miejsce będzie miało koncesję dopiero 17. stycznia. Po daniu głównym zwykle robimy sobie przerwę przed deserem. I w tym czasie dostajemy słodką przekąskę w formie Suski sechlońskiej w czekoladzie w towarzystwie domowej roboty nalewki orzechowej. A ja przecież nie tak dawno zostałam wyznawczynią suski, znakowanej Chronionym Oznaczeniem Geograficznym. Bardzo doceniam tę słodką przerwę. Na deser zamawiamy jeszcze Szarlotkę z lodami (16zł) – małą gorącą tartaletkę z jabłkami i gałką lodów makowych. Przyjemna.
Kafe Zielony Niedźwiedź robi na mnie wrażenie.Jedzenie tu jest proste, ale prawdziwe., w całości oparte o znakomitej jakości składniki. Jeśli wieprzowina to ze świni złotnickiej, jeśli sery to zagrodowe, jeśli śliwka to suska sechlońska. Z deklaracji Niedźwiedzia: „Chcemy na stoliki warszawskich restauracji przywrócić, to co było międzywojenną codziennością Warszawy, Krakowa i Lwowa.” Będzie mi miło obserwować ten powrót w czasie. Myślę, że moja babcia, przedwojenna restauratorka, kiwnęła by głową z aprobatą, a sprostanie jej wymaganiom nigdy nie należało do łatwych.
Kafe Zielony Niedźwiedź, Centrum Przedsiębiorczości Smolna, Smolna 4, Warszawa
Po więcej zdjęć zapraszam oczywiście na fanpage, Google+ oraz instagram.