Restauracje, Śródmieście, Tajska
Skomentuj

LemonGrass

„LemonGrass czyli trawa cytrynowa kiedyś uprawiana była jedynie w Indiach, Indonezji i Południowo-Wschodniej Azji. Chcąc podzielić się z Państwem naszą pasją, przywieźliśmy ją do Warszawy. Naszym celem jest usatysfakcjonowanie miłośników kuchni orientalnej.” Tak zaczyna swoją stronę internetową orientalna restauracja LemonGrass i trzeba przyznać, że cel właścicieli tego miejsca można uznać za wykonany, a na pewno wykonywany, bo przecież chodzi o proces działań ciągłych raczej niż jednorazową satysfakcję.

Menu poraża ilością pozycji do wyboru. Zaczynamy jednak od Dim Sum – znanych na całym świecie lekkich przekąsek, w LemonGrass przygotowywanych zwykle na parze. Mój wybór pada na Shumai z przegrzebkami i krewetkami. Towarzyszą im sosy – sojowy i chilli oraz drobna porcja warzyw w marynacie (na bazie octu i cukru, ale dokładny przepis jest oczywiście tajemnicą szefa kuchni). Shumai to oryginalne chińskie pierożki, w tym przypadku z krewetkami i przegrzebkami. Pyszne.

Na główne danie wybieram Filet z dorady w teriyaki z ryżem jaśminowym, bambusem, kiełkami i zieloną fasolką. Bardzo dobre danie i ogromnie syte. Musze przyznać, że z wyborem tego dania miałam problem podstawowy, jednak przy tak obszernej karcie, przydałaby się solidniejsza pomoc kelnera, której w naszym przypadku zabrakło. Zrezygnowałam wprawdzie z krewetek grillowanych w trawie cytrynowej i chilli, dowiedziawszy się, że na danie składają się 3 krewetki królewskie, ale brakło mi nieco większego wsparcia. Być może problem polegał na towarzystwie hałaśliwej grupy Amerykanów – zresztą w ogóle towarzystwo w LemonGrass jest mocno międzynarodowe – których zachowanie praktycznie uniemożliwiało jakąkolwiek komunikację przy najbliższych im stolikach. Ale w końcu, można było nam zaproponować przeniesienie się w inne, mniej hałaśliwe miejsce. Obsłudze więc stawiam duży znak zapytania.

Podobnie jak deserom. Nie byłam wprawdzie kompletnie głodna po dwóch daniach, ale gdyby mieli do zaproponowania coś szczególnego, jestem pewna, że bym się skusiła. Takiego hitu w karcie deserów nie znalazłam. Znalazłam za to alzackiego Gewurztraminera, którego jednak nie było na stanie i został zastąpiony włoskim.

I wszystko to byłoby zupełnie do wybaczenia i nie czepiałabym się kompletnie, gdyby nie to, że danie główne kosztuje ok. 60-70 zł + cena ryżu (6 – 15zł). A takie ceny zobowiązują. Właścicielom proponuję więc popracować również nad satysfakcją ogólną, a nie wyłącznie kulinarną.

Lemongrass, Aleje Ujazdowski 8, Warszawa