Kultura
Skomentuj

Marcian Child (Chłopiec z Marsa)

Teoretycznie nie może im się udać. Autor literatury science-fiction , który nie przebolał jeszcze śmierci swojej żony i właśnie zdecydował, by zaadoptować kilkuletniego dzieciaka, po przejściach, któremu wydaje się, że jest z Marsa. Obydwaj pogruchotani przez los, z bagażem doświadczeń, lekko zdziwaczeni i mocno negowani przez otoczenie, które zresztą ich nie interesuje. Żyją trochę z głową w chmurach i to ich łączy. Mają problemy komunikacyjne i to ich dzieli.

Film jest o docieraniu się osobowości. Nie tylko o trudnej decyzji o adopcji i późniejszych jej konsekwencjach, ale także o właściwych proporcjach pomiędzy zachowaniem własnego „ja” a dopasowaniem do świata zewnętrznego.

John Cusack każdej roli dodaje ujmującego uroku. Powoduje też, że z tego scenariusza, który mógłby spokojnie przerodzić się w ciężki dramat, powstaje film lżejszy, okraszony sporą dawką humoru. John Cusack to postać sama w sobie (uwielbia zresztą grać siebie samego), wybiera role według swojej własnej definicji, często odrzucając takie, które później przysparzają ogromnej popularności innym aktorom. Jest znany z niekonwencjonalnego podejścia do hollywoodzkiego świata, ze swojej niezwykłej urody i poczucia humoru – bardzo podobnego do postaci, które grywa.

Zastanawiam się, czy ten film w ogóle był w polskich kinach. Jeśli tak, to nie wiem, kiedy mi uciekł. Data produkcji zeszłoroczna, debiutuje w wypożyczalniach DVD. Mam wrażenie, że na dobre żaden dystrybutor się nim nie zainteresował, a szkoda, bo kino jest naprawdę warte zainteresowania i promocji.

Świetnie zagrane (również rola 6-latka grana przez Bobby’ego Colemana), z dużym poczuciem humoru, o ważnych tematach, bez większych banałów, chciałoby się powiedzieć – bardzo dobry kawałek kina amerykańskiego. Szkoda, że takie filmy przebiegają gdzieś bokiem, mało zauważone, podczas, gdy na głównej fali promocyjnej pojawiają się „Seksy w wielkim mieście” i inne zupełnie nikomu niepotrzebne dzieła. Wypożyczcie sobie „Chłopca z Marsa” – warto coś przemyśleć przy tej okazji.

W skali 1 do 10 daję 7