Jak wiadomo lokale w okolicy Nowego Światu i Krakowskiego Przedmieścia zwykle straszą kuchnią, odpychają jakością obsługi i nieuzasadnionymi wysokimi cenami. Oczywistym jest dla mnie, że celują w jednorazowego turystę, który i tak nie ma szansy wrócić, więc po co się starać. Dlatego każde nowe miejsce, które otwiera się w okolicy przyjmuję z zainteresowaniem i postanawiam odwiedzić. Na Ordynackiej, róg Kopernika, otworzyła się niedawno OLIVA.
Pomysł miejsca wydaje się być przyciągający, restauracja ma się specjalizować w daniach śródziemnomorskich, których motywem przewodnim jest oliwa. Taka specjalizacja natychmiast budzi moje przyjemne skojarzenia ze słońcem, którego tak bardzo nam ostatnio brakuje. Wnętrze restauracji OLIVA jest proste i przejrzyste. Urządzone w jasnym drewnie, ozdobione białymi kwiatami i brązowymi serwetami. Restauracja składa się z parteru i antresoli. Gości wita się tu koszykiem pieczywa i dwoma rodzajami oliwy – włoskiej i greckiej.
Zaczynam od Deski Przekąsek Olivy (32 zł). Składa się ona z rostbefu wołowego, pasztetu z wątróbki, pancetty, chorizo, pieczonej papryki z tapenadą i oczywiście oliwek. Sympatyczny przegląd przekąsek tego miejsca. Zdecydowanie wybija się pieczona papryka z tapenadą i delikatny pasztet z wątróbki. Dobrą propozycją jest też rostbef wołowy.
Danie główne to Policzki wołowe z puree truflowym i warzywami (39zł). To bardzo dobry wybór. Oczywiście policzki wołowe budzą moje skojarzenia z tymi przygotowanymi metodą sous-vide w Tamce 43. Ewidentnie skojarzenia są tylko moje, bo zatroskana mina kelnera w odpowiedzi na pytanie o sous-vide przypomina mi, że trudnych pytań lepiej obsłudze nie zadawać, zwłaszcza w nowym miejscu. Policzki są smaczne, puree mogłoby być bardziej truflowe, szwankuje też prezentacja dania, ale smaki są bardzo dobre.
Deser niestety zawodzi. Jak w bardzo wielu miejscach, tak i tu do deserów się nie przyłożono. Oczywiście obecny jest fondant (błagam!) i panna cotta, a poza tym – i to mój wybór – Lody domowe z owocami (14zł). Gałka owocowych, gałka straciatelli, kawałki pomarańczy, kiwi i truskawek. Zapominam w 5 minut.
Do OLIVY wracam jeszcze na śniadanie po kilku dniach, zjadam sympatyczną Jajecznicę ze szczypiorkiem i sałatką (14zł), wypijam dobre, mocne espresso i już. Można tu zaglądać, kuchnia jest przyjemna. Nie olśni Was pewnie,nie spowoduje zbyt wielu refleksji, ale wyróżni się prawdą i prostotą. Obsługa musi się sporo jeszcze nauczyć, ale jest przesympatyczna i bardzo się stara. OLIVA jest miłym, bezpretensjonalnym miejscem, nie ma takich zbyt wielu w okolicy Nowego Świata.
Restauracja OLIVA, ul. Ordynacka 10/12, Warszawa
Po więcej zdjęć z restauracji OLIVA zapraszam na fanpage Frobloga na Facebooku.