Dziś kilka zdań o płycie Bobby McFerrin SpiritYouAll. Bobby McFerrin, zaliczany do czołówki współczesnych najlepszych wokalistów jazzowych na świecie, wydał właśnie nową płytę. SpiritYouAll zawiera trzynaście utworów, wszystkie są znanymi kompozycjami z kategorii spiritual lub bardzo jej bliskimi. Oczywiście, jak zwykle w przypadku tego artysty, kompozycje są przearanżowane, dalekie od swoich oryginałów, zinterpretowane w bardzo indywidualny sposób.
Bobby McFerrin chciał złożyć hołd swojemu ojcu, Robertowi McFerrinowi, pierwszemu czarnoskóremu śpiewakowi, który wystąpił w Metropolitan Opera. Robert McFerring był barytonem. Drugi ukłon wokalista składa tą płytą muzyce Negro Spiritual, nadając nowe życie niektórym od lat znanym utworom.
Na SpiritYouAll żaden utwór nie brzmi jak w oryginale. Wariacje na temat nastąpiły zresztą głównie w podstawie rytmicznej i stylistycznej standardów spiritual (na uwagę zasługuje tu przede wszystkim genialne przefrazowanie w „Joshua” i zaśpiewane w stylistyce country „Glory”). Jednakże i warstwa melodyczna, szczególnie porozkładana na wielość głosów McFerrina, wprowadza sporo świeżości interpretacyjnej.
Jako wokalista McFerrin serwuje nam pełnię swojej wokalnej ekwilibrystyki. Mamy więc do czynienia oczywiście ze skatowniem, czyli improwizacją, ale także z biegłym przełączaniem rejstrów wokalu – z klasycznego, na gardłowy, na falset – i tworzeniem efektów polifonicznych. Do tego feeling, perfekcyjne frazowanie i ta nieznośna lekkość wydobywania najbardziej niemożliwych dźwięków.
Na wielkie uznanie zasługuje jedyny towarzyszący wokal na tej płycie, przepiękny kameralny głos Esmeranzy Spalding. Szczególnie w dwóch, niezwykle rytmicznych utworach – otwierającym „Everytime” i „Whole World” – ta kontrabasistka i wokalistka wprowadza swój niespotykany klimat w twórczość McFerrina. Odrobiną poczucia humoru i bezpretensjonalności skutecznie udaje jej się zdjąć sporo patosu z wzniosłych kompozycji.
SpiritYouAll to bardzo piękna płyta Bobby’ego McFerrina. Niezwykle daleka od najbardziej znanej jego kompozycji „Don’t worry, be happy”, której od lat nie chce już nawet wykonywać na swoich koncertach. Ta muzyka to jest klimat, kategoria, którą określam mianem „muzyki wytchnienia”. Przy tej płycie da się odpocząć, zrelaksować, ale nie na powierzchownym poziomie muzyki w tle, raczej na poziomie zaangażowania w rytm i dźwięki. Trudno bowiem przejść obojętnie obok tak osobistej płyty. Bardzo polecam.
BobbyMcFerrin SpiritYouAll, Sony Music 2013