Mokotów, Restauracje, Włoska
Skomentuj

Sobotni lunch w Rubikonie

Zacznijmy od tego, że sobotni lunch – w przeciwieństwie do lunchu niedzielnego – nie jest wcale tak często spotykany, jakby się to mogło wydawać. Z czytanej przeze mnie właśnie fantastycznej książki Anthony’ego Bourdaina, wynika, że dobra cena atrakcyjnych niedzielnych lunchów i brunchów głównie wynika z chęci pozbycia się przez szefów kuchni tzw. resztek z całego tygodnia. Mam nadzieję, że to jedynie dowcip Anthony’ego, ale jeśli tak, to dlaczego popularne są niedzielne brunche, a sobotnie nie?

No dobrze, wracając do Rubikonu, tym bardziej doceniam fakt, że sobotni lunch można w tej restauracji zjeść. Cena 90 zł. Na przystawkę wchodzą antipasti – czyli wybór najlepszych przekąsek restauracji, serwownych na pólmiskach. To nie pierwszy raz, kiedy się tymi przystawkami zachwycam. Pyszny grillowany bakłażan i cukinia, pyszne vitello tonnato, klasyczny melon z kawałkiem szynki parmeńskiej, pomidorki suszone, kawałek łososia i bardzo dobry marynowany w balamico kurczak.

Na drugie wybieramy z menu lunchowego miecznika. Niestety okazuje się, że miecznik w tym menu jest już nieaktualny, zachęceni przez obsługę, wybieramy więc Doradę z grilla z warzywami. Cukinia, papryka i nieco bakłażana. Dorada pyszna i soczysta. Dobre wskazanie obsługi.

I wreszcie deser. Są do wyboru tylko dwa, ale na szczęście jednym z nich jest moje uluboine Semi-freddo. Czyli wpół zmrożone. W Rubikonie naprawdę to deser popisowy. Polany gęstym pysznym sosem czekoladowym – nic dodać nic ująć.

Podsumowując, Rubikon to ciągle dobry wybór. Może już nie tak wybitny jak na początku, ale doceniam fakt dobrej, choć wymienionej obsługi. Doceniam też, że można przyjść na lunch w sobotę. Szkoda tylko, że cena nie zwiera żadnych napojów, więc rachunek rośnie z każdą wypitą kawą, wodą, czy lampką wina. No cóż, nie ma ideałów 😉

Restauracja Rubikon, ul Wróbla 3/5, Warszawa