Wpisy otagowane: anthony hopkins

Hitchcock

Hitchcock

Choć tegoroczny szał oscarowy za nami, w kinach na szczęście nie zrobiło się miernie i w dalszym ciągu jest co oglądać. W weekend wybrałam się na film Hitchcock, któremu Akademia poskąpiła nominacji i nagród, poza jedną tylko za charakteryzację. Postać głównego bohatera od kilku tygodni pojawiała się przed innymi filmami i zachęcała do wyłączenia telefonów komórkowych w kinie, czym robiła znakomitą reklamę samemu filmowi. Zapraszam na na fanpage, Twitter i Instagram Frobloga. Zachęcam też do prenumerowania newslettera Frobloga. Co tydzień w piątek wysyłam podsumowanie moich relacji. Wystarczy podać swój adres e-mailowy tutaj: Email *

Poznasz przystojnego bruneta

No cóż, po prostu Woody Allen. Przyzwyczaił nas do tego, że co roku, najwyżej co dwa, dostarcza film na wysokim poziomie, zwykle zabawny, lekko cyniczny, dobrze zagrany, pięknie wyreżyserowany. Poprzedni jego film „Whatever it takes” był znakomity, śmiałam się niemożebnie. Pod tym względem „Poznasz przystojnego bruneta” lekko rozczarowywuje.  Brakuje totalnego Allenowskiego poczucia humoru, jest sporo śmiechu, ale nie wystarczająco dużo, jak na mistrza oczywiście. Mamy znakomitych aktorów, na czele z samym Anthony Hopkinsem. Swoją drogą, to świetny pomysł, żeby ustawić go w takiej postaci, której chyba jeszcze nigdy nie zagrał. Zwykle przecież prezentuje bardzo szacowne, dostojne, żeby nie powiedzieć „sztywne” postaci. Nawet służący w jego wykonaniu to major domus, który nie okazuje emocji i swoją postawą przypomina lorda. Tutaj Hopkins otrzymuje ludzką twarz. Jest facetem w średnim, a nawet bardziej zaawansowanym niż średnim wieku, z kryzyem wieku średniego, porzuca swoją małżonkę, znajduje młodą tandetną kochankę, ćwiczy na siłowni i przepuszcza pieniądze swojego życia. W tej roli oczywiście spełnia się znakomicie. Szkoda, że tak mało wyzwań stawianych jest przed tym aktorem. Allen zapowiada już na początku …