Jak niektórzy z Was wiedzą, zostałam niedawno zaproszona do jury plebiscytu Warszawska Pyza 2014 Gazety Wyborczej. Wybieraliśmy najlepsze miejsce ze street foodem w Warszawie. W pierwszym etapie publiczność przesyłała swoje nominacje. W drugim jury – w składzie Maciej Nowak, Redbad Klijnstra i ja – wybierało z pięciu miejsc, na które najliczniej głosowała publiczność. Na skosztowanie dań z pięciu miejsc mieliśmy zaledwie cztery dni, toteż poprzedni tydzień fanpage Frobloga opanowany był przez street food.
Pięć nominowanych miejsc to Różowa Krewetka, Serwus Zapiekanki, Krowarzywa, Kartoflove i Zapiekłam Zapiekłem. Zgodzę się z Maciejem Nowakiem, że wiele ciekawych miejsc nie znalazło się w gronie finalistów, ale na szczęście nie było burgerów i pizzy – z tą ostatnią miałabym poważny problem. Gdybym miała wybierać mój ulubiony fast food w mieście, wygrałby Parnik – mały barek z chińskimi pierożkami z pary. Parnika w zestawie jednak nie było, ruszyłam więc posprawdzać, co w streetfoodowej trawie piszczy.
Na pierwszy ogień poszła Krowarzywa. Wegański burger bar na Hożej. Już po tłumku gości wewnątrz i na zewnątrz zorientowałam się, że odwiedzam zapewne miejsce kultowe. W Krowarzywa byłam na samym początku, potem już nigdy nie było okazji wrócić. W trakcie jurorowania zjadłam Dynex – czyli burgera z dynią. Na plusy zaliczam temu miejscu pomysł na biznes, kto by się spodziewał, że to będzie taki hit! Doceniam też cierpliwość pani obsługującej w wyjaśnianiu szczegółów. Minusem niestety był sam smak Dyneksa, gdzie dynię zmieszano z jaglanką i ziarnami, przez co prawie nie poznałam jej smaku. Sądzę, że Krowarzywa ma lepsze burgery niż ten.
Krowarzywa, ul. Hoża 42, Warszawa
Serwus Zapiekanki odwiedziłam następnego dnia, bardzo mnie wzruszyły. Zjadłam Zapiekankę Serwus, czyli klasyczną, 35cm z pieczarkami, serem gouda i ketchupem. Poczułam się młodsza. To była zapiekanka, jaką pamiętam sprzed lat. Ogarnęła mnie nostalgia. Prawdziwy comfort food. Serwus nie jest tani, ale dba o jakość produktów. Był w gronie moich faworytów.
Serwus Zapiekanki, ul. Chocimska 33, Warszawa
Kartoflove podjechało specjalnie na okazję Warszawskiej Pyzy pod Agorę. To food truck oferujący ziemniaki z różnymi dodatkami. Takie zapamiętałam z pierwszej podróży do Londynu, głównie nimi się wtedy żywiłam. Jeśli jem ziemniaki, to praktycznie tylko w takiej formie. Zjadłam Kartoflove Koperkowo – Jogurtowe z Łososiem. Bardzo było smaczne wszystko, co towarzyszyło ziemniakowi, do niego samego lekko bym się przyczepiła. Był ciut zbyt mączny i nie wiem, czy to kwestia tego konkretnego egzemplarza czy całej odmiany.
Kartoflove, różne lokalizacje
Różowa Krewetka to barowóz serwujący dania z krewetkami w roli głównej – są potrawki, zupy i makarony. W Różowej Krewetce zjadłam „Nowy set” czyli 15 krewetek z mango, szalotką, czosnkiem, imbirem, sokiem z pomarańczy, limonki i kolendrą. Tego dania nie powstydziłaby się niejedna restauracja stacjonarna. Zupełnie mnie jednak zaskoczyło, że tego dnia nie dostałam już nic do picia, choć lekko zionęłam po imbirze. Warszawska Pyza ściągnęła do Krewetki tyle ludzi, że wszystko się skończyło. Tym daniem Różowa Krewetka zapewniła sobie u mnie wysoką pozycję.
Różowa Krewetka, przeważnie Pola Mokotowskie przy Batorego
Na koniec zostawiłam sobie Zapiekłem Zapiekłam – mały wolnostojący barek na Grochowskiej serwujący zapiekanki i kiełbasę z pieca. Kiełbasa była smaczna, ale zapiekanka już niestety nie. Ser bez smaku, reszta nawrzucana w myśl zasady – im więcej tym lepiej. Niestety żadnej nostalgii i żadnego uroku w tym jedzeniu nie znalazłam. Zrobiło się bardzo fast foodowo.
Zapiekłem Zapiekłam, Grochowska 207
Głosami jury wygrała Różowa Krewetka, z czego ogromnie się cieszę, bo była jednym z moich dwóch faworytów. Nagroda publiczności powędrowała do Krowarzywa, co mnie nie dziwi, to zdecydowanie najpopularniejsze miejsce z wszystkich nominowanych. Mam nadzieję, że każdy z finalistów odczuł wzrost popularności po tym plebiscycie. W końcu o to w nim chodzi.
Organizatorom Warszawskiej Pyzy 2014 bardzo dziękuję za zaproszenie do jury.