Udało mi się podsumować rok poprzedni kulinarnie, a teraz powiem głośno i wyraźnie na co czekam kulturalnie w tym roku, a przynajmniej na jego początku. Głównie zresztą czekam na to, czego dystrybutorzy nie pokazali nam w Polsce w roku ubiegłym. Pierwszy kwartał 2012 w kinie zapowiada się naprawdę imponująco. Oto moja 5 filmów na które najbardziej czekam:
Na szczęście już 13 stycznia w polskich kinach. Czytałam z wypiekami, potem widziałam szwedzki film i też był świetny. David Fincher jako reżyser zwykle sprawdza się genialnie, mam nadzieję, że i tym razem nie zawiedzie. Rooney Mara wygląda niesamowicie. Wygląda na hit murowany.
W kinach w Polsce równineż 13 stycznia. Na mojej liście „must see”, ponieważ kocham Tildę Swinton za wszystkie jej niepopularne wybory. Poza tym, wydaje mi się, że takiego tematu jeszcze w kinie nie było. Zapowiada się bardzo interesująco.
W kinach 3 lutego. Niedawno pojawiła się data polskiej premiery, co bardzo cieszy, bo już miałam obawy, że będziemy czekali aż do Oscarów. Na mojej liście za względu na Ryana Goslinga głównie. Im dłużej się przyglądam temu, co robi, tym bardziej niesamowity mi się wydaje. Jako jedyny aktor tego roku nominowany do Złotych Globów za główne role męskie w dramacie (Idy marcowe) i komedii (Crazy, stupid, love) jednocześnie.
W kinach 20 stycznia. Bo czekam na każdy film Polańskiego, a jego komedii już jakiś czas nie było. Jeśli do tego dodać jeszcze Jodie Foster, Kate Winslet Christopha Waltza, nie można tego przegapić.
W kinach 24 lutego. Clint Eastwood nie przestaje zadziwiać od czasu, gdy porzucił Brudnego Harry’ego i zaczął robić swoje filmy. Plus Leonardo diCaprio, już nominowany za tę rolę do kilku nagród. To zresztą zadziwiające, że ten aktor nie dostał jeszcze Oscara za żadną za swoich ról. No cóż, tegoroczne nominacje już 24. stycznia. Kto wie, co się wydarzy.