Och. Tak sobie zacznę emocjonalnie dzisiaj. I chociaż emocja taka nie przystoi nikomu, kto chce się merytorycznie odnosić do jedzenia, muszę sobie na nie dzisiaj pozwolić. Jakże bowiem nie pozwolić sobie na emocje wobec miejsca, które czaruje urodą, klimatem, prawdą i jedzeniem. Jak się powstrzymać od nieprofesjonalnego zachwytu? Parafrazując powiedziałabym „jak się nie zachwycać, kiedy zachwyca?”. Wielokrotnie już przyznawałam, że od zawodowych recenzentów kulinarnych różnię się właśnie okazywaniem emocji, na co – jak sądzę – na blogu można sobie pozwolić, a w profesjonalnych tekstach już nie bardzo. Ochom i achom końca więc nie będzie. Ich sprawcą jest A nuż widelec, do którego wpadłam dziś na obiad.
A nuż widelec to historia dwóch braci z Mazur, którzy dosłownie wczoraj otworzyli swoje miejsce na Powiślu. Jeden uwija się w kuchni, drugi uwija się obsługując wszystkie stoliki na zewnątrz i wewnątrz. Choć od dziesięciu lat pracują już w gastronomii warszawskiej, udało im się przenieść odrobinę mazurskiego klimatu do stolicy. A nuż widelec podaje ryby wędzone w tutejszej wędzarence, zmienia menu co tydzień, bazuje na świeżych polskich produktach i pomimo ulokowania na modnym Powiślu, nie przesadza z cenami.
A nuż widelec ulokował się tuż przy znanym mi już z poprzednich lat Wars i Sawa. Zajął miejsce tuż za płotem przy chodniku na Dobrej. Swoją przestrzeń wykorzystuje maksymalnie. W cieniu tutejszych drzew zaaranżowano trój-poziomową przestrzeń wyłożoną białymi deskami. Ściany odrapanego budynku, pomalowano na biało, wyeksponowano nierówne ceglane fragmenty. Po prawej stronie wejścia znajdziemy wędzarnię, po lewej drewniane stoliki i białe plastikowe krzesła. Są też kolorowe poduszki, świeże zioła w doniczkach, a na najniższym poziomie wysokie popielate krzesła z kwiatami na stole. Menu wypisane jest kredą na czarnej tablicy wiszącej tuż obok wymalowanego na białej ścianie logo. Wchodzący tu w letni ciepły dzień z ulicy goście w pierwszych słowach mówią „jak tu pięknie”. Nie tylko ja się więc zachwycam.
Brat obsługujący naprawdę solidnie się uwija, by obsłużyć wszystkie stoliki. Nie zaglądałam do wnętrza – kto by chciał siedzieć w taką pogodę w jakimkolwiek pomieszczeniu – ale na zewnątrz sporo stolików jest pozajmowanych. Jak na drugi dzień funkcjonowania, wygląda to na wielki sukces. Zanim dostałam swoje zamówienie, podano mi pyszny kawałek Wędzonego pstrąga na sałatach. Amuse bouche w takim miejscu?
Krem rybno-porowy (11zł) to krem typu chowder przygotowany na dorszu i łososiu. Jest bardzo gęsty, niezwykle smaczny i mocno sycący. Słodyczy dodają mu marchewka i kukurydza. Ta ostatnia nie byłaby mi tutaj potrzebna, ale ta zupa się wyróżnia na tle innych serwowanych w Warszawie zup, marudzenia więc nie będzie.
Pełny zachwyt przeżywam przy prostych Plackach z kaszy gryczanej z wędzonym pstrągiem (19zł). Na pysznie chrupkich plackach z kaszy gryczanej, ułożono solidne kawałki wędzonego pstrąga i kleksy śmietany z chrzanem. Wszystko bardzo delikatnie podlano oliwą i posypano czerwonym pieprzem. To jest niezwykle proste jedzenie, które wygrywa smakiem i prawdą. Po tym daniu wiem na pewno, że brat gotujący wie co robi w kuchni.
Tarta rabarbarowa (9zł) nie jest moją faworytką, ale doceniam sezonowość tego deseru. Ponownie prostota – kruche ciasto, rabarbar, truskawkowy mus dla koloru i płatki migdałów dla chrupkości. Wypijam jeszcze Lemoniadę (10zł) i Podwójne espresso z mlekiem (8zł) i osiągam pełnię satysfakcji z niedzielnego obiadu. Jestem przekonana, że lepiej nie mogłam wybrać.
Dobra ulica, dobre jedzenie, dobre miejsce, dobra niedziela. Pełny zachwyt. A nuż widelec to nowy celebryta. Jestem przekonana o tym, że całe lato będzie się o nim pisało na przeróżnych blogach restauracyjnych. Z pewnością zresztą wrócę tu i ja. Bez wątpienia, kiedy A nuż widelec się rozkręci ma szansę wyrosnąć nie tylko na celebrytę, ale i prawdziwą gwiazdą. Chcę być tego świadkiem. Nie ma jeszcze koncesji na alkohol, nie zapłacimy tu jeszcze kartą, ale już teraz bardzo Wam polecam!
A nuż widelec, ul. Dobra 14/16, Warszawa
Po dużo więcej zdjęć A nuż widelec zapraszam na fanpage, Google+ i Instagram Frobloga. Zachęcam do prenumerowania newslettera Frobloga. Co tydzień w piątek wysyłam podsumowanie moich relacji. Wystarczy podać swój adres e-mailowy tutaj: