Swoją pierwszą wizytę w Basico Food Wine & Friends pamiętam bardzo smacznie. Wyszłam stąd z przekonaniem, że miejsce otworzono z pasji do jedzenia, a nie z kaprysu znanych osób. Kiedy miejsce dostało koncesję i zaczęło serwować wina, postanowiłam wybrać się ponownie, by zweryfikować pierwsze wrażenia. Którejś słonecznej wakacyjnej soboty, kiedy słońce pięknie kładło się spać, odwiedziłam Basico ponownie.
Na pierwszy rzut oka widać, że jest tu dobrze. Ludzie gromadzą się tłumnie, większość stolików zajęta. Przy jednym z nich Krzysztof Burzyński, znany recenzent Gastronautów. Przez chwilę tylko zastanawiam się, jaką opinią obdaruje to miejsce. Szybko okazuje się jednak, że to nie pierwsza jego wizyta, a opinię wygłosił już bardzo zachęcającą.
Dziś zaczynam od lekkiego Carpaccio z tuńczyka z salsą z kaparów i natki pietruszki (37zł). Danie jest idealnie stworzone na ciepły letni wieczór. Delikatnego tuńczyka obficie skropiono cytryną i oliwą, posypano skórką cytryny, pietruszką i kaparami. Do tego podpieczone białe pieczywo i naprawdę nie chcę więcej od takiej prostej śródziemnomorskiej kuchni.
Więcej jednak dostaję. Już przy daniu głównym. Wybieram na nie Gnocchi z masłem truflowym, parmezanem i czarną truflą (46zł). Jeśli bowiem w jakimś miejscu pachnie świeżymi truflami już od wejścia (a do tej pory zdarzyło mi się to w Warszawie tylko we włoskiej Delizii na Poznańskiej), nie ma dla mnie opcji zamówienia niczego innego niż trufle. Przychodzą gnocchi, a za nimi szef kuchni ze świeżą czarną truflą w dłoni i nad moim talerzem, przy moim stoliku, przy pomocy tarki do trufli, posypuje moje gnocchi płatkami świeżej trufli. Celebra godna tego najdroższego na świecie grzyba. Gnocchi drobniutkie i pyszne, masło truflowe delikatne, ale aromatyczne, trufla w niepodważalnej roli głównej. Pachnie i smakuje prawdziwą Italią.
Przy deserze nie ma już żadnego zastanowienia. Tort bezowy (22zł). Wiem już, że bezę zrobić tu potrafią, wiem też, że jest zgodna ze sztuką i prawdziwa. Tak jest i tym razem. Z nieprzyzwoitą ilością bitej śmietany i pięknymi kolorowymi owocami sezonowymi. Bezie tej towarzyszy różowe wino, bo restauracja Basico Food Wine & Friends jest jednym niewielu miejsc, gdzie rose zamówić można na lampki.
Basico Food Wine & Friends to miejsce dopieszczone, zadbane i staranne. Z trójki właścicieli (małżeństwo Kościkiewiczów i szef kuchni Adam Przybysz) zawsze przynajmniej jeden jest na miejscu. W trakcie naszej wizyty, Marek Kościkiewicz biega z winami, pyta jak podać whisky, uśmiecha się i rozmawia z gośćmi. Bez gwiazdorzenia. Najmniejszego. Sympatyczni ludzie stworzyli sympatyczne miejsce z sympatyczną kuchnią. Jeśli takie lubicie, wybierzcie się. Warto.
Basico Food Wine & Friends, ul. Branickiego 11, Warszawa, tel. 22 115 05 05
Po więcej zdjęć Basico Food Wine & Friends, również z poprzedniej wizyty, zapraszam na fanpage Frobloga.