Bufet Centralny. Długo do niego podchodziłam. Rzadko zdarza mi się być w okolicy centrum w czasie lunchu w tygodniu, może stąd wynikał mój największy problem. Bufet z lunchem kojarz mi się wybitnie. No ale co się odwlecze to nie uciecze, przyszedł ten dzień.
O wystroju pewnie wszyscy napisali już wszystko, ale tylko podsumuję. Ściany są z betony, na suficie srebrne rury, duży przestronny bar z widoczną za nim kuchnią. Proste drewniane stoliki i jedynie sofy pod ścianami wystrojone są w czarno-białą pepitę. Duże okna na ulicę Parkingową i zabieganych przechodniów.
Przyszłam wprawdzie w porze lunchu, ale nie po to, by sprawdzać menu lunchowe. Rzucam okiem na atrakcyjną cenę 25zł za całość i przechodzę dalej. Wybieram dwie przystawki. Zaczynam od Tatar z peklowanego pstrąga (18zł). Robi wrażenie. Niby prosty tatar z ryby, a jednak. Pstrąg podany jest z odrobiną cebulki na podstawie z żółtych buraków. Jest dobrze przyprawiony, do tego na talerzy dwa kawałki limonki. Obficie skrapiam nimi danie i zabieram się ze smakiem do jedzenia. Orzeźwiający, bardzo dobry, w klimatach ceviche z Południowej Ameryki, choć w innej formie.
Druga przystawka dla mnie na dziś będzie na ciepło. Pieczone warzywa z serem korycińskim (20zł). Bardzo porządne danie wegetariańskie. W zestawie marchewka, pietruszka, ponownie żółte buraki i pomidorki koktajlowe. Wszystkie warzywa pieczone, na burakach dodatkowo delikatny dressing. Do tego solidny plaster sera korycinskiego. Przyjemne danie.
Jak jest w bufecie wiedzą tłumy, które się przez niego przewijają codziennie, nie odkrywam więc Ameryki. Kuchnia tu jest bardzo smakowita, atmosfera na dużym luzie. Miejsce wydaje się zapełniać szczególnie w godzinach lunchowych. Wpadki? Owszem, drobne. Pani kelnerka podała mi najpierw warzywa, potem pstrąga, bo… stłukła talerz z pstrągiem, co faktycznie było wcześniej słychać. Ponieważ obydwa dania to przystawki, nie czepiam się.
Bufet Centralny to miejsce, gdzie odetchniecie w międzynarodowym towarzystwie. Na sali sporo obcokrajowców. Mnóstwo osób wchodzi tu na lunch, o 13tej jest prawie pełno. Dobrze sobie radzą z tą ilością gości. Zdecydowanie będę tu jeszcze wpadać.
Bufet Centralny, ul. Żurawia 32/34, Warszawa
Po więcej zdjęć Bufetu Centralnego zapraszam na fanpage Frobloga.