Hiszpańska, Nowe miejsce, Restauracje, Śródmieście
Skomentuj

Casa Pablo

O nowej hiszpańskiej restauracji Casa Pablo zrobiło się głośno kilka tygodni temu. Powstała w miejscu (trzeba to przyznać) pechowym dla restauracji. W tym samym lokalu na Grzybowskiej mieściły się już Michel’s Brasserie Michela Morana, a później Etno. Byłam stałą klientką Brasserie, do Etno nie zajrzałam nigdy. Trzeba mieć odwagę, żeby otwierać tu kolejną restaurację, skoro nie przyjęły się poprzednie miejsca.

Casa Pablo to miejsce eleganckie. Granatowe sofy i fotele, cegła i kolorowa stonowana kratka jako element dekoracyjny. Przestronne wnętrze z przepięknym zabytkowym ogromnym lustrem, które to wnętrze dodatkowo powiększa. Bardzo mi się tu podoba, jest wytwornie, ale bez przesady.

Kuchnia hiszpańska oferowana w Casa Pablo ma atrybut kreatywności, co oznacza, że nie znajdziemy w menu paelli, a dania będą lekko bardziej zakręcone („twisted” – jak tłumaczy właścicielka). Nie oznacza to jednak kuchni molekularnej, co można byłoby podejrzewać, bo przecież to Hiszpania jest ojczyzną tej dziedziny. Restauracja prowadzona jest przez parę obcokrajowców – on jest Hiszpanem, co sugeruje, że kuchnia może być prawdziwa. Sprawdźmy zatem tę hiszpańską kuchnię kreatywną.

 

Zaczynam od przystawki Sałata z suszoną wołowiną, melonem, suszonymi pomidorami i mieszanką sałat (28zł). Skusiła mnie suszona wołowina, przypomniałam sobie smak pysznej suszonej wołowiny z Le Cedre. Tu lekkie rozczarowanie. Ten zestaw pięknie wygląda, ale za bardzo przypomina mi standardowe zestawienie suszonej szynki z melonem. Jest bardzo dobry, ale nie zachwyca.

Na danie główne wybieram więc Małże Św. Jakuba ze szpikiem podane na kremie z cieciorki i wasabi (69zł). Jak wiadomo przegrzebki darzę wielką miłością. Cena sugeruje, że będzie to mistrzostwo świata. Na początek lekko dziwi mnie wielkość porcji. Same małże są boskie, świetnie przygotowane, wyczuwalnie świeże. Fajne chrupkie chipsy na górze. Szpik jest dodatkiem ciekawym, ale dominującego smaku w nim nie ma. Krem z cieciorki i wasabi jest pięknie zielony, lecz jednak spodziewałam się intensywniejszego smaku. Ogólnie to dobre danie, ale ja lubię zdecydowane smaki, tu było zbyt delikatnie. A może po prostu cena ustawiła moje oczekiwania zbyt wysoko?

Decyduję się jeszcze na deser. Na stół wkracza Torrijas (24zł). To klasyczny przysmak hiszpański. Twardy chleb (a tu raczej była to brioszka) macza się z mleku z cynamonem, dodano jeszcze do tego sos na bazie wina. Smak cynamonu dominuje. Obok prosty sorbet jabłkowy. I to jest hit. Ten deser jest genialny. Czekałam na to odkrycie przez cały wieczór. Klasyczne zestawienie jabłka z cynamonem, podane w innej formie. Uwielbiam takie kulinarne zabawy.

Casa Pablo to bardzo interesujace miejsce. W menu znajdziecie dużo ciekawostek. Jest Prosię confit z Segovii z puree z jabłek, jest Lasania z brandade z dorsza, z tapenadą i kawiorem z barweny. Jest spory wybór dań, które brzmią inaczej niż klasyki kuchni hiszpańskiej. Mam wrażenie, że mój wybór przystawki nie był najlepszy, że poszukując dań idealnych, mogłam spróbować czegoś innego. Z tym niedosytem wychodzę z Casa Pablo. Jeśli jest niedosyt, trzeba go będzie kiedyś zaspokoić, pewnie tu więc wrócę.

Casa Pablo, ul. Grzybowska 5A, Warszawa

Po więcej mapkę i informacje kontaktowe zapraszam na Warsaw Foodie zdjęć Casa Pablo zapraszam na fanpage Frobloga na Facebooku.