Jeśli oglądam jakieś talent shows, robię to zwykle nieuważnie. Lecą sobie gdzieś w tle, a ja skupiam się na rzeczach ważniejszych. Od czasu do czasu tylko unoszę głowę, kiedy coś lub ktoś przyciągnie moją uwagę. Takie uniesienie (głowy i nie tylko) miało miejsce, kiedy pierwszy raz w X Factor wystąpił Dawid Podsiadło.
Młody wokalista z Dąbrowy Górniczej śpiewał czystym, mocnym i niezmanierowanym głosem. Naturalnie zaangażował mnie w kibicowanie sobie. Niestety pogrążył się kompletnie w moich oczach, kiedy poległ na jednym z utworów Andrzeja Zauchy. To było duże rozczarowanie. Moim zdaniem, każdy dobry wokalista powinien znać utwory Zauchy na pamięć. Nawet obudzony w środku nocy powinien sobie poradzić z często skomplikowaną linią melodyczną. Kiedy Podsiadło wrócił do kolejnej edycji X Factora, byłam więc znacznie bardziej sceptyczna. Na szczęście wygrał, a co za tym idzie podpisał kontrakt z Sony Music na swoją debiutancką płytę.
Comfort and Happiness pewnie nie kupiłabym w ogóle, bo pierwszych płyt laureatów talent shows kupować po prostu nie warto. Wiadomo ile czasu zabrało np. Monice Brodce znalezienie swojego stylu, na pewno nie był on osiągalny na poziomie pierwszej płyty. Jednak z różnych stron docierały do mnie pozytywne opinie o płycie Podsiadły. Wreszcie usłyszałam w radio jeden z jej utworów. Zdziwiona kupiłam.
Comfort and Happiness jest klimatycznym zbiorem utworów autorstwa Dawida Podsiadły, Bogdana Kondrackiego i Karoliny Kozak. Dużo w tej płycie dobrego smaku i gustu. Introwertyk, jakim zapewne jest Dawid Podsiadło, przekazuje swój muzyczny świat w sposób bardzo inteligentny. Minimalistyczne aranże, mocny wokal, utwory niegłupie również w warstwie tekstowej – to charakterystyczne cechy tego krążka.
Bardzo mocne pozycje to otwierający płytę „And I”, „Trójkąty i kwadraty” oraz „Nieznajomy”. W tym ostatnim Podsiadło daje wielki popis siły i wielowarstwowości swojego głosu. Kulminacyjna fraza „Kłamałem więcej, niż kiedykolwiek chciałbym przyznać” zaśpiewana jest tak emocjonalnie, że wywołuje ciarki i rzuca na kolana przed talentem wokalisty. Uzależnia, wciąga, pozostaje w pamięci muzycznej, by powrócić w momentach zupełnie niespodziewanych i bez tolerancji dla okoliczności zażądać kolejnego odsłuchania.
Comfort and Happiness udowadnia, że nawet bardzo młody wokalista, obciążony wygraną w talent show, jest w stanie nagrać bardzo dobrą płytę. Warunkiem jest repertuar. W tej dziedzinie, jak i w wielu innych, nie można sobie pozwolić na bierność i nie wolno oddawać swojego losu w ręce innych. Jeśli wokalista jest jednocześnie kompozytorem i autorem tekstów, jeśli ma pomysł na siebie, jest szansa na sukces zarówno artystyczny jak i komercyjny. Brawa za tę płytę.
Dawid Podsiadło Comfort and Happiness, Sony Music, 2013