Ile znacie miejsc w Warszawie, do których łatwiej jest dopłynąć promem niż dojechać samochodem? Ja nie znam zbyt wielu. W czwartek w zeszłym tygodniu powstał tapas bar Fiesta i Siesta, dzięki któremu wreszcie nad Wisłą będzie można zjeść coś, co nie jest karkówką, kiełbaską z grilla czy bigosem. Fiesta i Siesta ulokowała się tuż przy lewobrzeżnej stacji promu Wilga, z promu więc wchodzimy po schodkach i jesteśmy. Dojeżdżać samochodem nie ma tu sensu. Lepiej się przejść lub wybrać rower.
Tapas baru Fiesta i Siesta nie sposób przeoczyć. Odznacza się na tle nadwiślańskiej zieleni. Budynek pomalowany jest w kolory hiszpańskiej flagi. Reszta wystroju jest bardzo prosta – drewniany podest, stoliki i parasole, namiot z paellą i budka, gdzie robimy zamówienia. W niej wybieramy tapasy i płacimy. No i element, bez którego to miejsce nie miałoby sensu – widok na Wisłę.
W menu znajdziemy tu bardzo proste przekąski na zimno i ciepło, a także kilka dań na większy głód. Pinchosy – kanapeczki z hiszpańskimi wędlinami i/lub serami – dostępne są już od 2,50zł. Są też oliwki, papryczki, talerze wędlin i serów, tortilla, chorizo w winie, krewetki, ośmiornica, a nawet gulas (mini węgorzyki). Jest też oczywiście królowa hiszpańskiej kuchni Paella, przygotowywana przez hiszpańskiego kucharza. Wypijemy tu spory wybór hiszpańskiego wina i piwo, żadnych mocniejszych alkoholi nie ma w planach. Wszystko jemy niestety z jednorazowych talerzyków, pijemy z jednorazowych kubków, ale sądzę, że nadwiślański klimat jest w stanie to zrekompensować.
Pintxos Extra (4zł sztuka), którymi zajadam się na początek mają bardzo smaczne wędliny, sery, a do tego oliwkę, korniszona, szalotkę. W smaku są bardzo dobre, niestety pieczywo mogłoby być świeższe. Podpieczone zrobiło się twarde i trudno było je pogryźć. Mix oliwek w ziołach (10zł) to wybór oliwek drylowanych, z nadzieniem czosnkowym, z papryczką, zielonych i czarnych. Proste i smaczne.
Zachwyca Gazpacho (12zł), na taką pogodę zresztą jest idealne. Mocno pomidorowe, bardzo zimne, przyjemnie orzeźwiające, świetnie przyprawione, mogłabym wypić wiaderko tej zupy. Rozczarowuje nieco Bakłażan zapiekany z szynką Serrano i kozim serem (15zł), choć pewnie na moje własne życzenie. To danie jest dość ciężkie, trzeba było go nie zamawiać, pogoda ewidentnie sprzyjała lżejszym przekąskom. Bardzo smaczna jest natomiast Tortilla ziemniaczana z sosem alioli (10zł).
To menu jest rzecz jasna podstawowe, bardzo proste i zwyczajne. Podobne znajdziecie w setkach tapas barów w Hiszpanii. Nie ma tu kreacji, bo być jej nie musi, ale jest jakość prawdziwych produktów. Fiesta i Siesta wyróżnia się na tle swoich nadwiślańskich sąsiadów. Nie jest miejscem dla każdego. Zastanawia mnie jak ją przyjmie warszawski odbiorca przyzwyczajony do zupełnie innego standardu nad Wisłą. Wychodząc rzucam okiem na menu baru obok – karkówka, kiełbaska, kurczak i bigos. Od razu mocniej trzymam kciuki za nowy tapas bar.
Fiesta i Siesta, Bulwar J. Karskiego, Warszawa, tel. 668 134 567
Po więcej zdjęć Fiesta i Siesta zapraszam na fanpage, Google+ i Instagram Frobloga. Zachęcam do prenumerowania newslettera Frobloga. Co tydzień w piątek wysyłam podsumowanie moich relacji. Wystarczy podać swój adres e-mailowy tutaj: