Podróże
komentarzy 12

Gdzie jeść w Ustce

Przez ostatnie kilka dni spędzałam swoje wakacje w nadmorskiej Ustce. I choć nie jest to blog o restauracjach nad Morzem, uznałam, że spiszę kilka miejsc, które udało mi się odwiedzić. Jeśli ktoś się będzie do Ustki wybierał, poniżej ściąga dla niego. Od razu dodam, że wybór jest bardzo subiektywny, nie sprawdziłam nawet połowy tutejszych jadłodajni. Sądzę jednak, że lepiej wiedzieć o kilku dobrych miejscach niż nie wiedzieć nic.

Zacznę od porażki. Pierwszego dnia trafiłam do Marina Peye Pizzerie Ristorante. Oczywiście błąd był po mojej stronie, nie powinnam tu w ogóle wchodzić, ale nikt dla mnie wcześniej nie przygotował podobnego zestawienia, więc weszłam. Zamówiłam halibuta, który oczywiście był mrożony, więc po podaniu mi na talerzu płynął wodą z rozmrażania. Frytki były kiepskie, olej pewnie wielokrotnego użytku. Szybko więc zjadłam i zapomniałam. Ryba jest tu na wagę, zapłaciłam nieco ponad 30zł. Samoobsługa.

Marina Peye Pizzerie Ristorante, ul. Marynarki Polskiej 54, Ustka

*

Drugiego dnia wybrałam smażalnię ryb przy nadmorskiej tak zwanej promenadzie. Smażalnia Fala. Zjadłam tu dobrego, świeżego dorsza, frytki były już w znacznie lepszym stanie, choć to jeszcze nie był ideał. Mieli do wyboru kilka surówek, a pani sprzedająca uczciwie przyznała, które rybki są świeże, a które z mrożonek, co doceniam. Za dorsza z frytkami, surówkami i małym piwem zapłaciłam niecałe 30zł. Samoobsługa.

 

Smażalnia Fala, ul. Chopina 9a, Ustka

*

Przyszedł taki moment, że miałam już dosyć ryb i frytek, choć na początku wydawało mi się to niemożliwe. Zapytałam więc tubylców, co polecają. Bez wahania wskazali mi Restaurację Molo.Miejce ma zdecydowanie bardziej wielkomiejski styl i jest po prostu restauracją. W charakterze czekadełka dostaniemy tu czarkę pełną sterczących surowych marchewek, którym towarzyszą tzatziki. Przyjemne. Zjadłam bardzo dobrze wypieczoną karkówkę, ponownie w towarzystwie tzatzików. W karcie znajdziemy nawet przegrzebki. Główne danie kosztowało ok. 30zł, z wodą niegazowaną i piwem zapłaciłam 40zł.

Restauracja Molo Cafe, ul. Marynarki Polskiej 16, Ustka

*

Mojej wizycie w usteckiej Syrence, której metamorfozy dokonała ekipa programu Kuchenne Rewolucje Magdy Gessler, poświęciłam całą poprzednią notkę. Dodam więc tylko, że to miejsce faktycznie się wyróżnia na tle tutejszej gastronomii.

 

Syrenka, ul. Marynarki Polskiej 32, Ustka

*

Moim absolutnym hitem, do którego wracałam najczęściej była nadmorska Smażalnia Ryb FOCZKA. Pan właściciel codziennie rano jeździ do rybaków i przywozi autentycznie świeże ryby. Oczywiście nabija się z turystów (czyli i ze mnie pierwszego dnia), którzy zamawiając halibuta oczekują świeżej ryby. Podaje fantastyczną flądrę, świeżuteńką i pachnącą. Frytki są równie udane. Wyłącznie surówka z kapusty, ale dobra. Zwykle taki zestaw z napojem kosztuje ok. 30zł, zależy od wagi ryby. Samoobsługa. Stoliki wyłącznie na zewnątrz.

Smażalnia Ryb FOCZKA, Promenada Nadmorska (przy pomniku Chopina), Ustka

*

Na koniec moja codzienna kolacja, a czasem też śniadanie, czyli Restauracja w Hotelu Lubicz. Jadłam tu przez 10 dni i nie tylko mi się nie znudziło, ale naprawdę wszystko było dobre. Bardzo porządna kuchnia i przemiła obsługa. Jeśli podają pstrąga, to jest on świeży, zawinięty w pergamin i piecze się 20 minut. Jeśli polędwiczki z borowikami, to borowiki są prawdziwe. W soboty kucharze grillują na sali. W karcie znajdziemy również przegrzebki. Ceny od 20-50zł. Elegancko.

 

Hotel Lubicz, ul. Grunwaldzka 14, Ustka

*

W komentarzach sugerujących mi, co odwiedzić pojawiało się też czasami miejsce o nazwie Siódme niebo. Niestety próbowałam kilkakrotnie wejść tam na obiad, ale zawsze było zamknięte. Albo jesteśmy już poz sezonie, albo otwierają dopiero w godzinach wieczornych.

*

Tyle mojego podsumowania. Żegnam się z Ustką i morzem na ten rok. Obiecuję sobie solennie jeszcze kiedyś tu wrócić, jednak znam siebie na tyle dobrze, żeby wiedzieć, że rzadko wracam do miejsc, w których już byłam. Zbyt wiele innych do odwiedzenia na świecie. Jutro podróżuję, ale od czwartku rzucam się znowu w szpony gastronomii warszawskiej. Jaj zwykle zapraszam na fanpage Frobloga na Facebooku po zdjęcia, wiadomości itd.