Podróże
komentarzy 11

Sprawdzam Kuchenne Rewolucje Magdy Gessler

Jak wiecie Froblog jest na wakacjach. Dziś postanowiłam sprawdzić Kuchenne Rewolucje Magdy Gessler przeprowadzone w usteckiej Restauracji Syrenka.

Odcinek z Ustki można zobaczyć tu. Jest to pierwsza z „rewolucyjnych” restauracji, które odwiedziłam, nie mam więc żadnego porównania z innymi metamorfozami. Mam za to porównanie z wieloma miejscami w Ustce, które odwiedzałam przez ponad tydzień. O nich będzie w osobnej notce nt. tego Gdzie warto jeść w Ustce.

W Syrence zaczynam od kolejki. Tak, żeby dostać tu stolik, trzeba swoje odczekać. Oczywiście podeszłam do kelnerki z pytaniem, czy mogę wrócić za pół godziny i czy zarezerwuje mi w tym czasie stolik, ale z pobłażaniem stwierdziła, że nie przyjmują rezerwacji. To znaczy przyjmują, ale pierwszy możliwy termin to 8. września. Ponad 10 dni czasu oczekiwania na stolik, to prawie jak na Manhattanie – pomyślałam i grzecznie ustawiłam się w kolejce.

Potem było już lepiej. Stoliki zwolniły się dość szybko, zasiadłam i z dużym zainteresowaniem przyglądałam się temu miejscu. Oczywiście Magda Gessler jest tu obecna wszędzie. Są zdjęcia Magdy Gessler, jest bar podpisany przez Magdę Gessler, jest monitor, na którym zmieniają się zdjęcia z Magdą Gessler … uff… poczułam się lekko osaczona.

Zmiany wystroju przeprowadzone są dość małymi środkami, za to ciekawymi pomysłami. Ściany pomalowano na biało. Na popularnych, dość standardowych lampach zrobiono osłony z szarego papieru, na pucharki ze świeczkami nałożono proste, wycinane z papieru nakładki, na ścianach wiszą portrety wielkich ryb. Obrusy i zasłonki są szare we wzorki marynarskie. Menu to prosta karta z czarnej tektury z białą rybą na okładce i białymi kartkami wewnątrz. Przy wejściu ustawiona jest mała gablotka, z której kelnerki wyjmują świeżo uwędzone ryby, jeśli ktoś je zamawia.

Poza początkową pobłażliwością jednej z pań kelnerek, nie mogę powiedzieć o obsłudze złego słowa. Panie uwijają się w niezwykłym tempie. Przy tak ogromnym obłożeniu, radzą sobie dzielnie, utrzymują kontakt wzrokowy z klientami i szybko reagują. W charakterze czekadełka dostaję Wędzone szprotki na ciepło zawinięte w pergamin, w którym zapewne zostały wcześniej włożone do pieca. Bardzo to miły drobny gest na start.

Na przystawkę zamawiam Sałatkę z rybą wędzoną (14zł). To solidna porcja 200g. Jest pełna wędzonego łososia. Do tego kapary, oliwki zielone i czarne, ogórki konserwowe, mix sałat i dobry dressing. Świetna sałatka. Powiem szczerze, że to było pewne odświeżenie po wszystkich smażonych rybach i surówkach z kapusty, których się tu najadłam w okolicy. Ryba, ale na inny sposób. Na dodatek wędzony łosoś jest prawdziwie świeżo uwędzony. Jedyny minus tej sałatki, to kilka ości, które znalazłam, trzeba więc uważać przy jedzeniu.

Na danie główne wybieram popisowe danie Kuchennych Rewolucji – Gołąbek z dorsza (14zł). I tu moje zdziwienie jest już naprawdę wielkie. To niezwykle interesujące danie. Mielony dorsz w kapuście nie jest jeszcze wielkim hitem, ale pomidorowy sos na zakwasie z kiszonej kapusty tworzy z całości naprawdę ciekawe danie z charakterem. Dodatkowo, cena jest niezwykle atrakcyjna. Robi to na mnie wrażenie.

Wypijam jeszcze herbatę, na deser nie mam siły, zresztą z deserami tu nie przesadzają. Są dwa do wyboru. Ogólnie uważam, że to bardzo dobre miejsce. Zdecydowanie się wybija na tle reszty kulinarnych propozycji w Ustce. Restauracja Syrenka oczywiście robi, co może, żeby skorzystać z popularności, którą przyniósł jej program. Wnioskując po kolejkach, bardzo dobrze sobie z tym radzi. Popularność nie gwarantuje jednak wcale dobrego jedzenia, a w Syrence dobre jedzenie jest. I nawet osoba o tak umiarkowanym stosunku do Magdy Gessler jak ja musi to przyznać: Ta rewolucja się udała.

Restauracja Syrenka, ul. Marynarki Polskiej 32, Ustka

Po więcej zdjęć z Restauracji Syrenka w Ustce, zapraszam na fanpage Frobloga na Facebooku.