Po trzech dniach naprawdę intensywnych i trudnych spotkań zawodowych w Paryżu, wreszcie zostałam sama. Cały team odjechał, a ja podarowałam sobie pierwszy samodzielny wieczór w Paryżu. Chciałam się lepiej przygotować do tego wyjazdu, ostatecznie jednak czasu starczyło mi tylko na zarezerwowanie trzech miejsc, co do reszty postanowiłam improwizować. Wczoraj przy pomocy opinii blogerów i Google’a wybrałam miejsce oddalone o 10 minut spacerem od hotelu, w którym mieszkam. La Cantine du Troquet Dupleix.
La Cantine du Troquet Dupleix to bardzo bezpretensjonalne miejsce z pyszną kuchnią i bardzo fajną młodą obsługą. Dodatkową wartością jest, że nie wymaga się tu rezerwacji, ale warto pojawić się o 19tej, kiedy rozpoczynają serwowanie kolacji. To była dobra wskazówka, godzinę później ludzie ustawiali się w kolejce, a ilość obsługiwanych gości wielokrotnie przekroczyła liczbę dostępnych krzeseł (siedzieli na kolanach i stali przy barze).
Christian Etchebest, tutejszy szef kuchni, jest Francuzem o baskijskim pochodzeniu. Karierę rozpoczynał w kuchniach prestiżowych hoteli, takich jak Hotel Martinez w Cannes i Grand Hotel w Paryżu. Etchebest miał już kilka bistro, jest znany m.in. z Le Troquet, które sprzedał w 2011 roku i Le Grand Pan, która powierzył swojemu zastępcy Benoît Gauthier. Miejsca Christiana Etchebesta należą do grupy neo-bistro, a on sam zalicza się do czołowych przedstawicieli tego nurtu. W Paryżu chodzę tropem neo bistro, będzie więc o nich jeszcze sporo.
Menu La Cantine du Troquet Dupleix występuje wyłącznie w języku francuskim. Ponieważ moja znajomość francuskiego równa się mojej znajomości suahili, lekko więc błądzę. Z pomocą przychodzi menedżer. Zamawiam Couteaux a la plancha (9,00€). Grillowane małże brzytwy. Małże podane są w sosie ravigote na bazie oliwy z oliwek z kaparami, pomidorami, pietruszką, papryką, czosnkiem i czarnymi oliwkami. Do tego wielkie kromki domowego pieczywa. Oczywiście brzytwy występują i w Warszawie, tylko że tutaj są istotnie lepiej doprawione i w żadnym wypadku nie ma w nich kawałeczków ukruszonych muszli.
W trakcie ostatnich kilku dni zjadłam niezwykłą ilość wołowiny, pora więc na ryby. Jakimś cudem przypominam sobie, że ryba i trucizna po francusku brzmi dość podobnie i celuję w trzecią pozycję z listy ‘poisson’. Cabillaud (18,50€) Trafiam na dorsza. Ponownie, przyprawiony na granicy, jeszcze ciut i byłoby za mocno. Coś mi się wydaje, że na tym „dosmaczeniu” właśnie będę się w tym Paryżu skupiać. Filet z jędrnego dorsza podany jest na podduszonych warzywach – pomidorach, cebuli, oliwkach i papryce. Bardzo przyjemny, choć pewnie wybierając inne danie mogłam tu doznać większych przeżyć.
Z deserem nie zamierzam więc żartować. Le Chocolat: Grosse quenelle de chocolat Guanaja, creme anglaise (9,50€). To nawet ja zrozumiem. Choć brakuje mi polskiego odpowiednika ‘quenelle’ – zapraszam do pomocy. Druga rzecz, której mi brakuje to takich deserów w Warszawie. Jezu. Czekolada Guanaja przepysznie gorzka, maksymalnie intensywna w smaku. To na Guanaji właśnie Kolumb odkrył po raz pierwszy kakaowca, to tym smakiem się zachwycił, sądzę, że gdyby odkrył tam smak fioletowej mlecznej Milki, mógłby go zignorować 🙂 Dookoła porcji czekolady aksamitny creme anglaise, mocno waniliowy, z waflowymi kuleczkami otoczonymi czekoladą, kawałkami orzechów i płatkami migdałów. Laska wanilii do dekoracji. Prosty deser, wybitne składniki.
Po godzinie 20tej La Cantine du Troquet Dupleix pęka w szwach. Goście siedzą na krzesłach na zewnątrz, wewnątrz siedzą jedni na drugich. Obsługa biega (dosłownie) i uwija się w niesamowitym tempie. Pomimo tego, na żadne z tutejszych dań nie czekam przesadnie długo, powiedziałabym, że o wiele krócej niż w większości miejsc w Warszawie. I jeszcze jedno. Christian Etchebest, w końcu jedna z gwiazd paryskiej gastronomii, krąży pomiędzy salą i kuchnią, uwija się w dokładnie takim samym tempie jak cała obsługa. Robi na mnie wrażenie.
La Cantine du Troquet Dupleix to miejsce bez zadęcia, bez białych obrusów, bez gwiazdek Michelin, za to z Bib Gourmand, z pyszną kuchnią, tłumem gości i niezwykle atrakcyjnymi– jak na Paryż – cenami. Po pierwszym zachwycie już wiem na pewno, mój Paryż odmierzać będę kolejnymi neo bistro.
La Cantine du Troquet Dupleix, 53 Boulevard de Grenelle, 75015 Paris
Po więcej zdjęć z La Cantine du Troquet Dupleix zapraszam na fanpage Frobloga.