Restauracje, Śródmieście, Tajska
1 komentarz

Little Thai Gallery

Po moim fatalnym wypadzie do restauracji Horapa z pseudo-tajskim jedzeniem, postanowiłam wreszcie wybrać się do Little Thai Gallery. Mówię „wreszcie”, bo praktycznie nie znajduję usprawiedliwienia, dlaczego nie zrobiłam tego wcześniej.

 

Miejsce jest małe i bardzo sympatyczne. Całe w fioletach, z licznymi wizerunkami tajskiego Buddhy, zdjęciami dań, tajską flagą i zapachem kadzidełek. Bardziej tajsko nie mogło tu być, ale styl wnętrza nie jest przesadzony, co często zdarza się w azjatyckich restauracjach.

Zaczynam od zupy. Kiam-waam – rosół tajski z pierożkami Wonton (18zł). Bardzo dobry początek. Jest aromatyczna i wyrazista w smaku. Gorąca i lekko pikantna. W wywarze czuć kompozycję wielu smaków. Pierożki z mięsem i czosnkiem dodają zupie charakteru. Jem powoli, w skupieniu, właściwie delektując się każdym łykiem.

Danie główne wybieram standardowe. Pad-thai z krewetkami – smażony makaron ryżowy z jajkiem, tofu, cebulą, kiełkami Mung i szczypiorkiem (35zł)Bardzo lubię pad-thai za jego słodkawy smak. Jeśli tylko jest dobrze zrobiony, potrafi naprawdę zachwycać. Ten jest autentyczny. Delikatnie słodkawy, z dobrą proporcją wszystkich składników. Na dodatek, w Little Thai Gallery podaje się jako dodatki sos sojowy, cukier trzcinowy i suszone chilli. Jeśli więc komuś brak któregoś ze smaków, może sobie przyprawić. Dobry pomysł.

Ponieważ bardzo mi się tu podoba i nie mam ochoty wychodzić, zamawiam jeszcze Napój aloesowy z granatem (10zł)i Lody z mango i miętą (15zł).Trochę się dziwię, kiedy przychodzą lody, bo wyglądają odrobinę jak ziemniaki puree, ale po chwili, kiedy zaczynam smakować … To są najlepsze sorbety mango, jakie kiedykolwiek jadłam, a wydawało mi się, że sorbet mango – jako mój ulubiony – mam przerobiony od A do Z. Poza intensywnością smaku kryją w sobie kawałeczki mango, które dowodzą, że to nie jest kupny gotowiec, tylko własnoręcznie wyprodukowana jakość. Mięta komponuje się tu bosko.

Little Thai Gallery to naprawdę dobre miejsce. Jedzenie jest pyszne, aż chce się tu wracać i zagłębiać w sekrety tajskich smaków. Ponoć gotują Tajowie … nie sprawdzałam, ale kuchnia ma znamiona autentyczności. Bardzo dobra jest też obsługa, pani obsługująca naprawdę sporo wie o daniach, które serwuje, jest też przemiła i bardzo pomocna. Starannie wyjaśnia szczegóły kolejnych dań przy stoliku obok, gdzie goście właśnie zadeklarowali brak jakiegokolwiek doświadczenia z tajską kuchnią. Bardzo to cieszy. Cieszy też właściciel, który nieustająco się krząta, poprawia serwetki, zapala kadzidełko, ustawia stand na zewnątrz, po prostu trzyma rękę na pulsie. Little Thai Gallery mogę spokojnie polecić.

Little Thai Gallery, Plac Dąbrowskiego 2/4, Warszawa

Po więcej zdjęć LTG zapraszam na fanpage Frobloga na Facebooku.