Byłam w nastroju do eksperymentowania, a kiedy taki mi się przytrafia, wchodzę do sklepu w moim bloku na dole i proszę zaprzyjaźnioną panią o wybór czegoś innego niż moje ulubione argentyńskie Viognier. Ponieważ nie gustuję też w Chardonnay, co skreśla mi połowę win w każdym sklepie, czasami wybór nie jest prosty. Dlatego powierzam go profesjonalistom. Tym razem polecono mi mieszankę Gewurztraminera i Rieslinga z Australii.
Moją sympatię do Gewurztraminera już tu opisywałam. Zachwyca mnie szczep wina, który może dać wino i słodkie i wytrawne, a pachnie zawsze podobnie i zawsze pięknie. Jestem prawie pewna, że po zapachu nie odróżniłabym wytrawnego od słodkiego. W tym przypadku, pomieszane jest z Rieslingiem, o którym nie wiem zbyt dużo i być może degustowanie go dopiero przede mną.
Wino opisywane przez dystrybutorów: „Barwa słomkowa. Słodycz i aromaty korzenne gewurztraminera świetnie zharmonizowane z elegancją rieslinga. Aromaty ananasa i melona przeplecione z nutami grejpfruta i limonki. Idealne do ostrych dań kuchni tajskiej i indyjskiej, a także owocowych deserów.” Najbardziej odczuwam ananasa. Wino jest bardzo nietypowe, oryginalne, dla mnie bardzo dobre. Myślę, że mogę do niego wracać od czasu do czasu.
W skali od 1 do 10 daję 7