Kultura
Skomentuj

Metoda w Teatrze Komedia

„Metoda” to sztuka wcale nie śmieszna, choć grana w Teatrze Komedia. To rozmowa kwalifikacyjna, a właściwie pełny asessment center. Przychodzi człowiek na ostatni etap rozmów kwalifikacyjnych, wchodzi do pomieszczenia, a tam czeka … drugi człowiek, który przyszedł na ostatni etap rozmów kwalifikacyjnych. Potem dołączają jeszcze dwie osoby. Ciągle nie ma prowadzącego. Siedzą przy stole, gdzie przygotowano tylko cztery miejsca. Nagle ze ściany wyskakuje pierwsze zadanie …

Jeśli ktoś nie był nigdy na rozmowie, gdzie go maglowano, podpuszczano, sprawdzano w sytuacjach ekstremalnych itd., może go to śmieszy. Mnie nie. „Metoda” pokazuje dokładnie całe nasze dzisiejsze korporacyjne szaleństwo. Współczesne priorytety, wygrane tych, którzy nie mają żadnych skrupułów, odhumanizowany świat pracy rozumianej jako walki. Wizja przerażająca, ale zastanawiam się, ile razy na dzisiejszych asessment center wykorzystywano podobne techniki.

Spektakl jest świetny. Mówię to z pełną świadomością. Nie lubię Marii Seweryn, nie lubię Tomasza Karolaka, nie znam pozostałych Rafała Mohra i Łukasza Simlata. Mogę więc zupełnie obiektywnie przyznać, że to po prostu było dobrze zagrane. Reżyseria Piotra Łazarkiewicza też pewnie zrobiła swoje. Kawał dobrej sztuki.

 

Na sali najbardziej przerażała mnie ogromna ilość młodych ludzi. Reagujących śmiechem na większość sytuacji. Kiwających ze zrozumieniem głową w sytuacjach największego popisu skurwysyństwa. Młodych ludzi pewnie już biorących udział, lub za chwilę zaczynających ten wyścig szczurów. Czy nie wiedzieli, co ich czeka, czy już wiedzieli, ale odreagowywali? Tego nie wiem. Wiem, że sztuka daje powód do myślenia, a wszystko co zmusza do myślenia w czasach wszechobecnej bezmyślnej komercji, powinno być pochwalone. Chwalę więc i polecam.

 

Metoda”, Teatr Komedia, Warszawa