Miłość. Nazwij tak lokal i od razu pojawia się morze interpretacyjnych możliwości. Spotkajmy się w Miłości – jak to brzmi! Brunch Miłości – jeszcze lepiej. Kolacja w Miłości… nawet nie muszę tego rozwijać. Miłość powstała na Kredytowej. To też niezła fraza. Ale taki jest fakt. Powstała dwa tygodnie temu w miejscu, gdzie latem przyjmowało Patio Kredytowa. Patio w Miłości w dalszym ciągu jest, ale objawi się w pełni dopiero, gdy pogoda na to powoli. Tymczasem w wolnych chwilach jeździ po nim na deskorolce kucharz Miłości Jakub Kaftański, znany jako Kaftan.
Szalony klimat Miłości trochę już zaczęłam Wam rysować. Dodam jeszcze, że na jednej ze ścian mamy zieleń – żywą, pnącą, roślinną zieleń ze specjalnym systemem nawadniania i odpowiednim rodzajem oświetlenia. Wieczorami stoliki przesuwane są na bok, a sala tańczy do muzyki serwowanej ze stołu DJa, ulokowanego tuż przed ścianą zieleni. Miejsce na swoim fejsbukowym profilu określa się jako „klub towarzyski, kawiarnia i bar”.
Czy zatem jest powód, by w Miłości jeść? Chef Kaftan spytany, gdzie wcześniej gotował, odpowie, że „tu i tam, ale na pewno nie zagranicą”. W tym zdaniu wydaje mi się być absolutnym trendsetterem. Do tej pory szefowie kuchni chwalili się swoimi doświadczeniami z zagranicznych, najchętniej gwiazdkowych restauracji. Czy teraz w modzie będzie podkreślanie polskości swojej historii zatrudnienia? Polskość doświadczeń wcale nie oznacza jednak polskiej kuchni. W menu Miłości znajdziemy pozycje kreatywne, nowatorskie. Powiedziałabym, że to kuchnia fusion, choć tak passe określenie użyte wobec tego mocno przełamującego status quo miejsca, najzwyczajniej nie pasuje. W każdym razie, w krótkiej karcie znajdziemy sporo azjatyckich odnośników i nieoczywistych produktów.
Zaczynam od Pate z królika pod galaretką z cydru (15zł). Po pierwsze cieszy, że galaretka nie jest sztywna i mocno ścięta, jest raczej rodzajem żelu. Ma intensywnie jabłkowy, kwaskowaty smak, przebity miejscami świeżym tymiankiem. Samo pate odkrywa pełnię smaku króliczego mięsa. Udało się także wcale go nie przesuszyć, co jest o tyle przyjemnym zaskoczeniem, że o błąd taki w przygotowaniu pate niezwykle łatwo. Pomimo swojej natury, przystawka jest więc zadziwiająco lekka i skłaniająca do kontynuacji. Podaje się ją ze świeżą bagietką, wolałabym mieć tu jednak jakiś wybór pieczywa.
W całkowity zachwyt wprawia mnie za to danie główne. Steki z serca wołowego z chutney’em tamaryndowo – daktylowym, ziemniaki opiekane, czerwona kapusta z kolendrą i chilli (28zł) Po pierwsze piąta ćwiartka, do której odczuwam nomen omen miłość. Serca wołowe marynowane są w czerwonym winie 24 godziny, a następnie usmażone na maśle z sosem ostrygowym i cukrem palmowym. Mają genialną jędrną, ale nie gumową konsystencję, pięknie też pachną i smakują. Bardzo ciekawe jest towarzystwo chutney’u, ale zupełnie odwraca od niego moją uwagę czerwona kapusta, świetnie przyprawiona i niesamowicie smaczna. Całe danie zjadam do ostatniego kawałeczka opiekanego ziemniaka z rozmarynem. Jest pyszne. Ale na deser nie mam już niestety miejsca.
Wracam na śniadanie następnego dnia. Miłość podaje je od w weekendy od 9tej. Zestaw Szakszuka z dwoma jajkami, humus, tabbouleh jaglana, sałata, pieczywo, masło (20zł). Piję Zdrowotne smoothie z jabłkiem, gruszką, pietruszką i kruszonym lodem (14zł). Szakszuka jest maleńka, ale smaczna. Choć jajka ciut za mocno się ścięły, przyjemnie rozgrzewa delikatną ostrością przypraw. Fajna jest orzeźwiająca tabbluleh jaglana, liście mieszanych sałat dobrze doprawione dressingiem. Takie śniadanie to bardzo solidny i smaczny start dnia.
W karcie Miłości poza Szybkimi przystawkami znajdziemy też Sałaty – m.in. z chrupiącym dorszem i mango, czy grillowanym halloumi i szpinakiem. W daniach głównych ciekawie wygląda też wołowe ragout i kotleciki jagnięce z gremolatą miętową. Czuję, że trzeba będzie tu wrócić jeszcze przed wiosną, menu kusi nieoczywistymi pomysłami i nieprzesadzonymi cenami.
Współwłaściciel Miłości opowiada mi o planach rozwoju. Na pięterku ma być sklep z portugalskimi winami i produktami spożywczymi, w podziemiach studio nagrań, swoje miejsce znajdzie tu też golibroda. Początkowo myślałam, że to czyjś pseudonim, ale nie, naprawdę chodzi o męskiego fryzjera. Kundera napisał kiedyś „Miłość albo jest szalona, albo w ogóle jej nie ma.” I o tym pamiętajcie odwiedzając Miłość na Kredytowej. Bez szczypty szaleństwa nawet tu nie wchodźcie.
Miłość, ul. Kredytowa 9, Warszawa, tel. 503 848 777
Po więcej zdjęć Miłości zapraszam na fanpage, Google+ i Instagram Frobloga. Zachęcam do prenumerowania newslettera Frobloga. Co tydzień w piątek wysyłam podsumowanie moich relacji. Wystarczy podać swój adres e-mailowy tutaj: