Bałkańska, Restauracje, Śródmieście
Skomentuj

Nesebar

Nesebar obrósł już historią. Wygrał konkurs publiczności na Knajpę Roku 2008 w Gazecie Wyborczej. Potem, przez wiele tygodni był okupowany przez tłumy czytelników Wyborczej, którzy postanowili sprawdzić, czy Gazeta się myli. W każdym razie nie sposób było przez kilka tygodni się do Nesebaru dostać. Telefony albo nie odpowiadały w ogóle albo informowano, że rezerwacji na wieczór nie da się zrobić.

Wreszcie, któregoś niedzielnego wieczoru, udało się. Oczekiwania jednak były na dość wygórowanym poziomie i kto wie, czy to nie one sprawiły, że Nesebar nie zachwycił, choć było kilka ponad przeciętnych fragmentów tego kulinarnego wieczoru.

Zaczęłam od czegoś, co miał w zamyśle być typowym bułgarskim daniem. Zamówiłam SERDUSZKA – smażone serduszka drobiowe z cebulą, pomidorami – zapiekane serem żółtym. Niestety bez wyraźnego smaku. Lubię dosyć podroby i nie mam z nimi najmniejszych problemów z przyswajaniem, ale tej kompozycji brakowało zdecydowanych smaków, wszystko jakby trochę podgotowane, nic się nie przebijało. Jak na moje wyobrażenie o Bułgarii – zbyt mdłe.

Drugie danie wywołało moją euforię. Nie ma się chyba jednak czemu dziwić, skoro wybrałam danie firmowe NESEBAR, więc owoce morza podawane z ryżem oraz sosem czosnkowym. Pycha. Ryż był pysznie przyprawiony curry, zmieszany z różnymi owocami morza typu ośmiorniczki, kalmary i koktajlowe krewetki, a na górze spokojnie leżały sobie pysznie przyprawione krewetki królewskie. Do tego spora porcja białego sosu czosnkowego. Niezwykle satysfakcjonujące danie. Kolega zamówił baraninę i z opowieści oraz pomruków zadowolenia wnoszę, że równie udany wybór.

Karta win nieco zaskakująca, bo złożona dosłownie z kilku propozycji win bułgarskich. Po dłuższej lekturze wybraliśmy ENTENTĘ, która wprawdzie pochodzenia była bułgarskiego, ale sprowadzono ją ze Szwecji, czego do końca nie zrozumieliśmy. Widać do Polski z Bułgarii bliżej przez Szwecję. Wino w każdym razie dobre.

Nad deserami chwilę się zastanowiliśmy. Bułgaria nie kojarzy się z niczym w tym obszarze szczególnym. Owszem, jest typowa bakława, ale nie należę do jej największych zwolenników. Idąc tropem czekoladowym, wybraliśmy naleśniki z sosem czekoladowym. Naleśniki jak to naleśniki, sos czekoladowy z nutelli, a do tego sztuczna bita śmietana. Nutellę lubię, ale nie wtedy, kiedy obiecuje mi się sos czekoladowy.

Podsumowując, całej tej wielkiej fascynacji Nesebarem nie podzielam. Być może wybór dań nie był najlepszy, być może trzeba tam jednak przyjść w większej grupie. Są dania świetne, są i bardzo przeciętne. Z pewnością nie jest to miejsce na deser. Nie dałabym im tytułu Knajpy Roku, ale zawsze możecie się ze mną nie zgodzić i pójść testować indywidualnie.

Nesebarul. Marszałkowska 4, Warszawa