Do Oberży wybraliśmy się zaraz po tym, kiedy okazało się, że nie możemy polecić cudzoziemcom żadnej „typowo polskiej” gospody. Takiej, która niekoniecznie jest restauracją, a bardziej knajpą. I to nie taką knajpą jak Knajpa Roku (plebiscyt Gazety), do której pretenduje bodajże najbardziej burżuazyjne miejsce w tym mieście – Likus Concept Store, tylko taką knajpą z piwem, smalcem i ogórkiem do kompletu. W przaśnym stylu.
Jest w Warszawie kilka takich miejsc. Stoliki drewniane, piwo sprzedawane na wieże, menu dla „dużych chłopów”, ale przy tym dobra obsługa, eleganckie toalety i wcale nie niskie ceny. Taka mieszanka gospody z elegancją. Miejsc jest kilka, ale ponoć Oberża „Pod czerwonym wieprzem” się wybija.
Dania podzielone są na te dla proletariatu i te dla dygnitarzy i burżujów. Jakoś tak się składało, że głównie wybieraliśmy z części dla burżujów 😉 Ale zaczęliśmy od Smalcu Aktywisty – z jabłkiem, cebulką i kwaszonym ogórkiem. Był bardzo dobry. Ale to tylko przedsmak. Na główną przystawkę wjechały Bliny Wołodii z wędzonym łososiem, kwaśną śmietaną i czerwonym kawiorem czyli ulubione bliny W.I. Lenina przyrządzane według przepisu Nadieżdy Krupskiej. I to było pyszne. Wprawdzie bliny trochę jak racuchy, ale reszta kompozycji smakowej, bardzo gustowna.
Potem było główne, choć możliwości zjedzenia czegokolwiek praktycznie się już kończyły. Zrazy z dzika a’la Tito czyli dzik marynowany w jałowcu i trawie żubrowej, w sosie leśnym – popisowe danie Josipa Broz Tito, które osobiście przyrządzał po słynnych polowaniach w Puszczy Białowieskiej, gdzie do dziś stoi jego szałas myśliwski zwany titówką. Do tego kopytka. I to już było niebo. Fantastyczne zrazy – jako Ślązaczka mam wielki problem z nazywaniem rolad zrazami, więc proszę o docenienie faktu J – z pysznym sosem grzybowym. Idealnie trafiły w mój smak, niestety porcja mnie przerosła. Zjadłam wszystko, ale pod koniec się solidnie męczyłam.
Kilka lampek wina później, zdecydowałam się jednak na deser. Czekoladowa Gwiazda Fidela – ulubiony deser Fidela Castro wyrabiany na bazie oryginalnej kubańskiej czekolady syropu trzcinowego i prażonych migdałów. Niestety nie wiem, czy to przesyt poprzednimi daniami czy zbytnia budyniowatość i słodycz Czekoladowej Gwiazdy kazała mi raczej uznać ją za gwiazdę upadłą i porzucić po drugim kęsie.
Nie sposób opisać wszystkich smaków i smaczków Oberży. Jest zrobiona z dużym poczuciem humoru i mocnym przeniesieniem w czasy poprzednie. Opisywanie ich nie ma też zbytnio sensu, lepiej się wybrać i dać zaskoczyć. Skojarzeniom, nazwom dań, wystrojowi, a nawet Kierownikowi Szatni. Cudzoziemcy pewnie śmieją się pełną gębą, my – z lekkim przekąsem. Niektórzy z nas jeszcze ciągle zbyt dobrze pamiętają tamte czasy.
Oberża Pod Czerwonym Wieprzem, ul. Żelazna 68, Warszawa