Mokotów, Restauracje, Włoska
1 komentarz

Osteria Limoni Canteri

W poszukiwaniu niedzielnego obiadu wybrałam się dziś do nowo otwartej na Mokotowie restauracji Osteria Limoni Canteri. To drewniana chata postawiona na Skwerze Stanisława Broniewskiego „Orszy” przy skrzyżowaniu Dąbrowskiego i Puławskiej. Osteria Limoni Canteri jest nowym miejscem właścicieli lodziarni Limoni Canteri, które latem serwowały nam na Nowym Świecie i Różanej lody o interesujących smakach.

Nowy lokal ma zachęcać prostą kuchnią włoską, pizzami, makaronami i kilkoma daniami głównymi. Miejsce czynne jest od 8mej rano i oferuje również śniadania. Wewnątrz jest przytulnie, dużo drewna i ciepłe światło. Na stolikach świeczki i doniczkowe świąteczne poinsecje.

Osteria Limoni Canteri

Drewniana chata jest słabo ogrzewana jak na tę porę roku i pogodę, która nie może przecież być zaskakująca w grudniu. Siadam jednak i pierwsze, co rzuca mi się w oczy to tłum gości zgromadzonych tu zaledwie kilka dni po otwarciu. Drugi rzucający się w oczy element to kelnerki biegające w amoku i kilka mocno niezadowolonych twarzy osób dookoła, ewidentnie czekających na swoje zamówienia i rachunki. Lekko zniechęcające, ale postanawiam sprawdzić to na własnej skórze.

Osteria Limoni Canteri

Na podanie karty nie czekam długo, natomiast przyjęcie zamówienia zajmuje obsłudze już około 15 minut. Wybieram na początek Carpaccio z kaczki (28zł), a następnie znowu czekam. Ponad pół godziny. W międzyczasie przychodzi focaccia i oliwa aromatyzowana ostrymi papryczkami. Ratują mnie przed głodowaniem. Capraccio ostatecznie okazuje się być bardzo dobre. Kawałeczki kaczki poprzetykane są rozmarynem nadającym im ciekawego aromatu. Brakuje nieco soli i pieprzu, nie śmiem nawet prosić obsługi o przyprawy, bo pewnie zajęłoby to kolejne kilka minut, a ja najzwyklej jestem głodna. Do carpaccio dostaję miseczkę sproszkowanego parmezanu do posypania. Poza tym jest jeszcze rukola, oliwa i cytryna. Generalnie to dobre danie, byłabym szczęśliwa, gdyby było ciut lepiej przyprawione.

Osteria Limoni Canteri  Carpaccio z kaczki

Na danie danie główne wybieram Szaszłyk z kalmarami i krewetkami (35zł). Zamawiam je jednocześnie z przystawką, ale dopiero kilka minut po jej zjedzeniu kelnerka informuje mnie, że kalmary się skończyły. Zastanawiamy się wspólnie, co może przeplatać moje krewetki na szaszłyku. Proponuję ośmiorniczki, uznaje, że to możliwe i udaje się do kuchni. Po kolejnych kilkunastu minutach nadchodzi mój szaszłyk z samymi krewetkami, „bo w kuchni uznano, że tak będzie lepiej”. Powinnam go oddać, ale wystraszyłam się, że na kolejne danie będę czekać godzinę. Krewetki są oczyszczone. Pozostały w skorupkach, ale ponacinanych, by łatwiej dało się je zdjąć. Mam jedno zastrzeżenie – cały dressing tych krewetek pozostaje na skorupkach, które się zdejmuje. Szkoda go. Krewetkom towarzyszą bardzo dobre paski smażonych warzyw – m.in. marchew, cukinia, dymka.

Osteria Limoni Canteri Szaszłyk z kalmarami i krewetkami

I to tyle pierwszych wrażeń z Osteria Limoni Canteri. Sądzę, że miejsce jest totalnie na rozruchu, a wielkie zainteresowanie kompletnie wszystkich tu przerosło. Nie wiem, czy nie wyrabia się kuchnia, czy obsługa. Wiem natomiast, że ktoś tu potrafi gotować i warto byłoby zapanować nad resztą, by całość naprawdę miała sens. Na dziś – daję im czas na ogarnięcie, co i Wam polecam. Wrócę.

Osteria Limoni Canteri, Skwer Stanisława Broniewskiego „Orszy”, Warszawa

Po więcej zdjęć Osteria Limoni Canteri zapraszam na fanpage Frobloga na Facebooku.