Mokotów, Restauracje, Włoska
Skomentuj

Mamma Marietta

Niewiele mogę poradzić na moje uzależnienie od Mamma Marietta. Andrea Scarantino gotuje tak, że właściwie mogłabym tu jadać non stop. Gdyby nie moje blogowe obowiązki i ciekawość innych miejsc, po prostu zarezerwowałabym sobie na stałe stolik w Mamma Marietta i w ogóle stamtąd nie wychodziła.

 

 

 

Mamma Marietta Sala

Tym razem na start wybieramy Carpaccio z ośmiornicy (40zł), ale ponieważ jest już tylko jedna porcja, bierzemy ją na pół, a do tego jeszcze Vongole w sosie z białym winem i pietruszką (40zł). O tym carpaccio już tu kiedyś pisałam. Ośmiornica w Mamma Marietta stała się dla mnie wyznacznikiem jakości ośmiornicy i jej niedoścignionym ideałem. Świetne proste i przepyszne danie. Mięciuteńka ośmiornica, delikatne dodatki oliwy i cytryny, do tego rukola i pomidorki koktajlowe. Kwintesencja prostoty włoskiej kuchni. Vongole podobnie. Duża miska malutkich małży. Klasyczne towarzystwo białego wina i pietruszki. Nic dodać nic ująć. Trafione w punkt.

Mamma Marietta Vongole

Pomiędzy daniami mammy mały moment zatrzymania. Nagle na stole robi się za dużo talerzy i próbujemy nad nimi zapanować. Zajmuje to może z 15 sekund, kiedy pojawia się obsługa, która właśnie zauważyła nasz dylemat. Zabierają, co niepotrzebne, rozkładają, co potrzebne. Są czujni i na miejscu. To mocna przewaga restauracyjek z sześcioma stolikami nad tymi z dwudziestoma. To mocna przewaga tego miejsca.

Mamma Marietta Carpaccio z osmiornicy

Na danie główne wybieram Vittellino all ghiottona (45zł) Grillowana cielęcina w sosie pomidorowo-bazyliowym serwowana z pieczonymi ziemniakami z rozmarynem i rukolą. Proste? No proste, ale to właśnie po takie smaki się tutaj przychodzi. Cielęcina miękka i soczysta, o konsystencji idealnej wprost dla tego rodzaju mięsa. Sos pomidorowo-bazyliowy to też klasyka połączeń, i ponownie niezwykle trafiona. Rozmaryn dla mnie w tym daniu to hit. Ziemniaki zjadam do ostatniego, choć nie należę do ziemniaczanych fanów i zwykle omijam szerokim łukiem.

Mamma Marietta Vittellino all ghiottona

Jeszcze deser. Desery w Mamma Marietta mają w sobie pewien rodzaj magii. Niby Tiramisu, a tu nagle się okazuje, że na likierze Baileys, a nie Amaretto. Niby sorbet pomarańczowy, a tu z nienacka pojawia się w wydrążonej pomarańczy. Tak jest i tym razem. Semi-freddo (17zł). Jeden z tych deserów, który spokojnie wrzuciłabym na moją malkontencką listę z hasłem „nuda”. Nic podobnego. Tutejsze Semi-fredo jest miętowe, polane gorzką czekoladą, a kleksy na talerzu zrobione są z kremu balsamicznego. Taka zabawa w słodko-kwaśne smaki. Może ze względu właśnie na ten rodzaj zabawy, jestem od Mamma Marietta uzależniona.

Mamma Marietta Semi-fredo

To miejsce nie ma wystroju, nie ma lokalizacji, nie ma parkingu, nie ma nic poza talentem szefa kuchni. Ale dla takiego talentu warto nieustannie wracać, co robiłam, robię i nie zamierzam przestawać.  O poprzednich moich wizytach w Mamma Marietta możecie przeczytać tutaj, tutaj i tutaj.

Mamma Marietta, ul. Wołoska 74a, Warszawa

Po więcej zdjęć Mamma Marietta zapraszam na fanpage Frobloga na Facebooku.