Francuska, Restauracje, Śródmieście
Skomentuj

R 20 po raz ostatni

Pora to przyznać, R 20 się skończyło. Jadanie tam nie ma już żadnego sensu. Szkoda, bo było dobrze i ciekawie, zaczynało się bardzo interesująco, potem nastąpiło absolutne apogeum, którego uwieńczeniem był tytuł Knajpy Roku 2009. I to tyle. Potem było nieco gorzej, a to, co wydarzyło się tam w ostatni weekend przekonało mnie ostatecznie, że R20 już nie ma po co odwiedzać.

Niedzielne popołudnie. Kilka stolików zajętych. Bez tłumu. Czytam meny i widząc kilka ulubionych pozycji, z przyjemnością po nie sięgam. Zamawiam Małże Św. Jakuba z czarnym risotto i zielonymi jabłkami, ale kelnerka informuje mnie, że niestety nie ma. Próbuję więc negocjować, proponuję, że zamówię Foie Gras na galaretce z Sauternes, ale za cenę Małży. Spotykam się ze zdecydowaną odmową, nawet chwili zastanowienia, po prostu nie i już. Proszę o menedżera – dowiaduję się, że jego też nie ma. Nic dziwnego. Zirytowana wybieram rosół paryski.

Przechodzimy do dań głównych. Tu kelnerka informuje nas od razu, czego nie ma wymieniając przy tym połowę karty. Ponieważ została jeszcze tylko jedna porcja Dorsza z Mulami i kawiorem w szarym sosie, zostawiam ją mojemu towarzyszowi, sama natomiast wybieram również ostatnią porcję Królika po śródziemnomorsku. Przy zamawianiu deserów nawet nie podają nam już karty, wybieramy creme brulee.

Rosół dobry, ale dość przeciętny. Królik aromatyczny, pełen fasoli, jednak bez wyraźnego charakteru. Creme brulee bardzo dobry. Jedzenie ogólnie jest na dobrym poziomie, to się nie zmieniło, kucharz dalej potrafi gotować. Obsługa natomiast jest beznadziejna. Do tego stopnia, że poza kompletnym brakiem poczucia odpowiedzialności za braki w karcie, popełnia podstawowe błędy – np. podaje kartę i dania w pierwszej kolejności mężczyźnie. Oczywiście, domyślam się, że kelnerka nieco się zdziwiła, kiedy za kolację zapłaciłam ja, ale w dzisiejszych czasach trzeba się z takimi niespodziankami liczyć.

Podsumowując – to był nasza ostatnia wizyta w R20. Szkoda, że ten upadek jest aż tak spektakularny. Restauracja ewidentnie nie poradziła sobie ze swoim sukcesem i przyzwyczajona do tego, że zawsze pewna grupa ludzi przyjdzie, totalnie się zdziwi, kiedy wszyscy o niej zapomną. Bo biznes restauracyjny robi się na stałych klientach, na takich, którzy chcą wracać i za każdym razem dostają to, czego oczekują, a jeśli nie dostają – z jakichś obiektywnych przyczyn, co przecież zawsze może się zdarzyć – są przepraszani i ta strata jest im w jakiś sposób rekompensowana. W R20 nawet nie mają pojęcia co to znaczy. Nie polecam.

Rozbrat 20 Bistro & Restaurant, ul. Rozbrat 20, Warszawa