Mokotów, Restauracje, Włoska
Skomentuj

Restauracja Nei Fiori

Od dawna już miałam ochotę się wybrać do tej włoskiej restauracji na Mokotowie. Docierały do mnie od jakiegoś czasu sprzeczne opinie – osób zachwyconych lub zdegustowanych. Pora była najwyższa, by rzecz przetestować osobiście.

Zaczęłam od Cienkich plastrów tuńczyka marynowanego w imbirze polanych oliwą smakową. Danie było dość dobre, ale nie wstrząsnęło mną specjalnie. Imbirowa marynata nie była odczuwalna, za to dość dobre były dodatki – karczochy, kapary i oliwki, smakowała mi też oliwa.

Z drugim miałam spory dylemat. Zastanawiałam się, czy ufam szefowi kuchni aż tak bardzo, by zdecydować się na krwisty stek czy gęś. Nie ryzykowałam. Wzięłam Polędwicę wieprzową z grilla w sosie koperkowo-pomidorowym z anchovies a do tego warzywa gotowane. Gdyby nie totalne dopieczenie polędwicy, byłabym z tego dania bardzo zadowolona. Sos bardzo pyszny, z delikatnym posmakiem anchovies świetnie się komponował zarówno z warzywami jak i z polędwicą. Niestety nie wiem, kiedy nastąpi taki moment w życiu kucharzy, kiedy nastąpi to objawienie i zrozumieją, że polędwica nie dlatego jest tak mięciutka krwista, że nie należy, nie wolno, po prostu zakazanym jest usmażyć, upiec czy zgrillować ją do końca, bez pozostawienia odrobiny różowości choćby. Nie każdy lubi krwistą, wiem, ale sądzę, że nie ma nic bardziej zachwycającego niż lekko różowa w środku polędwica wieprzowa czy rostbef. No cóż … nie tym razem i być może nie w Nei Fiori.

I jeszcze deser. Jak zwykle ruch w stronę czekolady. Po ostatnim „torcie czekoladowym” z Białego Domku, trochę mi zajęło dochodzenie do siebie, ale udało się. Zaryzykowałam i wybrałam Tort czekoladowo-migdałowy z sosem waniliowym z wiśniami. Ciasto pyszne. Bardzo porządny murzynkowaty tort z solidną polewą z gorzkiej czekolady. Świetne wiśnie. Sos waniliowy niestety smakował proszkiem. Na szczęście dało się go ominąć.

Podsumowując, całość w miarę porządna. Gdyby to miejsce miał dwukrotnie niższe ceny, ze spokojem ducha bym polecała. Niestety to zwykle problem. Problem był jeszcze jeden, właściwie dwa. Po pierwsze, w całym lokalu można palić, co oznacza, że wychodzimy śmierdzący jak popielniczki. Po drugie, dziwni (głośni i mocno nietrzeźwi) goście przy barze plus włączony telewizor z meczem piłki ręcznej. Ja wiem, że grała polska reprezentacja, ale to nie był pub sportowy, tylko mała włoska knajpka na Mokotowie. Klimatu więc brak.

Restauracja Nei Fiori, ul Dąbrowskiego 69, Warszawa